Rodział 1

7.3K 360 81
                                    


Siedziałam w aucie patrząc na budynek, który zaraz miał się stać moim domem, kiedy usłyszałam głos pani Meren. Była to kobieta zajmująca się mną, aż nie zostanę adoptowana, jej zadanie właśnie się kończyło.

- Destiny, to jest twój nowy dom, będziesz mieszkała z panią McCall i jej synem, który ma tyle lat co ty powinniście się dogadać - miałam taką nadzieję, ponieważ przez ostatnie lata nie miałam zbyt wielu przyjaciół i chciałam to zmienić.

- Destiny czy ty mnie słuchasz? – zapytała ze wzrokiem utkwionym w mojej twarzy kobieta.

- Tak - szybko odpowiedziałam.

- No dobrze, tak jak mówiłam jej syn nazywa się Scott i będziesz chodziła z nim do liceum, teraz zaczęła się przerwa wiosenna więc masz dwa tygodnie, aby przywyknąć do nowej sytuacji i - pani Meren zatrzymała się na chwilę - Destiny spróbuj zacząć życie od nowa, nie myśl o tym wszystkim co się wydarzało, znajdź przyjaciół i żyj jak normalna nastolatka

- Postaram się - odpowiedziałam - ale nie mogę nic obiecać

- Pamiętaj, że zawsze możesz zwrócić się do mnie o pomocą - pani Meren powiedziała, a ja przytaknęłam.

Wysiadłam z auta i podeszłam do bagażnika, aby wyciągnąć z niego walizki. Było to śmieszne, że całe moje dotychczasowe życie zmieściło się w dwóch walizkach z czego połowa jednej z nich to książki. Były one chyba moim jedynym hobby, kiedy byłam smutna lub chciałam się oderwać od rzeczywistości sięgałam po nie.

- Zgaduję, że czas się pożegnać - powiedziałam cicho.

- Destiny nie myśl o tym jak o końcu tylko jak o początku - powiedział pani Meren i podeszła, aby mnie przytulić.

- I pamiętaj czasem musisz przejść przez mrok, aby dotrzeć do światła - wyszeptała pani Meren odsuwając się od mnie.

Wzięłam jedną walizkę, a moja opiekunka drugą. Ruszyłyśmy w stronę mojego nowego domu. Kiedy dotarłyśmy pod drzwi pani Meren zapukała. Po chwili otworzyła nam dość niska kobieta z czarnymi włosami i ciemno brązowymi oczami, podobnymi do moich.

- Ty musisz być Destiny - powiedziała i przytuliła mnie, po chwili oddałam uścisk - ależ z ciebie piękna dziewczyna

- Dziękuję - uśmiechnęłam się lekko.

- Zapraszam do środka - powiedziała kobieta otwierając drzwi szerzej i zapraszając nas do środka. Dom nie był duży, ale przytulny i widać było kobiecą rękę. Kiedy spojrzałam na schody, zobaczyłam zbiegającego po nich chłopaka, stanął obok swojej mamy, a ta powiedziała

- Ja mam na imię Mellisa, a to mój syn Scott – chłopak o ciemnych włosach i prawie czarnych oczach, pomachał do mnie lekko, a ja się uśmiechnęłam - ale to już pewnie wiesz - przytaknęłam - co wy na to, aby Scott pokazał ci pokój, a ja przedyskutuję resztę formalności z panią Meren? - znów przytaknęła na co chłopak ruszył na gorę, a ja podążyłam za nim.

- Twój pokój znajduje się obok mojego - zaczął mówić chłopak - jeśli chcesz jutro mogę zabrać cię do sklepu, abyśmy kupili jakieś dodatki

- Dzięki byłoby fajnie, a tak w ogóle jestem Destiny - powiedziałam.

- Tak, wiem - zatrzymał się na chwilę - wiesz teraz jesteśmy przyrodnim rodzeństwem więc mam nadzieję, że nasze relacje będą dobre.. nigdy nie miałem siostry, ale będę starał się być jak najlepszym bratem – powiedział.

- Już cię lubię Scotty, ale nie musisz być najlepszym bratem mi wystarczy dobry przyjaciel - uśmiechnęłam się.

Przechodziliśmy obok komody, na której zobaczyłam zdjęcie dziewczyny o ciemno brązowych włosach, podobnych do moich, tyle że moje były trochę jaśniejsze, i ciemnych oczach. Bardzo przypominała mi moją siostrę. Dotknęłam ramki i wtedy stało się coś czego się nie spodziewałam, zobaczyłam wspomnienie. Nie zrozumcie mnie źle to moja moc, ale nigdy jeszcze nie zobaczyłam wspomnienia przez dotknięcie przedmiotu, zawsze przez człowieka. 

Ujrzałam tą dziewczynę, tylko że w krótszych włosach, ktoś wbił w jej ciało miecz, który przebił ją na wylot, wtedy upadła. Scott wybiegł skądś i ją złapał, mówił, że nie może zabrać jej bólu, ona zaś mówiła, że to nie boli, wtedy to zrozumiałam, ta dziewczyna tego nie przeżyła. Powiedziała do Scotta, że był jej pierwszą miłością, wtedy wspomnienie się rozmyło.

- Destiny wszystko w porządku? - zapytała Scott pochodząc bliżej mnie i wtedy to poczułam, nie wiedziałam jak to się działo, ale umiałam rozpoznać istoty nadprzyrodzone, a Scott był jedną z nich. On był wilkołakiem i to niezwykłym. Scott był prawdziwym Alfą, nie wiedzieć czemu nie wywołało to u mnie paniki, a spokój - Destiny - powtórzył Scott.

- Przepraszam, ona po prostu przypomniała mi moją siostrę - powiedziałam – była bardzo piękna - uśmiechnęłam się.

-Tak - odpowiedział Scott - nazywała się Allison, skąd wiesz, że nie żyje? - zapytał zdziwiony. "No Świetnie znam go pięciu minut i już zdążyłam się wkopać" - pomyślałam.

- Pani Meren coś o niej wspominała - wymyśliłam szybko - pokażesz mi mój pokój? - zapytałam próbując zmienić temat.

- A tak oczywiście, chodź - powiedziała Scott i otworzył drzwi do pomieszczenia. Większość ścian była biała, oprócz jednej za łóżkiem, która została pomalowana na czarno, obok łóżka znajdowała się wielka szafa na ubrania, a obok niej półka na książki.

- Powiedziano nam, że lubisz czytać więc mama uznała, że na ścianie możesz wypisać cytaty, a półka przyda się na książki - uśmiechnął się.

- Kocham czytać - odwzajemniłam uśmiech i wróciłam do oglądania pokoju. Przy prawej ścianie od łóżka stało biurko, a na przeciwko drzwi stała wielka pufa, idealna do czytania. Na ścianie za nią znajdowały się dwa duże okna, które wpuszczały do pokoju dużo światła.

- Ten pokój jest boski - powiedziałam do Scotta - ale chętnie kupię do niego kilka dodatków i możemy jutro odwiedzić także miejscową księgarnie? – zapytałam.

- Oczywiści - odpowiedział Scott i uśmiechnął się - a teraz chodźmy po twoje walizki.


Destiny//Stiles StilinskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz