- Dawniej, lisy były uważane za niesamowite inteligentne i sprytne istoty, ze zdolnością do zmiany w człowieka. - Przeczytał Niall na głos. Siedział w wygodnym fotelu, przykryty jednym z futer. Chciał dowiedzieć się choć trochę o lisach. Nie raz podsłuchał rozmowę Zayna i Liama i nie mógł oprzeć się swojej ciekawość. Coś się działo z nim i Niall wiedział, że ma to związek z trucizną jaką miał w sobie, a przecież pochodziła ona od lisa. - Dzielono je na kitsune i nogitsune.
- Mądrą książkę wybrałeś chłopcze. - Stojący w rogu biblioteki nauczyciel, o siwych włosach i pomarszczonej cerze, zwrócił się do Nialla. - Nogitsune uważane były za złe lisy, niosące złość. Cechowały się niesamowitą mściwością.
- Przypominają zupełnie tego, który zabija. - Zauważyła omega. Poruszyła się niespokojnie na siedzeniu, chcąc usłyszeć więcej wiadomości. - Wie pan coś jeszcze na ich temat?
- Niewiele. - Westchnął starzec. Chwycił za drugi tom mitologi i przekartkował go. - Jednak ważne jest to, że lisy zmiennokształtne mają problem z ludzką mową. Są kimś w rodzaju magicznego stworzenia, ale szkodzącego ludzkiej formie.
- Tutaj jest napisane, że lisy niosą nocą za sobą poświatę. - Niall przejechał palcem po kartce, ścierając przy tym trochę papieru. - Zupełnie jakby się paliły.
- To tylko wierzenia, tak na prawdę jest niewiele osób potwierdzających to. - Nauczyciel obrócił książkę w rękach aby zaraz odstawić ją na półkę. - Walka z lisem to pełne zagadek wojna. Spryt to jego główna cecha i tym się kieruje.
- Nie potrzeba siły prawda? - Niall obraca głowę w stronę korytarza, skąd dochodząc ciężkie kroki. Chowa szybko książkę, rozpoznając chód Zayna. Nie chce aby ten dowiedział się, że Niall ma pojęcie o tej sprawie, większe niż powinien.
- Nie. - Szepcze staże. Kłania się widząc władcę i odchodzi w stronę pracowni.
- Co ty tu jeszcze robić kochanie? - Niall słysząc zimny ton Zayna, wzdryga się i pochyla głowę w geście niemych przeprosin. - Chyba ustaliliśmy, że wraz z porą kolacji, stawisz się w jadalni.
- Przepraszam. - Szepnął Niall i wtulił policzek w ciepłą dłoń Zayna. Delikatny dotyk swojego alfy uspokajał go i pozwolił na opanowanie bicia serca. - Zaczytałem się.
- Nie możesz opuszczać posiłków. - Zimny ton Zayna zniknął wraz z poczuciem troski i zmartwienia. - Niedawno jeszcze miałeś w sobie truciznę, a omegi dłużej się regenerują.
- Wiem Zayn. - Omega wtuliła się w ciało alfy. Niall czuł jak podnosi się z fotela i mógł tylko przewidzieć, że Zayn niesie go do komnaty. - Zostaniesz dzisiaj ze mną? - Spytał z nadzieją w głosie Niall. Zayn ostatnio co raz częściej opuszczał zamek i nie było go przy omedze. Sprawy królestwa spoczywały na jego barkach i przez to miał więcej pracy.
- Chciałbym szkrabie, ale nie teraz, nie dzisiaj. - Zayn chciał, i to bardzo, zostać ze swoją omegą, zaopiekować się nią jak należy, ale musiał rozwiązać wszystkie problemy i połączyć dwa królestw, w jedno. - Już niedługo będzie wszystko w normie i wtedy zostaną z tobą każdej nocy.
Niall wtulił się bardziej w Zayna, czując jego usta na swojej szyi, a potem na czole. Umiał wybaczyć alfie wszystko i nie sprzeczał się z nim. Polubił swoje życie i niepotrzebne kłótnie tylko zepsułyby, w miarę dobry nastrój.
- Jesteś wspaniałą alfą, Zayn. - Powiedział Niall, zaraz potem całując Zayna.
Kim by był Zayn, gdyby nie oddał pocałunku?
________________________________________________________________________________
I się nie dowiedzieliście czy to Harry był czwartym, niespodziewanym głosem!
Dziękuje za wszystkie gwiazdki i komentarza, i do następnego rozdziału. ^^
CZYTASZ
Heather // ziall
FanfictionCzasami los i chęć oddania szczęścia innym, zmusza nas do podejmowania trudnych decyzji. Niall jako młoda omega, zgadza się na wyjazd w nieznane mu, chłodne okolice. Słoneczne dziecko południa zgadza się na ślub z zimnym władcą północy, przypiecz...