12.

369 34 10
                                    

Mariusz pov

Ewcia spała mi na kolanach, trzymalem jej dlon mocno. Tyle co zdążyła zasnąć. A do pokoju wpadł z impetem Arek.

-Arek! Cicho! -spojrzałem na niego wkurzony.

-Chciałem tylko powiedzieć, że Piotrka zabrało pogotowie, Ewcia uratowała mu życie.

-Cieszę się, ale daj jej teraz odpocząć. Miała tyle wrażeń ostatnio, że niech odpocznie.

-Masz rację! To ja idę przyjdę później.

-No dobra. -Arek wyszedł z pokoju tym razem cichutko.

Glaskalem jej brązowe włosy, spała słodko, byłem z niej dumny. Uratowała Piotrka, chlopakom tyle pomogła. Gdyby nie ona to oni byliby biedni.

Jest taka słodka, nachylilem  się i pocalowalem delikatnie jej usta. Uśmiechnęła się przez sen.

-Moja slicznotka! - okrylem ją kocem.

Do pokoju wszedł Robert, uśmiechnął się tylko.

-Robert Wy chyba nie możecie żyć bez Ewci? Najpierw Milik tu wpadł, teraz ty. Ile Was tu jeszcze przyjedzie? -zapytaiem.

-A wiesz my faktycznie nie możemy żyć bez niej.

-No przykro mi, ale za późno. A po za tym Annę masz.

-Aj tam Annę. No mam, ale z nią bym tak nie pogadal...chyba, że o diecie. Nie no żartuje. Lekarz powiedział, że dzięki szybkiej pomocy Piotrek będzie żył.

-To najważniejsze. Jest nam potrzebny.

-Dokładnie. jakby Ewcia coś potrzebowała to służymy wszyscy. Trener chce z nią pogadać.

-Trener? -zapytalalem.

-No tak, chce jej podziękować. A po za tym chciałby, żeby została na stałe naszym trenerem motywacyjnym.

-Dobrze, wszystko jej przekaże, ale teraz śpi. Musi odpocząć.

-Niech odpoczywa, a ja idę  zobaczyć co robią chłopaki.

-To pa! -Lewy wyszedł z pokoju.

Jak jeszcze raz tu ktoś przyjedzie to...

I znowu ktoś zapukał, byłem pewny, że to któryś z chłopaków. Oczywiście nie mylilem się tym razem to Bartek.

-Co jest Kapi?

-Dasz mi klucz?

-Tak! -wyciągnąłem klucz z kieszeni spodni i podałem go Bartkowi.

-Słodko śpi-odezwał się Kapi.

-Tak słodko, ale w koncu się obudzi i nie dacie jej odpocząć.

-Dobra idę! -Bartek wyszedł z pokoju.

****

Ewa pov

Obudziłam się i spojrzalam na Mariusza. Uśmiechnął się i zapytał.

-Odpoczęlas?

-Tak, a wiadomo co z Piotrkiem?

-Tak, jest w szpitalu, jesteś naszą bohaterką uratowalas mu życie!

-Nie żadną bohaterką, zrobiłam to co każdy powinien zrobic.

-Moja Ewusia jak zawsze skromna.

-Taka jest prawda. A pojedziemy tam? -zapytałam.

-Tak kochanie, jeśli potrzebujesz z nim pogadac.

-Jako Trener motywacyjny to mój  obowiązek przywołać Zielińskiego do porządku!

-Tak, nie wątpię!

Podnioslam głowę z kolan Mariusza i spojrzałam mu w oczy. Objęlam go za szyje, a on mnie w talii.

-Należy ci się ogromna nagroda za to co zrobiłaś.-wyszeptał mi do ucha.

-Tak? A jaką? -zapytałam śmiejąc się.

-Nad tym pomyśle. -zbliżył się i mnie pocalowal. Odwzajemnilam jego pocałunek.

-To taka częściowa nagroda? -zapytałam.

-Można tak uznać.

-To co jedziemy?

-Taką chwilkę przerwać no wiesz.
-No wiem, ale jutro żegnamy się z kadrą i będziemy sami.

-No i nie zapomnij, że jedziemy do moich rodziców.

-Nie da się zapomnieć. Pamiętam-wstałam z łóżka. Założyłam sweterek i wyszlismyz pokoju. 

Szansa | P.Zieliński I M. StępińskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz