👑 44 👑

4.7K 282 32
                                    

Dawno mnie nie było, więc możecie ze szczęścia po spamować komentarzami.

***

Pod osłoną nocy i ciężkich kropel wody, spadających z czarnego nieba, Zayn osiodłał swojego konia, i najciszej jak umiał skierował się w stronę małej wioski. Podróż do niej trwała zaledwie trzy kwadranse, ale i tak Zayn obawiał się tego wyjazdu. Niall był chwilę przed rozwiązaniem, a królestwo zostawało pod władzą rządu, co niekoniecznie wróżyło dobrze. Nawet jeśli chodziło tylko o jedną noc. Jego omega nie zdawała sobie sprawy, że zostaje sama. Coś kruszyło serce alfy, gdy tylko pomyślał o smutnej omedze. Tym bardziej, że jako rodzice, którymi zostaną niedługo, powinni oboje się radować, tak jak całe królestwo.

Zayn dojechał na miejsce, gdy księżyc górował już nad sosnami. Skierował się w umówione miejsce. Chciał zobaczyć tylko martwe ciało i wrócić do ciepłego łóżka, w którym jest Niall. Potrzebował tego i coś notorycznie podpowiadało mu, że stał się bardziej miły i opiekuńczy.

Zdjął czarny, aksamitny kaptur i odsłonił swoją twarz przed dawną królową. Pierwsze co ujrzał po podniesieniu głowy to złote oczy i niesamowitą, ukrytą w nich radość. Dopiero potem dostrzegł inne szczegóły, jak pomarszczona skóra, trzęsące się ręce, spierzchnięte usta czy poszarzała skóra.Dawna królowa nie była w najlepszym stanie, jednak Zayn nie odezwał się nawet słowem. Wiedział, że to i tak nic nie da, a matka Nialla odejdzie w spokoju, i pożegna się z synem na swój sposób.

- Miała w sobie dużo złej mocy alfo północy. - Zachrypnięty głos Maury odbił się echem w uszach Zayna. To było coś nie do pojęcia, aby silna i zdrowa kobieta zamieniała się powoli w proch. - Powiedz Niall'owi, żeby o mnie nie zapominał. - Widział jak łzy królowej skapują na martwe ciało Daisy. - Księżyc za dnia pojawia się tylko czasami, ale zawsze znika. - Zayn wiedział, że to porównanie do kobiety. Widział jej smutny wyraz twarzy i złote ślepia, jako jedyny bijąc blaskiem życia. - Musze już iść Zayn, zregenerować się, jednak nie wrócę szybko. - Z oddali dostrzegł Lucasa idącego w ich stronę. - Mason zajmie się ciałem, wracaj do siebie Zayn i opiekuj się moim synem.

- Będę go kochać, tak jak ty pokochałaś blask księżyca królowo. - Alfa pokłoniła się Maurze i szybkim ruchem odkryła płachtę. Martwe ciało siostry Louisa, leżało wśród kwiatów wrzosu i czarnej krwi. Zayn z obrzydzeniem przyglądał się nagiemu, poharatanemu ciału. - Gdybym tylko mógł ją uratować i zwrócić Louis'owi zrobiłbym to, ale... - Nie miał pojęcia co powiedzieć dalej. Słowa ugrzęzły mu w gardle, a obrazy roześmianego Nialla przeszły mu przed oczami. - Spal ją.

***

Coś było nie tak i Niall o tym wiedział. Wyczuwał ledwo co zapach Zayna, a jego głos dochodził z daleka. Mimo silnych skurczy, które zwiastowały poród, nałożył wełniane kapcie i płaszczyk. Podszedł do kołyski zrobionej przez Zayna i jednego z stolarzy. Poprawił uszytą przez siebie poduszkę i rozwinął kocyk. Uwielbiał zmieniać wystrój łóżeczka, a będąc zdenerwowanym Niall robił to machinalnie.

Jęknął czując co raz silniejszy ból. Zrobił się cały mokry, przez odchodzące wody i ledwo co trzymał się na nogach przez ból. Ze wszystkich sił skierował się do drzwi i wyszedł na korytarz, cicho wołając o pomoc. Jednak ta część zamku była mało uczęszczana i jedyne co go uratowało przed upadkiem to silne ramiona Zayna, który biegiem pokonał dzielący ich dystans. Niall wiedział, że alfa wyczuwała jego ból i smutek. Przymknął powieki i próbował się uspokoić. Nie chciał rodzić, czując taki ból. Nie tego się spodziewał.

Niall został położony na wielkim łożu. Pielęgniarki i lekarz w pośpiechu szykowali potrzebne rzeczy. Niall tylko z przymrużonym oczami, pełnym łez próbował uspokoić swój oddech. Czuł przy sobie swoją alfę i to mu pomagało.

Zayn podłożył koc pod Nialla i rozszerzył jego uda, które omega samoistnie zaciskała. Nie mógł patrzeć na cierpiącą omegę, ale właśnie ich dziecko postanowiło przyjść na świat i Niall musiał urodzić. Stanął z boku i złapał rękę omegi.

- Musisz przeć Niall. - Zayn wyszeptał do ucha Nialla i polizał znak połączenia. Wiedział, że to powinno uspokoić trochę omegę. - Zamknij oczka kochanie i przyj. - Nie chciał, aby omega patrzyła na krew. Usiadł obok Nialla i drugą ręką zaczął głaskać jego blond czuprynę. Posklejane kosmyki od potu przesuwał pomiędzy swoimi palcami, szepcząc do Nialla, aby parł.

Niall krztusił się wręcz łzami. Miał dość bólu i zmęczenia, jakie zaczął odczuwać. Chciał zobaczyć już swoje dziecko, ale nie potrafił sprawić, żeby ono się pojawiło. Był beznadziejny.

- Już widać główkę kruszynko, jeszcze troszeczkę i będziemy mieli naszego szkraba. - Zayn ucałował czoło Niall i zobaczył jak pielęgniarka podnosi ich dziecko. Przytrzymał opadające, ze zmęczenia, cało omegi i poczuł niesamowitą dumę.

- Urodził się... - Zanim lekarz zdążył dokończyć zdanie, drzwi do komnaty otworzyły się z hukiem. 

________________________________________________________________________________

Czemu mnie nie było? Czemu zawiesiłam?

Odpowiedź jest prosta. 

Jestem bardzo niezadowolona z tego opowiadania, czuje, że one za bardzo się przedłuża i z takich powodów zawiesiłam je na jakiś czas. Musiał poukładać sobie wszystko i odnaleźć gdzieś tam wenę. Wracam, ale nie na długo. Został jeden rozdział i epilog, potem biorę się za "The calm before the storm" { na które zapraszam serdecznie, chamska reklama}. Przewiduje dodatki z Larrym, w tle z Ziall'em.  Miała też małe problemy ze zdrowiem i nie byłam w stanie pisać. 

No, ale wróciła i zakończę to opowiadanie. 

A teraz tak już co do rozdziału. 

Jaką płeć dziecka przewidujecie:

chłopiec

czy 

dziewczynka?

Heather // ziallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz