43.

318 26 10
                                    

Pojechałam szybko do szpitala, byłam zaniepokojona, miałam nadzieję, że Julii i małej nic nie jest. Julka dużo dla mnie zrobiła, pomogła mi kiedy byłam w dołku na studiach. Od tego czasu sobie pomagamy. Kiedy dotarłam do szpitala była trzynasta. Mój telefon zaczął wibrowac, na ekranie pojawiło się zdjęcie Arka.

-Ewcia, gdzie ty jesteś? -zapytal zmartwiony.

-Jestem w szpitalu.

-Co się stalo?

-Mi nic, Julka moja koleżanka tu jest przyjechałam do niej.

-Uff kamień z serca. Przyjechać lo ciebie?

-Jeśli możesz? Zadzwonię później,przeproś Pana Adama.

-Pan Adam się nie gniewa tylko martwi.

-Dziękuję! To pa!

-Pa!

Weszłam do sali przyjaciółki, spojrzałam na nią, przytulilsm ją do siebie i usiadłam na krześle.

-Julia co się stalo? -zapytałam.

-Moja ciąża jest zagrożona.muszę na siebie i małą bardzo uważać.

-Ewy są silne, uwierz mi.

-Wiem, słyszałam co się u ciebie stalo... przykro mi, czemu on tak zrobił?

-Nie wiem Julia, nie wiem.nie mogę się z nim dogadać, jest nie miły i nawet na relacji służbowej nie mogę się z nim dogadać... I jeszcze ta jego dziewczyna...Masakra.

-Co to mu się stalo? Nie rozumiem, pamiętam jaka byłaś szczęśliwa.

-Byłam, ale Mariusz wszystko rozwalił... kłamstwem, a później jeszcze ta zdrada. Gdyby nie Arek i Jessica na prawdę nie wiem jak dałabym radę...No i Piotrek on dużo mi pomaga.

-On to prawdziwi przyjaciele.

-Tak, prawda. Piotrek on chyba mnie tak szczerze kocha, ale ja nie umiem mu tak uwierzyc. Chciałabym może. Tak to jestem jeden dostaje swoją szansę i ją marnuje. Drugi usilnie chce zdobyć szansę dla siebie...

-Wierzę, że wszystko ci się ułoży. Zaslugujesz na to! Kto jak nie ty? Czy to będzie Mariusz czy Piotrek nie ważne. Chce, abyś była szczęśliwa.

-Ja też bym chciała. Teraz chce odbudować swoje życie, chce mieć przy sobie ludzi, którym mogę ufać. A Mariusz cóż ja akceptuję jego decyzję. Chce tylko, zeby odnosił się do mnie z szacunkiem.

Do sali ktoś zapukał, z zza drzwi wyłonił się Piotrek, przedsrawiłam go Julii, dziewczyna poslala mi szczery uśmiech, który wiem co znaczył.

Po upływie trzydziestu minut wyszłam razem z Piotrkiem z sali.

-Ewcia, zgrupowanie dziś się kończy...

-Jak to? Przecież wczoraj się zaczęło.

-Uefa zmieniła termin mistrzostw. Będą w lipcu, a nie czerwcu, mamy dwa tygodnie wolnego.

-Dziwne, no ale ok.

wyszliśmy ze szpitala i poszlisny w stronę metra, kiedy staliśmy czekając na przyjazd metra zadzwonił mój telefon, na wyświetlaczu zobaczyłam zdjęcie Dąbra.

-Cześć Dąbro! Co tam?

-Ewcia, ratuj! Nasz psycholog jest chory, a my potrzebujemy kogoś z doświadczeniem. Proszę.

-No dobra zgadzam się! Pomogę!

-Jesteś Wielka! Dzwonię do trenera Zielińskiego.

Jak mało potrzeba, żeby kogoś uszczęśliwić.-pomyslalam.

-Ewcia co się stalo? -zapytał Piotrek.

-Cracovia została bez psychologa i w czasie  dwutygodniowej przerwy wskocze na miejsce ich psychologa.

-Ty to jesteś kochana. Jestem pewny, że się z nimi dogadasz. Jeszcze cię wszyscy tak pokochają.

-Nie ma obawy, z wami zostaje, a ich chce wesprzeć. Mają cztery mecze i walczą o wyniki w tabeli ekstraklasy. Tylko muszę z Kapim pogadać, on ich tam zna.

-Na pewno pomoże, a teraz choć bohaterko.

Kiedy bylisny już prawie przy hotelu zatrzymałam się i spojrzałam Piotrkowi w oczy.

-Chce ci podziękować! Jestem ci wdzięczna za wszystko co dla mnie zrobiłeś!

-Nie ma za co-przytulil mnie do siebie.

-Wiesz ja bym chciała ci zaufać, ale jeszcze nie dam rady...Przepraszam.

-Ewcia, nie przepraszaj. Rozumiem to, mamy czas. -podnioslam głowę i pocalowalam jego policzek.

-Dziękuję! -weszliśmy razem do hotelu.

Szansa | P.Zieliński I M. StępińskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz