Rozdział 14

4.2K 215 5
                                    


Ruszyliśmy w stronę korytarza, w którym miało się znajdować wejście do skarbca. Zaczęliśmy przyglądać się ścianom, aż Stiles odsunął jedną z półek i ukazał nam się tarcza z numerami.

- Nie był ich stać na coś lepszego, zwykły kod – powiedział Stilinski wzdychając.

- Jak mamy tam wejść? – zapytała Kira.

- Ja to zrobię – powiedziałam, a wszyscy na mnie spojrzeli – nie przebiję się przez ścianę. Spróbuję zobaczyć wspomnienie kogoś kto wpisywał szyfr – wyjaśniłam, podeszłam do tarczy i dotknęłam jej ręką. Przez chwile nie mogłam się skupić, lecz kiedy mi się to udało zobaczyłam dłoń która po kolei wciskała numer. Gdy zapamiętałam kombinację zdjęłam dłoń z tarczy i wpisałam liczby, wejście się otworzyło.

- Jesteś genialna – powiedział Stiles wchodząc do środka, moje serce zabiło szybciej i w tym momencie byłam wdzięczna, że Scott się nie kontroluje i nie miał szansy tego usłyszeć. W pomieszczeniu nie było nic oprócz kilku półek z jakimiś słoikami i innymi rzeczami.

Usiadłam pod ścianą i przyciągnęłam kolana do głowy, ból stawał się coraz większy i powoli zaczynało się to stawać nieznośne. Usłyszałam, że ktoś siada obok mnie i poczułam, że to Stiles.

- Bardzo boli? – zapytał.

- Nie tak bardzo jak podczas pełni, ale trudno to wytrzymać – odpowiedziałam.

- Może chcesz się położyć? – zaproponował.

- Ta podłoga nie wygląda zbyt wygodnie – powiedziałam i się zaśmiałam, co okazało się błędem, bo powiększyło tylko ból.

- Możesz położyć głowę na moich kolanach – zaproponował, na co przytaknęłam i położyłam się opierając głowę o kolana Stilinskiego tak, że patrzyliśmy sobie w oczy. Po chwili w takiej pozycji bardziej się w niego wtuliłam, a on zaczął głaskać mnie po włosach. Muszę przyznać, że to pomagało albo po prostu taka bliskość z tym chłopakiem tak mnie ogłuszała, że nie skupiłam się na bólu. Kira coś mówiła, ale ja nie słuchałam już nic, oprócz bicia serca Stilesa. Biło bardzo szybko „Ciekawe czy to z powodu naszej bliskości" – pomyślałam. Po jakimś czasie poczułam, że ktoś mną lekko potrząsa.

- Destiny – usłyszałam głos Stiles, a w mojej głowie znów pojawił się ból, Stilinski dotknął mojej twarzy i powiedział

- Muszę na chwilę wyjść

- Dokąd idziesz? – zapytałam, byłam trochę zamroczona i nie do końca rozumiałam rzeczywistość.

- Cokolwiek się dzieje na was działa gorzej, a to oznacza że nie mamy do czynienia ze zwykłą chorobą, a kolejnym zabójcą – wyjaśnił Stiles, ściągnął z siebie swoją bluzę i założył na moje ramiona.

- Wracaj jak najszybciej i nie waż się mnie zostawić – powiedziałam poważnie.

- Nigdy bym cię nie zostawił – z jakiegoś powodu uznałam te słowa za coś więcej, a może to była tylko moja wyobraźnia? Następnie Stiles zrobił coś czego się nie spodziewałam, pocałował mnie w czoło. Może to nic wielkiego, ale dla mnie to znaczyło wiele. Po tym wyszedł, ostatni raz na mnie patrząc. Kiedy chłopak opuścił salę zasnęłam, nie wiem ile czasu po tym się obudziłam.

- Scott, nie mogę się ruszyć – powiedziałam, próbując zmusić swoje kończyny do poruszenia się.

- A my nic nie widzimy – odpowiedział chłopak, ja sama zauważyłam, że słabo widzę. Nie mogłam nic zrobić więc po prostu leżałam. Po jakimś czasie, nie wiem czy minęły godziny czy minuty, usłyszałam, że ktoś wali w ścianę.

