Pakowanie nie szło mu najlepiej, zważając na to, że w jego stronach ciepły klimat górował. Brakowało czasu i materiałów na uszycie ciepłych szat. Dlatego Niall wiedział, że już znalazł pierwszy powód, który pokazuje, w jak beznadziejnej pozycji się znajduje.
Nie mógł też przestać patrzeć na kwiaty pełne kolorów. Uświadomił sobie, że w królestwie północy pozostaną mu tylko wysokie góry i białe płaty śniegu. Oprócz tego głowę zaprzątała mu myśl, o jego przyszłym mężu. Wiedział tylko, że nie jest on miłym i wyrozumiałym księciem. Bał się, że jego niedoświadczenie spowoduje jakieś spory. Nie chciał odczuwać bólu. W miarę możliwości, miał nadzieję, na dobre stosunki pomiędzy nim, a jego przyszłym mężem.
Najbardziej obawiał się połączenia. Miał zostać naznaczony przez obcego alfę, podczas stosunku seksualnego. Nie wiedział czy partner zajmie się nim wystarczająco dobrze. Chciał mieć dobre wspomnieni z tego przeżycia. Czuć się tak wspaniale jak bohaterowie książek, jakie przeczytał. Chociaż zwykły stosunek bez bólu, w zupełności mu wystarczał.
Burze czarnych myśli Nialla przerwało pukanie to drzwi. Zaraz po nim, w pokoju pojawiła się królowa i dwóch dobrze zbudowanych strażników. Bez słowa podnieśli zapakowane skrzynie, wynosząc je.
Niall popatrzył się na swoją matkę. Smutnym wzrokiem przejechał po jej zmęczonej twarzy, pokrytej zmarszczkami. Uśmiechnął się słabo, wstając i przytulając królową.
- Będę tęsknił. - Szepnął, jakby obawiając się, że zniszczy ostatnią chwile ze swoją rodzicielką.- Mam nadzieję, że będzie dobrze.
- Tak bardzo żałuję, że nie mogę jechać z tobą. - Królowa zacieśniła jeszcze bardziej uścisk. - Jesteś moim jedynym dzieckiem, nie chce żebyś mnie opuszczał.
- Sama wiesz, że to dobre rozwiązanie. - Niall pokręcił głową. Nie znał się na polityce. Szkolony był raczej na omegę, rodziciela dzieci i dobrą gospodynię. Nikt nigdy nie pozwalał mu na wypowiedzenie swojego słowa, odnośnie wojny. Został jedynie kartą przetargową, pomocą w sojuszu. - Boje się, ale zawsze mi mówiłaś, że wszystko jakoś się ułoży.
- I tego się trzymaj synku. - Ucałowała go w głowę, mrucząc cicho kołysankę, jaką śpiewała mu w dawnych czasach. - Chodź, musisz już ruszać.
Ruszyli do dużego powozu, wyłożonego poduszkami i futrami. Zwiewna tkaniny, przysłaniała okna. Konie, niecierpliwe stukały kopytami o podłoże. Tłumy poddanych zebrało się na dziedzińcu, aby pożegnać małą omegę.
Niall zestresowany przytulił jeszcze raz matkę, ojcu skinął tylko głową. Nie obracając się do tłumu, wsiadł do powozu. Pierwsze łzy poleciały po jego policzkach, gdy przejechali granicę stolicy.
Pełen obaw i niepokoju zasnął ułożony na miękkich poduszkach, okrywając się ciepłymi futrami.
***
Obudził się, gdy tylko poczuł zimne powietrze owiewające jego twarz. Przetarł zaspane oczy i sięgnął ręką do zasłony, lekko ją odkrywając. Niestety jedyne co zobaczył to śnieg wirujący pomiędzy drzewami. To oznaczało jedno. Dotarł właśnie do granicy dwóch królestw.
________________________________________________________________________________
I lecimy z kolejnym rozdziałem.
Dziękuje za wszystkie gwiazdki.
Chciałabym też poznać waszą opinie w komentarzach, dlatego zachęcam do pisania ich. Nie gryzę, więc z chęcią poczytam co sądzicie o opowiadaniu. Za wszystkie dodane komentarze bardzo dziękuje.
Do następnego rozdziału kochani. ^^

CZYTASZ
Heather // ziall
FanfictionCzasami los i chęć oddania szczęścia innym, zmusza nas do podejmowania trudnych decyzji. Niall jako młoda omega, zgadza się na wyjazd w nieznane mu, chłodne okolice. Słoneczne dziecko południa zgadza się na ślub z zimnym władcą północy, przypiecz...