11.

399 34 24
                                    

Nie zważając na to, że Chłopaki zabronił mi biegać po schodach to musiałam złamać ich zakaz. Mina Arka nie świadczyła o niczym dobrym. Wstałam z łóżka i pobieglam zaraz za Milikiem.

-Arek co się stalo u was? -pytałam, nie ja nie pytałam  Ja wręcz krzyczalam.

W końcu bylisny na trzecim piętrze, Arek otworzył drzwi, widok ten przerazil mnie. Piotrek leżał na podłodze, wokół niego chyba 5 pustych opakowań po silnych środkach nasennych.

-Zieliński! Ty kretynie! Coś Ty zrobił! -pobieglam w jego stronę.

Sprawdziłam mu oddech, byłam przerażona, zupełnie nie wiedziałam co robić, co myśleć?

-Arek, kiedy on to wziął?

-Nie wiem z pół godziny temu, godzinę.

-Dzwon po pogotowie i biegnij po lekarza!

Arek zrobił to co mówiłam, a ja zostalam z Piotrkiem. Z kieszeni bluzy chłopaka wystawał  kawłek
Kartki. Wzięłam ją do ręki i otworzyłam

Nie mogę znieść myśli, że nie mogę dac ci mojej miłości... jeśli mnie już tu nie będzie...pamiętaj, że cię kocham! Kocham cię Ewciu! Mam nadzieję, że Mariusz będzie cię szanował. Żegnaj!

Piotrek

-

-Piotrek!!! Co ty zrobiłeś! -pochylilam  się, żeby sprawdzić oddech, nie oddycha.

Przy takiej dawce leków to było pewne, że serce może odmówić posłuszeństwa, ale Piotrek do cholery wracaj do nas!

Zabrałam się do robienia RKO, a Arka nie było nadal.

-Piotrek! Cholera walcz! Rozumiesz?! Jesteś wspaniałym piłkarzem i kretynem, tak kretynem, bo nie wolno ci było tak postąpić!

Teraz wdechy, nabrałam powietrze do ust i przyblizylam się do niego łącząc moje usta z jego. I jeszcze raz.

Poczekalam  chwilę i sprawdzilam mu oddech. Był, ale słaby.

W końcu do pokoju wpadli Arek z doktorem.

-Wrócił mu oddech, ale słaby!!! Co robimy?

-Podam mu adrenalinę.

Cała gromada się zbiegła, wstałam z kolan i podnioslam się do góry.

Stałam chwilę w zupełnym  oslupieniu. Wybieglam z pokoju.

-Co ze mnie za psycholog?! Mogłam jakoś inaczej, ale cholera! -uderzylam ręką o ścianę.

-Ewus, co się wydarzyło? -zapytał Mariusz.

-Piotrek, chciał się zabić! Przeze mnie!

-Nie mów tak! To nie twoja wina.

-Zobacz-podałam mu karteczkę, a chlopak po chwili mocno mnie przytulil.

-On przez chwilę nie oddychal! Robiłam mu KKO, ale jak mu to nie pomoże.

-Pomoże. Kochanie musisz odpocząć.

-Mariusz, ja się boję, że on umrze.

-Ewus, ty mu życie uratowalas! Musisz się choć na chwilę położyć. Chodź proszę-Mariusz objął mnie za ramię.

-Może i masz rację. -poszlisny w stronę windy.

Po chwili bylisny już piętro niżej.

-Kochanie zostaniesz ze mną?

-Jasne, że tak! -weszłam do pokoju, nie zamknęłam go nawet, bo zbyt się spieszylam.

Podeszłam do łóżka i położyłam się na nim, po moim policzku płynęły łzy. Mariusz usiadł obok mnie. Jedną ręką otarł łzy z moich policzkowm A drugą mocno trzymał moją dłoń.

-Musisz odpocząć. -chłopak pocalowal mnie w policzek.

Podnioslam się i położyłam głowę na jego kolanach.

-Będzie ci wygodnie?

-Będzie! - złapałam jego rękę i zasnęlam.

Szansa | P.Zieliński I M. StępińskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz