19.

350 29 10
                                    

Przygotowywałam plan pracy dla naszej drużyny na mecz.

Mój telefon wyrwał mnie ze skupienia, podnioslam oczy ku górze i spojrzałam na wyświetlacz.

Lewy, odebrałam połączenie.

-Cześć! Jak tam? -zapytałam.

-A lepiej, dzięki tobie. A ty nudzisz się pewnie?

-Tu cię zaskoczę nie nie nudzę się. Robię plan dla mojej drużyny.

-Ambitnie widzę, a to za nie cały miesiąc się widzimy! -krzyknął  do słuchawki.

-Lewy, nie krzycz, bo ogłuchne  przez ciebie.

-Przepraszam  To nie będę ci przeszkadzał.

-Nie przeszkadzasz! A wybrałeś już jakiś dom dziecka albo rodziny? -zapytałam.

-Nie, ale z chlopakami wybierzemy.

-Dobra w takim razie trzymam za słowo.

-Dziś gram mecz, muszę kończyć, bo trening.

-Powodzenia!

-Trzymaj się Kochana!

Odłożyłam telefon i wróciłam do poprzedniego zajęcia.

Siedząc nad tym rozrysowalam sobie gdzie kto gra,
Chociaż i tak musiałam to jeszcze omówić z chlopakami. W końcu oni są specjalistami od gry, pomyślałam, że to będzie fajna przygoda i oczywiscie świetna inicjatywa na rzecz dzieci.

Zawsze lubiłam pomagać, wierzę w to, że dobro wraca jak i zło.

Na szczęście trafiłam na wspaniałych ludzi, studia zakończyłam z świetnym wynikiem. Miałam przy sobie  Mariusza, osobę bliską mojemu sercu, pomocną, wiemy o sobie na prawdę dużo. Kocham go i jestem z nim szczęśliwa. Chociaż teraz bardzo dawno się z nim nie widziałam.

Zadzwonił ponownie mój telefon, odebralam, była to moja przyjaciółka z Warszawy- Julia.

-Cześć Ewus-zaczęła szlochsc, nie wiedziałam co się stalo.

-Cześć Julka, co się stalo? Czemu ty płaczesz? -zapytałam przejęta.

-Nie wiem jak mam ci powiedzieć to.

-Spokojnie i najlepiej od początku.

-Wczoraj byłam u lekarza... powiedział mi, że jestem w trzecim miesiącu ciąży... powiedziałam to mojemu narzeczonemu, a on powiedział, że nie chce bachora, że dziecko to mój problem i że on nie potrzebuje go do szczęścia.

-Nie...co za debil! Posłuchaj nie możesz teraz się denerwować. Musisz być silna dla dziecka! Może potrzebujesz czegoś?

-Dziękuję, boję się, że stracę to dztecko... ono jest jedynym szczęściem jakie mnie spotkało.

-Julia posłuchaj nie stracisz go! Myśl teraz o nim, pomysł, że za pół roku będzie już z tobą!

-Ewus, ty zawsze potrafisz poprawić humor i wesprzeć.

-Cieszę się i pamiętaj, że na mnie zawsze możesz liczyć.

-Dziękuję Kochana. A jak tam twoje sprawy sercowe? -zapytała.

-Moje dobrze, jestem szczęśliwie zakochana. Mam na prawdę w porządku faceta. Czuje się z nim szczęśliwa.

-Dobrze, że w koncu ci się ułożyło. Pamiętam jak byłaś smutna przez tego jak mu było... Dawida?

-Tak to stare czasy, teraz to nawet mam dwóch adoratorów.

-A kogo?

-Obaj są pilkarzami, ale szczęśliwie zakochałam się z wzajemnością w Mariuszu Stępińskim. A drugi Piotrek Zieliński, ja go lubię na prawdę. Świetny chłopak, ale miłości nie ma z mojej strony.

-A faktycznie widziałam wasze zdjęcia. Świetnie pasujecie do siebie.

-Kochana bardzo chciałabym ci jakoś pomóc, ale na skrajny egoizm i głupotę tego narzeczonego nie mogę nic poradzić...

-Dla mnie jest ważne, że wysłuchałas mnie. Pozdrów twojego chłopaka i trzymaj się!

-Ty też! I pamiętaj dzwoń, kiedy chcesz.

-Dziękuję.

Kiedy rozłączylam się z Julią, zrobiło mi się żal jej i tego dziecka, nie rozumiem tych ludzi. Jak można tak powiedzieć o swoim dziecku, przecież do cholery to mała osoba, która ma jakieś nasze geny, która jest owocem miłości... nie wyobrażam sobie, gdyby mi coś takiego Mariusz powiedział! Było mi tak przykro, że zaczęłam płakać. Akurat, wtedy musiał zadzwonić dzwonek. Otarlam łzy z policzków.

Otworzyłam drzwi i ujrzałam przez swoje zaplakane oczy Mariusza, który był uśmiechnięty, ale kiedy zobaczył mnie w takim stanie wszedł do środka i mocno mnie przytulil.

-Co się stalo Kochanie? -zapytał głaszcząc mnie po włosach.

-M...moja koleżanka... jest w ciąży i jej narzeczony... co to za narzeczony...powiedział, że cytuję nie chce bachora...

-Co z niego za facet... żaden facet tak nie powinien powiedzieć...

-Ja sobie nie wyobrażam jakbyś ty mi...

-Kochanie no co ty, dziecko to jest największe szczęście w życiu. To, że kobieta nosi pod sercem dziecko jest czymś wspaniałym. Proszę już nie płacz. -przytulil mnie i pocalowal w czoło.

-Ja nie wiem co bym takiemu zrobiła...

-Już Ewus, nie płacz.-wtulilsm się w ramiona Mariusza.

Szansa | P.Zieliński I M. StępińskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz