Rozdział 39

22.2K 1.1K 97
                                    

Fabien

Leżałem na łóżku trzymając moją malutką w ramionach. Była bardzo słodka kiedy spała. Ta noc była niesamowita. Żałuję, że wcześniej jej nie namówiłem na sparowanie. To uczucie, kiedy jest tylko moja i nikt jej nie tknie jest piękne. Pogłaskałem jej smerfowe włosy.

- Kochanie. Wstawaj. Musisz coś zjeść.- powiedziałem. Jestem kurewsko zły na siebie, że pozwoliłem jej tak schudnąć.

Rozalinda wtuliła się we mnie mocniej coś mamrocząc i zsunęła rękę z mojej klatki na udo. Zakląłem, czując jak mój przyjaciel znowu stanął.

- Mała obudź się.- powiedziałem głośniej. Leniwie podniosła głowę przecierając ręką oczy.

- W nocy nie mogłam przez ciebie spać więc daj mi teraz spokój. Jesteś niewyżyty.- mruknęła chowając twarz w mojej szyji. Zgięła nogę ocierając się o mnie. Sapnąłem, na co się zaśmiała.

- Musisz coś zjeść.

- Sam się zjedz. Jestem zmęczona i obolała.

- Daj spokój. Aż taki dobry jestem?- zaśmiałem się.

- Idiota.- ześlizgnęła się ze mnie i obróciła tyłem. - Jak tak bardzo jesteś głodny to idź coś sobie zrobić. Ja nie mam ochoty.

Położyłem rękę na jej kościstym biodrze i nachyliłem się nad jej uchem.

- Jestem głodny tylko ciebie mała.- na dowód przyciągnąłem ją mocniej do siebie.

- Daj mi cholera spać!- krzyknęła. Próbowała się mi wyszarpnąć, ale tak tylko pogarszałam sprawę. Jej pośladki cały czas ocierały się o mnie. Polizałem  znak na jej szyji, a ona momentalnie przestała się ruszać i jęknęła.

- Dam ci spokój jak zjesz obiad.

- Jak to obiad?

- Jest dwunasta kochanie.- zaśmiałem się. Mruknęła niezadowolona.

- Okej.

Wstałem, ubrałem spodnie i wyszedłem, zostawiając moją malutką na chwilę samą. Usmażyłem jej naleśniki i posmarowałem je grubą warstwą czekolady. Z dwiema porcjami wróciłem do pokoju. Rozalinda spała zwinięta w kulkę. Położyłem talerze na półce nocnej i przyglądałem się jej przez chwilę. Jest taka piękna.

- Roz, śpiochu, wstawaj.- zerwałem z niej kołdrę, co okazało się świetnym pomysłem, bo miałem widok na jej nagie ciało. Zatrzęsła się i otworzyła oczy.

- Oddawaj kołdrę idioto!- krzyknęła. Czy ona zawsze musi być taka denerwująca.

- Bez niej jesteś piękniejsza.

- Zabiję cię! Jest zimno.

- To cię zagrzeję.- wskoczyłem na łóżko obok niej i przytuliłem ją od tyłu. Położyłem ręce na jej pięknych piersiach i zacząłem je ugniatać. Sapnęła, i wbiła mi łokieć w żebra.

- Ała. Za co to?

- Łapy przy sobie.

- Co ja znowu zrobiłem?

- Jesteś nieznośny.

- Dbam tylko o moją przyszłą żonę.

- Ale ja nie jestem twoją przyszłą żoną.

- Jesteś. Sparowanie jest jak ślub w wilczym świecie. Teraz tylko ludzkie podpisanie papierów i uroczystość. Potem dzieci i happy end. Wspólna starość.

- Marzyć to sobie możesz. Nie jesteśmy parą ani małżeństwem.

- Jak to nie?

- No normalnie. Nigdy nie chodziliśmy na randki.

- Bo to głupie.

- Nie prawda. Ty jesteś głupi.- wstała, narzuciła na siebie moją bluzkę i wzięła naleśnika. Zrobiła gryza krzywiąc się. - Ile ty tu dałeś czekolady?

- Nie dużo.- uśmiechąłem się.

- Utuczysz mnie tym.

- Daj spokój. Nasz dzidziuś potrzebuje trochę miejsca w twoim brzuszku.

- Jaki dzidziuś?

- Po takiej nocy na pewno masz tam mojego potomka.- dotknąłem jej brzucha.

Seksowny idiotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz