Rozdział 11

2.5K 117 6
                                    

Po piętnastu minutach znaleźliśmy się w pokoju Stilesa, od razu poszłam do łazienki, wzięłam ręcznik i namoczyłam go wodą, po czym wróciłam do pokoju chłopaka.

- Usiądź – powiedziałam, podchodząc do Stilesa.

On zrobi to o co prosiłam, a ja stanęłam pomiędzy jego nogami i zaczęłam delikatnie czyścić jego twarz.

- Nadal nie wiemy kto kradnie ciała? – zapytałam, nie przerywając wykonywanej czynności.

- Niestety – odpowiedział.

Przez następne pięć minut czyściłam jego twarz w ciszy, kiedy skończyłam zapytałam

- Wszystko w porządku? - chłopak tylko lekko przytaknął. Ja korzystając z okazji, że wciąż stałam między jego nogami przyciągnęłam go do siebie tak, że jego głowa była wtulona w mój brzuch. Stiles rękami objął mnie w tali, a ja moimi dłońmi gładziłam delikatnie jego włosy.

- Powinienem powiedzieć Scottowi o Donavanie – wyszeptał – ale tak bardzo boję się, że go stracę

- Stiles, kiedy powiedziałeś mi o tym co się stało, byłam pewna, że tylko się broniłeś i cieszyłam się, że nic ci się nie stała. Scott zrozumie – zapewniłam go.

- Tak, mam taką nadzieję – powiedział i odsunął się ode mnie, a ja usiadłam na łóżku obok niego i wyciągnęłam telefon z kieszeni, aby zadzwonić do Lydii.

- Znalazłaś Corey 'a? – zapytałam po przywitaniu się z banshee i wyjaśnieniu jej, że Scott poprosił mnie o pomoc.

- Nie, musimy poczekać do rana. Ja pojadę do szkoły, znajdę go i przyprowadzę do twojego domu. Ty już tam czekaj – wyjaśniła rudowłosa.

- Dobrze – odpowiedziałam – wszystko dobrze? Też byłaś w szkole, gdy doktorzy przyszli, nic ci nie zrobili? – zapytałam.

- Oprócz okropnej halucynacja – nic a nic, choć utrata języka trochę bolała – oznajmiła Lyds.

- Au – powiedziałam automatycznie – mnie przedziurawili strzałami – oznajmiłam, a Stiles obrócił się w moją stronę z zszokowanym wyrazem twarzy – Okej, muszę kończyć. Widzimy się rano

- Przedziurawili strzałami? – zapytał Stilinski.

- Tak, kiedy byliśmy w szkole doktorzy, aby dostać się do Hayden i Liama wywołali bolesne halucynacje, które miały nas zatrzymać – wyjaśniłam.

- To przerażające jaką moc mają – powiedział Stiles i odpadł na łóżko, a ja położyłam się obok niego.

- Duża część naszego życia jest przerażająca – powiedziałam – ale jakoś zawsze sobie radzimy

- Tak, jakoś

- Mogę zostać na noc? – zapytałam ziewając.

- Oczywiście, zważając na to, że jest czwarta nad ranem i mamy jakieś trzy godziny snu – powiedział Stiles i się cicho zaśmiał.

- Świetnie – powiedziałam sarkastycznie i wtuliłam się w chłopak, zamykając oczy.

***

Tak jak mówił Stiles po trzech godzinach byliśmy znów na nogach.

- Jak to możliwe, że teraz czuję się gorzej niż przed snem? – zapytałam, wychodząc z domu Stilinskiego.

- Sam zadaję sobie to pytanie – powiedział i ruszył w przeciwną stronę niż ja.

- A ty gdzie idziesz? – zapytałam i podeszłam do niego.

- Wracam po moje dziecko, które zostawiliśmy wczoraj przed kliniką – wyjaśnił z uśmiechem.

Destiny//Stiles StilinskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz