Rozalinda
- Czemu ci tak na tym zależy?
- Kocham cię. Chcę, żebyś ty też mnie kochała - objął mnie w pasie i przycisnął mocniej do siebie.
- Nie wiem jak się kocha.
- Nauczę cię.
- W filmach zawsze było na odwrót. To dziewczyny uczyły chłopaków kochać - zaśmiałam się.
- To to będzie bajka.
- Tak. O czerwonym kapturku i wilku.
- Nie zjem cię.
- To po co mnie tuczysz?
- Bo jesteś kościotrupem. Wolę kształtne kobiety.
- To znajdź sobie inną.
- Nie chcę innej. Chcę ciebie - pocałował mnie w szyje. Zamruczałam zadowolona.- Lody się topią.
Fabien odkleił się ode mnie i ponownie wziął łyżkę.
- Musisz zjeść jeden pucharek.
- Nie chcę.
- Nie marudź tylko jedz, albo ja cię nakarmię. Mam ci znowu samolot zrobić?
- Okej. Sama zjem. Nie zachowuj się, jak bym była dzieckiem.
- Lubię się tobą opiekować kochanie.
Zjadłam jedną trzecią pucharka i pękam. Jęknęłam odkładając łyżkę.
- Nie dobrze mi. Za dużo zjadłam - chwyciłam się za brzuch.
- Możemy to szybko spalić - szepną mi do ucha lekko je podgryzając.
- Taaak. Idąc spać - wstałam z jego kolan i odniosłam naczynia.
- Mało pomysłowe - mruknął niezadowolony.
- Nie miało takie być - podeszłam do niego i nachyliłam się. Musnęłam lekko jego wargi.- Jestem zmęczona. Chodźmy. Jest już późno.
Wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju, delikatnie kładąc na łóżku. Wyprostował się i zaczął skanować mnie wzrokiem.
- Co się gapisz?- spytałam, bo zaczęło mnie to denerwować.
- Wyobrażam sobie ciebie leżącą pode mną - uśmiechnął się.
- Co w tym takiego ciekawego?
- To, że jęczysz i krzyczysz moje imię - zaśmiał się.
- Zbok!- krzyknęłam, rzucając w niego poduszką.
- Ale twój - chwycił ją i odłożył, kładąc się obok mnie. Szybko wstałam.
- Idę pod prysznic.
- Mogę z tobą?- zrobił smutną minkę.
- Nie.
Podniósł się i chwycił mnie za biodra.
- Proszę - pocałował mnie w szyje.
- Nie - położyłam ręce na jego umięśnionej klatce i próbowałam odepchnąć.
- Pomidorku - mruknął całując znamię. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Przymknęłam oczy.
- Przestań. Powiedziałam nie.
Mrukną niezadowolony i puścił mnie. Szybko weszłam do łazienki.
...
Rano wstałam wcześniej od Fabiena. Ubrałam się i ogarnęłam. Kiedy chciałam wyjść, drzwi były zamknięte. Co jest? Szarpnęłam kilka razy za klamkę. Potem odwróciłam się w stronę idioty. Leżał na plecach z lekko otwartą buzią. Wyglądał słodko. Wzięłam mojego samsunga i zrobiłam mu zdjęcie.
Potem usiadłam na nim i zaczęłam trząść za ramiona. Zero reakcji.
- Fabien. Obudź się - poklepałam go lekko po policzku. To też nic nie dało.- Idiota - szepnęłam mu do ucha. Pocałowałam jego szyje i wplątałam palce w jego miękkie włosy. Mruknął. Zeszłam z niego.
- Wstawaj. Gdzie jest klucz?
Przekręcił się chowając głowę w poduszce.
- No wstawaj!- krzyknęłam wskakując na niego. Jęknął.
- Czego ty ode mnie chcesz? Wiesz która godzina?
- Twoja ostatnia jeśli mnie stąd zaraz nie wypuścisz.
- To twoja kara kochanie. Nie wyjdziesz stąd. Do sklepu pojedziemy po obiedzie.
- Ale mi się nudzi - chwyciłam jego ramie mocno ściskając.
- To idź spać. Jest wcześnie.
- Nie - zachowywałam się jak dziecko.
Nagle odwrócił się zrzucając mnie z siebie. Huknęłam o ziemię.
- Ał - jęknęłam. Fabien spojrzał na mnie zmartwiony.
- Nic ci nie jest?- podał mi rękę. Chwyciłam ją, a on pociągną mnie na siebie.
- Oprócz bolącego tyłka nic.
- Mogę pomasować - poruszył śmiesznie brwiami.
- Zbok - walnęłam go w klatkę. Chwycił moje ręce, przewracając się tak, że nade mną zwisał.
- Chcesz, żebym nim był?
- Już jesteś.
- Skoro tak uważasz - schylił się i wpił w moje usta. Znieruchomiałam. Nie mam ochoty na ranne całuski. Odkleił się ode mnie. Spojrzał mi w oczy nie rozumiejąc.
- Prześpię się jeszcze jednak.
Zaśmiał się i odwrócił tak, że znowu leżałam na nim.
- Szybko zmieniasz zdanie zołzo - zaczął bawić się moimi włosami. Położyłam głowę na jego klatce na wysokości serca. Po piętnastu minutach zaczęłam zasypiać.
- Już niedługo będziesz moją żoną kochanie. Na zawsze moja - szepnął. Pewnie myślał, że śpię. Idiota.
CZYTASZ
Seksowny idiota
Werewolf- Idiota - mruczę pod nosem. Kiedy się odwracam czuję jak jego ręka ląduje na moim pośladku. - Ej! - krzyczę podskakując. - Uważaj na słowa mała - mówi groźnie. Pokazuję mu środkowy palec i odchodzę na bok. Za sobą słyszę jego warknięcie. Ten dupek...