Fabien
Leżałem na łóżku trzymając moją malutką w ramionach. Była bardzo słodka kiedy spała. Ta noc była niesamowita. Żałuję, że wcześniej jej nie namówiłem na sparowanie. To uczucie, kiedy jest tylko moja i nikt jej nie tknie jest piękne. Pogłaskałem jej smerfowe włosy.
- Kochanie. Wstawaj. Musisz coś zjeść.- powiedziałem. Jestem kurewsko zły na siebie, że pozwoliłem jej tak schudnąć.
Rozalinda wtuliła się we mnie mocniej coś mamrocząc i zsunęła rękę z mojej klatki na udo. Zakląłem, czując jak mój przyjaciel znowu stanął.
- Mała obudź się.- powiedziałem głośniej. Leniwie podniosła głowę przecierając ręką oczy.
- W nocy nie mogłam przez ciebie spać więc daj mi teraz spokój. Jesteś niewyżyty.- mruknęła chowając twarz w mojej szyji. Zgięła nogę ocierając się o mnie. Sapnąłem, na co się zaśmiała.
- Musisz coś zjeść.
- Sam się zjedz. Jestem zmęczona i obolała.
- Daj spokój. Aż taki dobry jestem?- zaśmiałem się.
- Idiota.- ześlizgnęła się ze mnie i obróciła tyłem. - Jak tak bardzo jesteś głodny to idź coś sobie zrobić. Ja nie mam ochoty.
Położyłem rękę na jej kościstym biodrze i nachyliłem się nad jej uchem.
- Jestem głodny tylko ciebie mała.- na dowód przyciągnąłem ją mocniej do siebie.
- Daj mi cholera spać!- krzyknęła. Próbowała się mi wyszarpnąć, ale tak tylko pogarszałam sprawę. Jej pośladki cały czas ocierały się o mnie. Polizałem znak na jej szyji, a ona momentalnie przestała się ruszać i jęknęła.
- Dam ci spokój jak zjesz obiad.
- Jak to obiad?
- Jest dwunasta kochanie.- zaśmiałem się. Mruknęła niezadowolona.
- Okej.
Wstałem, ubrałem spodnie i wyszedłem, zostawiając moją malutką na chwilę samą. Usmażyłem jej naleśniki i posmarowałem je grubą warstwą czekolady. Z dwiema porcjami wróciłem do pokoju. Rozalinda spała zwinięta w kulkę. Położyłem talerze na półce nocnej i przyglądałem się jej przez chwilę. Jest taka piękna.
- Roz, śpiochu, wstawaj.- zerwałem z niej kołdrę, co okazało się świetnym pomysłem, bo miałem widok na jej nagie ciało. Zatrzęsła się i otworzyła oczy.
- Oddawaj kołdrę idioto!- krzyknęła. Czy ona zawsze musi być taka denerwująca.
- Bez niej jesteś piękniejsza.
- Zabiję cię! Jest zimno.
- To cię zagrzeję.- wskoczyłem na łóżko obok niej i przytuliłem ją od tyłu. Położyłem ręce na jej pięknych piersiach i zacząłem je ugniatać. Sapnęła, i wbiła mi łokieć w żebra.
- Ała. Za co to?
- Łapy przy sobie.
- Co ja znowu zrobiłem?
- Jesteś nieznośny.
- Dbam tylko o moją przyszłą żonę.
- Ale ja nie jestem twoją przyszłą żoną.
- Jesteś. Sparowanie jest jak ślub w wilczym świecie. Teraz tylko ludzkie podpisanie papierów i uroczystość. Potem dzieci i happy end. Wspólna starość.
- Marzyć to sobie możesz. Nie jesteśmy parą ani małżeństwem.
- Jak to nie?
- No normalnie. Nigdy nie chodziliśmy na randki.
- Bo to głupie.
- Nie prawda. Ty jesteś głupi.- wstała, narzuciła na siebie moją bluzkę i wzięła naleśnika. Zrobiła gryza krzywiąc się. - Ile ty tu dałeś czekolady?
- Nie dużo.- uśmiechąłem się.
- Utuczysz mnie tym.
- Daj spokój. Nasz dzidziuś potrzebuje trochę miejsca w twoim brzuszku.
- Jaki dzidziuś?
- Po takiej nocy na pewno masz tam mojego potomka.- dotknąłem jej brzucha.
CZYTASZ
Seksowny idiota
Werewolf- Idiota - mruczę pod nosem. Kiedy się odwracam czuję jak jego ręka ląduje na moim pośladku. - Ej! - krzyczę podskakując. - Uważaj na słowa mała - mówi groźnie. Pokazuję mu środkowy palec i odchodzę na bok. Za sobą słyszę jego warknięcie. Ten dupek...