Rozdział świąteczny

1.8K 85 8
                                    


Witam w specjalnym rozdziale świątecznym, mam nadzieję że wam się spodoba. W mediach jest piosenki, będzie moment, w którym powinniście ją włączyć. Na dole są przypisy (tłumaczenie tekstu piosenki, które lepiej przeczytać, bo mają znaczenie) i stroje Destiny i Lydii.

Zapraszam do czytania i oceny, napiszcie czy podoba wam się taki rozdział specjalny, bo jeszcze jeden przed nami.

WESOŁYCH ŚWIĄT!!!

***

To miały być moje pierwsze święta w Beacon Hills i powiedzieć, że świrowałam to było za mało. Chciałam aby wszystko było perfekcyjnie, a zaczęło się od tego pytania:

- Co robimy w święta? – zapytał Stiles, kiedy cała nasza paczka siedziała w bibliotece.

- Ja wyjeżdżam do Nowego Jorku z rodzicami – poinformował nas Kira.

- Ja też gdzieś jadę – odezwał się Liam, a Stiles spojrzał na Scotta i mnie.

- Skoro reszta zostaje to może zrobimy coś razem – zaproponowała Lydia, siedząca obok mnie.

- Tak to świetny pomysł – powiedziałam entuzjastycznie – możemy spędzić je u nas. Przygotuję kolacje z Melissą i przyjdziesz ty ze swoją mamą, Stiles z szeryfem – zaczęłam opowiadać – to byłoby świetne

- Jak dla mnie może być – oznajmił McCall – ale ja nic nie gotuję – dodał śmiejąc się.

- Oczywiście, że nie Scott, chcemy dożyć kolejnych świąt – zwrócił się do niego mój chłopka.

I właśnie przez tą rozmowę i mój jakże świetny pomysł, abym to ja zajęła się organizacją wszystkiego, wkopałam się na dobre. Do świąt zostało kilka dni, a ja chodziłam cała zestresowana. Chciałam aby wszystko wyszło idealnie, więc przystrajałam dom, ubierałam choinkę i zastanawiał się co ugotować, ale ostatecznie tym zajęła się Mel, na moje szczęście. Musiałam także kupić prezenty dla przyjaciół co okazało się nie lada wyzwaniem.

Nadszedł poranek, w którym miał odbyć się kolacja, a ja latałam po domu jak szalona, zawieszałam ostatnie ozdoby, kiedy o czymś sobie przypomniałam.

- Scott! – zawołałam – szybo choć na dół

- Co jest? – zapytał chłopak , nadal będący w piżamie.

- Nie mamy jemioły – powiedziałam tak jakby był to najgorsze co mogło się zdarzyć.

- A w związku ty? – zapytał mój przyrodni brat, unosząc brew.

- Musisz ją zdobyć, nie obchodzi mnie czy pójdziesz do las czy sklepu. Musisz przynieść jemiołę – powiedziałam stanowczo.

- Czy to konieczne? – zapytał, przeciągając się.

- Tak – odpowiedziałam szybko – nie ma świąt bez jemioł, więc się pośpiesz – oznajmiłam ruszając w stronę kuchni.

- O nic się nie martw Des – powiedziała Mel, kiedy tylko wieszałam do pomieszczenia – jedzenie mam pod kontrolą

- To dobrze, bo muszę jechać odebrać jeszcze kilka prezentów – powiedziałam, podchodząc do garnków stojących na blacie – pachnie bosko

- I tak smakuje – zapewniła mnie Mellisa – a skoro musisz odebrać prezenty to jedź też do piekarni, zamówiłam tam ciasto. Jedno upiekę sama, ale tamto kupujemy co roku – wyjaśniła.

- Dobrze, załatwię to – obiecałam i ruszyłam do swojego pokoju, gdy się w nim znalazłam wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Stilesa.

- Hej – powiedział chłopak

Destiny//Stiles StilinskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz