42.

371 28 17
                                    

Szybko po śniadaniu odwiedziłam pokoje kadrowiczów i oznajmilam im iż w pokoju rekreacyjnym robię im spotkanie. Na razie z wszystkimi z podstawowym składem i rezerwowym. A później ich podzielę na dwie grupy, podstawowy skład i rezerwę.

Czekałam już w pokoju, jako pierwszy przyszedł Robert, a później reszta, na końcu Wojtek, no przecież on się nigdy nie śpieszy.

-No jest nasz portiere...znaczy ten...nie mogę przypomnieć sobie.

Arek i Piotrek śmieją się, patrząc na mnie.

-Ewus bramkarz-uśmiechnął się Piotrek.

-Właśnie, dziękuję. Siadaj nasz bramkarzu.

-Ewcia, czyżby jakiś portiere in Italiana zawrócił  ci w głowie? -wybuchnąl śmiechem.

-Wojtek, ty i te swoje żarty. Proszę skup się teraz, później pogadamy.

-Dobrze.

-Chciałam z wami omówić najważniejsze rzeczy. Pamiętajcie jestem tu po to, aby Was wspierać... kiedy wyjedzie już na mecz, obojętnie czy od pierwszej minuty czy na końcu, trzeba walczyć do ostatniej sekundy. Robert ty masz trudne zadanie, ale wierzę, że poprowadzisz ich do wygranej. Jesteś jednym z trzech napastników w podstawowym składzie. Jeszcze Arek i Szymon. A w rezerwie Mariusz.

-Czemu jestem w rezerwie?

-Nie wiem zapytaj trenera. Nasi bramkarze Łukasz na bramie. Wojtek, Artur i Bartek- rezerwa.

-Tak jest portieri w gotowości! -zasmial się Wojtek.

-Super. Jeśli potrzebujecie wsparcia od Pana Adama powiedzcie, jeśli zaś potrzeba mojej pomocy tez. Jeśli marcie jakiś problem, pomogę. Musicie starać się być lepsi od przeciwników, być od nich szybsi. Wierzę, że nam się uda.

-Myślę, że koniec na dziś, chyba, że macie pytania?

-Ewcia, mogę przyjść dziś? -odezwał się Grosik.

-Grosik no Jasne! -usmiechnelam się.

-To mozeny wyjść?

-Tak, proszę.

-A Wojtek wracając do tych portiere to Ewcia chyba gustuje w pomocnikach  i napastnikach Napoli. -powiedzial Mariusz.

-A ty w patykach! -oburzyl się Kapustka.

-Z ust mi to wyjąles.-powiedziałam.

Chłopaki opuścili pomieszczenie, a ja zostałam tylko z Arkiem, Lewym i Piotrkiem.

-On chyba bez głupich uwag nie może żyć-powiedział Lewy.

-Chyba to taki jego styl teraz będzie obrażony na wszystkich, zwłaszcza na mnie. No, ale trzeba to olac.

-Ewcia przejdzie mu- powiedział Lewy.

-Dobra niech robi co chce. Lewy pogadasz jeszcze z chłopakami o tym wszystkim?

-Tak Ewcia, teraz idź na jakiż spacer. -powiedział kapitan.

-Tak jest. A Wy co trening?

-No mamy za chwilę także masz od nas wolne.

-Ja Was uwielbiam! -zasmialam się lekko.

-Dobra ty idź odpocznij, a my do pracy.

-Pójdę na spacerek, wrócę na obiad.

-Świetnie! -ucieszyli się. Każdego ucalowałam w policzek i poszlam do pokoju, zabrałam tylko sweterek i wyszłam zamykając drzwi.

Poszłam do parku obok hotelu, usiadłam na ławce i zamyslilam się nad tym wszystkim. Z głębokiego zamyślenia wyrwał mnie mój telefon, który dzwonił.

-Cześć Ewcia. Jestem w szpitalu. Możesz przyjechać? -zapytała Julka.

-Oczywiście napisz mi tylko adres i będę.

-Dziękuję!

-Nie ma za co. Będę tak szybko jak się da. 

Szansa | P.Zieliński I M. StępińskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz