21.

354 23 9
                                    

Zanim zagramy dziś mecz muszę pojechać do Julki, obiecałam jej, że jak chłopaki będą na treningu z panem Adamem, ja przyjadę do niej.

Przebralam się w miętowe jeansy z wysokim stanem, białą bluzkę i czarny kardigan z dłuższym przodem, do tego baleriny i mała torebka na ramię, spakowalam do niej telefon, dokumenty i portfel. Wyszłam z pokoju, zamknęłam go na klucz i pobieglam do windy.

Zjechalam na dół, oddałam klucz i wyszłam.

Pomimo tego iż był marzec, było ciepło, wiatr rozwiewal moje średniej długości brązowe włosy. Nasz hotel znajdował się w centrum, więc postanowiłam pojechać do niej metrem. Mieszkała na kabatach.

Poszłam, więc do metra i pojechalam nim na kabaty. Wysiadając z metra zauważyłam Julie. Siedziała na ławce i płakała.

-Julka co się stalo? -zapytałam.

-To łzy szczęścia! Wiesz, że będę miała córeczkę. Już wiem jak ją nazwę.

-Jaka ulga! Jak?

-Ewa! Chce, żeby była tak mądra jak ty! Chciałam też zapytać czy zostaniesz jej matką chrzestną? Zapytala ocierając lzy.

-Będzie mi bardzo miło! -przytulilam ją mocno.

-Chodź! Pójdziemy do domu-wstała z ławki i poszlysmy w stronę wyjścia z metra.

-A ty masz czas? -zapytała.

-Tak trochę mam. Chłopaki trenują z panem Adamem. A wieczorem gramy mecz na rzecz dzieci. Chłopaki zamieścili informacje o meczu w Social mediach. Myślę, że przyjdzie trochę ludzi. Powiedz jak ty się trzymasz?

-A staram się jakoś żyć, cieszę się, że jest moja córeczka.

-Kochana musisz być dzielna dla niej! -przytulilam ją do siebie.

Wtedy zadzwonił mój telefon.

-Przepraszam, sprawdzę kto to.

Na wyświetlaczu zobaczyłam, że połączenie przychodzące jest od Mariusza. Odebrałam.

-Halo, co tam Mariusz?

-Cześć kochanie, gdzie jesteś? -zapytał

-U Julki, za jakąś godzinę będę.

-Dopiero... No dobrze do zobaczenia.

-Do zobaczenia.

-Twój Mariusz? -zapytała.

-Tak, tak mój Mariusz już tęskni. A może chcesz przyjść na mecz?

-Jak będę się dobrze czuła to przyjdę. A gdzie?

-Na PGE Narodowy.

-A jesteś z nim szczęśliwa? -zapytała.

-Jestem, na prawdę jest ogromnym szczęściem jakie mnie spotkało.

-Cieszę się! -Julia zrobiła nam herbaty.

Po godzinie opuscilam jej mieszkanie, Julia poszła odprowadzić mnie na metro.

Wsiadłem do metra, szybko dotarłam do centrum, poszłam prosto do hotelu, poprosiłam o kluczyk i poszłam do windy.

Poczułam, że ktoś łapie mnie za ramię, odwrocilam się i zobaczyłam Arka.

-Hej, Ewus mamy problem.

-Hej Arek. Jaki? -zapytałam.

-Mąka nie może zagrać, bo boli go noga. Będzie musiał zagrać Piotrek.

-No to zagra, tylko muszę iść do Lewego.

-Do Lewego?

-Tak! Po koszulkę.

-O to widzimy się później! -uśmiechnął się.

-Tak jest kapitanie! -odwzajemniłam uśmiech i opuscilam windę.

Skierowalam się w stronę pokoju Lewego, zapukalam po chwili drzwi otworzył mi Lewy, weszłam do środka.

-Lewy masz dla mnie tą koszulkę? -zapytałam patrząc na niego.

-Tak, tak-podał mi koszulkę, spojrzałam na nią,
Dziesięć Brzezińska.

-A czemu nie chcesz tamtej?

-Nie to, że nie chce, po prostu gra z nami Piotrek.

-A!!! No tak, faktycznie!

-Dobra Lewy, zbieram się, muszę się przebrać.

-No jasne! Do zobaczenia za pół godziny!

-Do zobaczenia! -wyszłam z pokoju kapitana, otworzyłam swój pokój i weszłam do środka. Wyciągnęłam z szafy dresy i bluzę, weszłam do łazienki, szybko przebralam się i związalam włosy w kucyk.

Wyszłam z pokoju, zamknęłam go i poszłam do windy, przy recepcji spotkałam część naszej drużyny.

-To co wygramy? -zapytałam Fabiana.

-Ewus! Oczywistość! Musimy!

-Ewus! Jak ja za tobą tęsknilem! -podszedł do mnie Mariusz i przytulil mnie mocno.

-Ja za tobą tez! To co wygramy?

-No z tobą wiadomo! Szczęsny bój się! -krzyknął Mariusz.

-Tak już się boję! -zaczął się śmiać. -Nie zapominajcie, że mamy Lewego.

-A my Pazdiego!

-Dobra! Chodźcie! Za Krzyśka gra Piotrek. -powiedzialam.

Poszlismy na boiska, Arek coś tam jeszcze ustalal z chłopakami.
Rozmawiałam z Łukaszem, śmiał się, że ładnie wyglądam w stroju kadrowym.

Gwizdek i gramy, Glik przy piłce, biegnę do niego zabieram mu piłkę i biegnę do bramki Wojtka. Strzelam i słupek!

Lewy biegnie do naszej bramki, nie wiem jak to zrobiłam, ale udo mi się zabrać mu piłkę! Biegnę z nią do bramki, podaje Arkowi, a on strzela!

-1:0 -krzyczy Pan Adam.

Arek podbiega do mnie i mocno mnie przytula. Lecimy dalej, teraz Jodła przy piłce, Mariusz przy piłce i gol!

-2:0.

Druga połowa nie przyniosła im bramki dlatego ostatnie dwie minuty! Biegnę do piłki i już chce ją kopnąć, ale upadam na trawę, widzę tylko jak Zielu biegnie po piłkę i gol!!! Podbiega do mnie Mariusz, podnoszę się z murawy i rzucam się na szyję mojemu chłopakowi.

Widzę radość w oczach Piotrka, taką prawdziwą!

-Wygraliśmy! -krzyknął Arek.

-Brawo Arek!!! -przytulilam każdego z osobna. Podeszłam do Piotrka.

-Ten gol był dla ciebie i dzieci.

-Dziękuję! Cieszę się, że masz lepszy humor i to był piękny gol! -przytulilam go. Dolączylam do reszty chłopaków, teraz każdy z piłkarzy czekał na dzieci. A ja razem z nimi. To był piękny mecz.

_____

Będę wdzięczna za opinię i 🌟🌟🌟

Szansa | P.Zieliński I M. StępińskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz