Rozdział 47

17.9K 1K 86
                                    

Rozalinda

Leżę na łóżku w ramionach idioty, który głaszcze mnie po włosach, co doprowadza mnie do szału. Nie jestem jego cholernym psem do głaskania. Jak już to on może nim być.

Po tym jak mnie nakarmił musiał porozmawiać z ojcem, a ja w tym czasie poszłam powęszyć. Niall powiedział mi, że przed przyjazdem Fabiena był tu Zayn, który zabrał Nika do swojej watahy. Na szczęście mój mate się niczego nie domyślił.

- Zabieraj łapę z mojej głowy idioto.- warknęłam na niego.

- Jeszcze nie śpisz mała?- zdziwił się. Jest pierwsza w nocy.

- Jak widzisz.

Zjechał powoli ręką na mój brzuch.

- Wiem o czym myślisz kochany, ale masz zakaz do odwołania.

- Kochany?- mruknął zadowolony.

- To sarkazm.

- Czyli to o seksie też było sarkazmem?- wsunął rękę pod moją bluzkę.

- Nie. To akurat był zakaz.

- Dlaczego? Co ja znowu zrobiłem?

- Dziecko.

- Jesteś niesprawiedliwa.

- Daj mi spać marudo.- odsunęłam się od niego i obróciłam tyłem. Po chwili poczułam jak Fabien wtula się w moje plecy.

- Dobranoc skarbie.

...

Rano obudził mnie huk. Siadłam na łóżku i nieprzytomnym wzrokiem zaczęłam się rozglądać po pokoju. Kiedy zobaczyłam idiotę leżącego na podłodze zaczęłam się głośno śmiać.

- Bardzo śmieszne mała. Naprawdę.- zrobił naburmuszoną minę.

- Jak ty to zrobiłeś? Przecież te łóżko jest ogromne.- starłam łzy z policzków.

- Zaczęłaś nagle kopać i się rozpychać. Wyglądałaś jak kot z wścieklizną.

- Przestraszyłam cię?

- Nie. Ale wolałem nie mieć podbitego oka.

- Byłoby ci do twarzy. A w ogóle dowiedziałeś się czegoś o alfie? Wygrałeś bitwę?

- Beta nie żyje, ale o alfie nic nie pisnął. Nikt nic o tym nie wie.

- Jest niebezpieczny?

-  Dopóki nic nam nie robi nie. Ale kiedy będzie próbował przejąć władzę już tak.

- Czyli na razie o tym nie myśl króliczku.

Zrobił na mnie wielkie oczy.

- Króliczku?

- Wolisz idiotę?

- Nie. Ale to mega seksowne.

- Tak. Króliczki robią słodkie bobki.

Idiota wrócił na łóżko.

- Czyli pasuje bardziej do ciebie skarbie. Za niedługo urodzisz mi słodkiego bobaska.- wyszczerzył się.

- Wiesz jeszcze mam czas na rozmyślenie się. Zawsze mogę usunąć ciąże.- oczywiście w życiu bym tego nie zrobiła, ale chciałam zobaczyć jego reakcję. Spoważniał. Zacisnął mocno szczękę patrząc na mnie groźnie.

- Nawet się nie waż. Jeśli pozbawisz mnie potomka...- nie pozwoliłam mu dokończyć kładąc rękę na jego usta.

- Żartowałam. W życiu tego nie zrobię.- rozluźnił się i polizał moją rękę.

- Fuj! - wytarłam ją w jego klatkę.- Jesteś obrzydliwy.

- Skarbie to geny wilka.

- Tia. Zwalaj wszystko na psa.

- Ale to prawda.

- Nie. Przynieś mi cukierki pudrowe.

- A magiczne słowo?

- Zaraz ci je w dupę wsadzę. Od teraz jestem twoją królową a ty moim sługą.

- Zachowujesz się jak przedszkolak.

- No przynieś mi cukierki.

- Poproś.

- Rusz tą zasraną dupę, bo ci przywalę.

- Dobrze. Przyniosę, ale potem pójdziesz ze mną grzecznie na randkę.

- Kusząca propozycja. Ale po co randka. Przecież już jesteśmy sparowani.

- Powiedzmy, że chcę więcej.- zrobił tajemniczą minę.

Seksowny idiotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz