Po piętnastu minutach znaleźliśmy się w pokoju Stilesa, od razu poszłam do łazienki, wzięłam ręcznik i namoczyłam go wodą, po czym wróciłam do pokoju chłopaka.
- Usiądź – powiedziałam, podchodząc do Stilesa.
On zrobi to o co prosiłam, a ja stanęłam pomiędzy jego nogami i zaczęłam delikatnie czyścić jego twarz.
- Nadal nie wiemy kto kradnie ciała? – zapytałam, nie przerywając wykonywanej czynności.
- Niestety – odpowiedział.
Przez następne pięć minut czyściłam jego twarz w ciszy, kiedy skończyłam zapytałam
- Wszystko w porządku? - chłopak tylko lekko przytaknął. Ja korzystając z okazji, że wciąż stałam między jego nogami przyciągnęłam go do siebie tak, że jego głowa była wtulona w mój brzuch. Stiles rękami objął mnie w tali, a ja moimi dłońmi gładziłam delikatnie jego włosy.
- Powinienem powiedzieć Scottowi o Donavanie – wyszeptał – ale tak bardzo boję się, że go stracę
- Stiles, kiedy powiedziałeś mi o tym co się stało, byłam pewna, że tylko się broniłeś i cieszyłam się, że nic ci się nie stała. Scott zrozumie – zapewniłam go.
- Tak, mam taką nadzieję – powiedział i odsunął się ode mnie, a ja usiadłam na łóżku obok niego i wyciągnęłam telefon z kieszeni, aby zadzwonić do Lydii.
- Znalazłaś Corey 'a? – zapytałam po przywitaniu się z banshee i wyjaśnieniu jej, że Scott poprosił mnie o pomoc.
- Nie, musimy poczekać do rana. Ja pojadę do szkoły, znajdę go i przyprowadzę do twojego domu. Ty już tam czekaj – wyjaśniła rudowłosa.
- Dobrze – odpowiedziałam – wszystko dobrze? Też byłaś w szkole, gdy doktorzy przyszli, nic ci nie zrobili? – zapytałam.
- Oprócz okropnej halucynacja – nic a nic, choć utrata języka trochę bolała – oznajmiła Lyds.
- Au – powiedziałam automatycznie – mnie przedziurawili strzałami – oznajmiłam, a Stiles obrócił się w moją stronę z zszokowanym wyrazem twarzy – Okej, muszę kończyć. Widzimy się rano
- Przedziurawili strzałami? – zapytał Stilinski.
- Tak, kiedy byliśmy w szkole doktorzy, aby dostać się do Hayden i Liama wywołali bolesne halucynacje, które miały nas zatrzymać – wyjaśniłam.
- To przerażające jaką moc mają – powiedział Stiles i odpadł na łóżko, a ja położyłam się obok niego.
- Duża część naszego życia jest przerażająca – powiedziałam – ale jakoś zawsze sobie radzimy
- Tak, jakoś
- Mogę zostać na noc? – zapytałam ziewając.
- Oczywiście, zważając na to, że jest czwarta nad ranem i mamy jakieś trzy godziny snu – powiedział Stiles i się cicho zaśmiał.
- Świetnie – powiedziałam sarkastycznie i wtuliłam się w chłopak, zamykając oczy.
***
Tak jak mówił Stiles po trzech godzinach byliśmy znów na nogach.
- Jak to możliwe, że teraz czuję się gorzej niż przed snem? – zapytałam, wychodząc z domu Stilinskiego.
- Sam zadaję sobie to pytanie – powiedział i ruszył w przeciwną stronę niż ja.
- A ty gdzie idziesz? – zapytałam i podeszłam do niego.
- Wracam po moje dziecko, które zostawiliśmy wczoraj przed kliniką – wyjaśnił z uśmiechem.
CZYTASZ
Destiny//Stiles Stilinski
FanfictionMoja siostra zawsze powtarzała mi, że moja moc to dar, ja uważam ją za przekleństwo bo to przez nią straciłam wszystko. Straciłam rodzinę, dom, bezpieczeństwo. Powiedziano mi, że będę szczęśliwa. Powiedziano mi, że wszystko się ułoży. Powied...