Zeszliśmy w dół i zaczęliśmy szukać, choć sami nie wiedzieliśmy czego. Trafiliśmy na korytarz, po którego ścianach ciągnęły się rury. Stiles użył latarki z ultrafioletem i zobaczyliśmy, że nad podłogą unosi się rtęć, więc podążyliśmy za nią. W jednym miejscu pod działaniem światła pojawił się napis.
- Co to? – zapytał Scott.
- Wygląda na łacinę – odpowiedziałam.
- Poświeć na to, zrobię zdjęcie – zwrócił się McCall do Stilinskiego. Spojrzałam na napis, ale światło nagle zniknęło.
- Stiles, nie machaj latarką – powiedział Scott, a ja popatrzałam na miejsce na którym powinien stać chłopak i zobaczyłam, że leży na ziemi, trzymając się za szyję. Od razu złapałam za pistolet, który trzymałam w pasku przy spodni . Wycelowałam go w Tracy, która stała nad Stilesem i powinna być martwa! Chciałam wystrzelić, ale dziewczyna była szybsza i obezwładniła mnie swoim jadem, przez co upadłam dokładnie obok Stilesa. Po chwili pojawił się jeszcze jakiś chłopak, ale Scott bez trudu pokonał jego i Tracy. McCall spojrzał na ścianę i nagle znikąd pojawił się kolejny chłopak - Corey, widać było, że jest przerażony.
- Okej – usłyszałam głos Theo, a krew się we mnie zagotowała. Żywiłam do niego wielką nienawiść od ostatnich zdarzeń – Może nie są gotowi by zmierzyć się z Alfą – oznajmił – Zwłaszcza, że od jednego czuć strach – dodał i spojrzał na chłopak, który wcześniej był niewidzialny.
- On ma kły – wyjaśnił przestraszony Corey.
Spojrzałam na Theo i żałowałam, że jestem unieruchomiona
- Gdybym mogła się ruszyć już byś nie żył Reaken – wysyczałem wściekle – więc lepiej miej się na baczności
- Destiny, zawsze taka waleczna. Ratujesz wszystkich, może czas pomyśleć o sobie. Jak tam twoja ciotka? – zapytał.
- Skąd.. – zaczęłam, ale Scott mi przerwał.
- Co ty zrobiłeś?
- Znalazłem nowych przyjaciół – wyjaśnił ze spokojem – źle znoszę odrzucenie – kontynuował kiedy jego 'przyjaciele' podnosi jednego ze swoich . Theo ruszył przed siebie i spojrzał na mnie i Stilesa.
- Hej Theo – powiedział Stiles z udawaną wesołością.
- Nasze słodkie gołąbeczki, nawet teraz jesteście blisko siebie – zaśmiał się .
- Zamorduję cię – wychrypiałam.
- Lubię takie niegrzeczne dziewczynki jak ty Des – powiedział i spojrzał na napis, który było widać pod ultrafioletem po czym uderzył w niego nogą, a ziemia pękła uniemożliwiając jego odczytanie.
- Ciągle myślisz, że musisz się mnie obawiać – powiedział Reaken do Scotta – Ale się mylisz. Jesteśmy po tej samej stronie. Ponieważ to „coś". To o to powinniśmy się martwić. Twoje stado i moje – wyjaśnił - Wrócimy do szkoły i będziemy udawać normalnych nastolatków, ale w nocy będziemy walczyć o życie.
- Co to jest? – zapytał Stiles.
- To nie chimera – odpowiedział Theo.
- To tylko dzieciak – oznajmił Scott – ktoś taki jak my
- Już nie – powiedział Theo i wyszedł ze swoim stadem.
Scott pomógł mnie i Stilesowi usiąść, po czym sam kucnął obok nas.
- Serio zabiję tego gościa – powiedziałam zdenerwowana – zamorduję
- Spokojnie Des, nie jest wart twoich nerwów – oznajmił Stiles.
CZYTASZ
Destiny//Stiles Stilinski
FanfictionMoja siostra zawsze powtarzała mi, że moja moc to dar, ja uważam ją za przekleństwo bo to przez nią straciłam wszystko. Straciłam rodzinę, dom, bezpieczeństwo. Powiedziano mi, że będę szczęśliwa. Powiedziano mi, że wszystko się ułoży. Powied...