- Hej Scott? Scott? – rozbrzmiał głos Stilesa – w skarbcu, tak gdzie jesteście. To nazywa się grzybki reishi. Scott?! – krzyczał Stilinski – Scott, otwórz drzwi! To jest tam z tobą, w słoiku na jednej z półek. Scott! – Stiles ciągle krzyczał i walił w ścianę, a ja wypowiedziałam ostatnie słowa, zanim zemdlałam.

- Deucalion nie zawsze jest ślepy

***

Otworzyłam oczy na dźwięk tłuczonego szkła. Z jednej z półek spadł słoik i ulotniła się z niego jakaś substancja, którą od razu wciągnęłam do płuc i poczułam ulgę. Po chwili Scott otworzył przejście do skarbca i ujrzałam Stiles, który był cały we krwi, chłopak odetchnął z ulgą, gdy zobaczył przyjaciela i go uścisnął.

Ich przyjaźń była jedną z tych rzeczy, które podziwiałam. Przeszli razem tak wiele, byli dla siebie jak bracia i byliby wstanie za siebie umrzeć.

Stiles ruszył w moją stronę, a ja wstałam i się do niego przytuliłam, staliśmy tak przez chwilę po prostu wtuleni w siebie.

- Jak udał ci się to zrzucić? – zapytałam Scotta.

- Dzięki tobie – wyjaśnił – powiedziałaś „Deucalion nie zawsze jest ślepy" i przypomniał mi się, że jeśli skorzystam z moich 'drugich' oczu mogę coś zobaczyć

- Ja to powiedziałam? – zdziwiłam się.

- Tak, może to związane z twoją mocą – powiedział Alfa, po czym przytuliłam się do niego.

- Dobrze, że nic ci się nie stało - powiedziałam i odsunęłam się od chłopaka, aby przytulić Kirę,

- Ani chwili spokoju w tym mieście - powiedziałam stając obok dziewczyny i patrząc na chłopaków - teraz chcę tylko wrócić do domu

***

Kilka dni po zdarzeniu z chorobą wymyśliliśmy plan, który właśnie omawialiśmy w kuchni McCallów. Przed Liamem, Kirą i Stilesem leżały laptopy.

- Trzy wystarczą? – zapytała Kira.

- Zależy ile mają kamer, ale myślę, że tak – odpowiedział Stilinski.

- Naprawdę to robimy? – zapytał Liam, który był lekko przerażony akcją.

- Tak, dziś w nocy – oznajmił Scott.

- Nie jest to niebezpieczne? – zapytał znów najmłodszy z nas.

- Niesamowicie oraz graniczy z idiotyzmem – powiedział Stilinski unosząc trochę głos.

- Robiliście już kiedyś coś takiego?

- Coś niebezpiecznego czy coś idiotycznego? – zapytałam.

- Myślę, że jedno i drugie – odpowiedziała Kira.

- Jeśli nie chcesz brać udziału to nie musisz - powiedział Scott do Liama.

- Nie boję się – oznajmił nastolatek.

- Więc jesteś na granicy głupoty – powiedział Stilinski i położył mu rękę na ramieniu.

- Jeśli to robimy – zaczął poważnie Stiles – nie wiemy co po nas przyjdzie. Wiecie to? – zapytał.

- Skąd w ogóle wiemy, że ktoś przyjdzie? – zwróciła uwagę Kira.

- Ponieważ nagranie z kasety Gareta mówi, że wizualne potwierdzenie jest wymagane

- Musi być dowód śmierci - oznajmił Stiles.

- Więc co jeśli zabijesz kogoś z Puli Śmierci, ale nie możesz wysłać dowodu? – zadał pytanie Scott.

- Nie dostaniesz zapłaty – powiedziałam.

- Jak ma nas to przybliżyć do dobroczyńcy? – zapytał Liam.

- Dalej musi mieć pewność, że cel jest martwy – oznajmił Scott.

- W szczególności jeśli ktoś jest na górze listy – dodał Stiles.

- Więc jeśli chce wizualnego potwierdzenia - zaczął Liam.

- Musi sam przyjść i je zdobyć – dokończyłam.

Po chwili omawiania Scott spojrzał na mnie i zapytał

- Jesteś pewna, że chcesz iść? Może być niebezpiecznie – wyciągnęłam z za paska spodni moją broń, odblokowałam ją i powiedziałam

- Dam sobie radę, Argent nauczył mnie jak się bronić

Destiny//Stiles StilinskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz