Rozdział 13

2.1K 127 16
                                    

Kiedy dotarłam na miejsce Hayden była bardzo słaba, a Melissa zwróciła się do Masona

- Idź po Liama, jeśli chce z nią być musi tu przyjść teraz – powiedziała spanikowana, a Mason wybiegł z pomieszczeni, mijając mnie w drzwiach.

- Ona nie przeżyje, prawda? – zapytałam, wchodząc do pomieszczenia.

- Nie mogę jej pomóc – wyszeptała Melissa i spojrzała na mnie ze smutkiem w oczach. Mój wzrok padł na dziewczynę Liama, wyglądała młodo, niewinnie. Ona nie zasłużyła na śmierć, ten świat był okrutny i nikt nie mógł tego zmieniać, nawet nasze stado.

Moje myśli przerwał dźwięk telefonu, ostatni raz spojrzałam na Hayden, po czym wyszłam na korytarz, aby odebrać.

- Des, musisz iść do szkoły, teraz - polecił Stiles bez żadnego przywitania.

- Co się stało? – zapytałam przestraszona, bo chłopak był wyraźnie spanikowany.

- Theo, on wszystko zaplanował, zrobił coś mojemu tacie i chce zabić Scotta –wyjaśnił szybko Stilinski.

- O Boże – wyszeptałam, zdając sobie sprawę z tego, że ja i Stiles mieliśmy rację na temat Theo.

- Bądź ostrożna, ja muszę pomóc tacie ty jedź do szkoły – poprosił mój chłopak

- Okej, zrobię to, ale ty też bądź ostrożny. Kocham cię

- Ja ciebie też, Des– odpowiedział i zakończył połączenie.

Wróciłam do sali i spojrzałam na Mel, stojącą przy Hayden. Szybko zdecydowałam, że nie powiem jej o tym co przekazał mi Stiles, nie chciałam jej martwić.

- Muszę coś załatwić, wrócę jak najszybciej – oznajmiłam i ruszyłam szybko do wyjścia, nie czekając na odpowiedź.

***
Biegłam przez szkolny korytarz w stronę biblioteki, sama nie wiedział czemu tam, po prostu czułam, że to tam jest Scott.

Weszłam do pomieszczenia i zobaczyłam Alfę leżącego nieruchomo na ziemi, Mason klęczał obok niego.

- Nie, nie, nie! – wykrzyczałam i uklęknęłam obok McCalla, sprawdzając mu puls. Nie było go.

Spojrzałam na Masona i zaczęłam wykonywać uciśnięcia, których uczyła mnie Mel w szpitalu.

- Raz, dwa, trzy – liczyłam.

- Co robisz? – zapytał Mason.

- Przywracam go do życia – wyjaśniłam, kontynuując czynność.

- Ale jego serce. Nie miał pulsu od jakichś piętnastu minut. Nie możesz nikomu pomóc po tak długim czasie – oznajmił przyjaciel Liama, a ja spojrzałam na niego ze łzami w oczach.

- On nie jest kimś. On jest prawdziwym Alfą – słyszysz mnie Scott jesteś naszym Alfą – powiedziałam kontynuując uciski, a łzy płynęły po moich policzkach, pochyliłam się i wykonała dwa wdechy – nie możesz zostawić stada, nie możesz zostawić mnie.

- Destiny..- zaczął Mason

- Nie przeszkadzaj mi – powiedziałam wściekłe, cały czas wykonując uciski.

- Jesteś zbyt silny, żeby tak umrzeć . Jesteś Alfą, możesz to zrobić No dalej, Scott. Zarycz! – krzyknęłam i uniosłam złączone ręce do góry po czym uderzyłam nim prosto w miejsce gdzie było serce mojego przyrodniego brata, krzycząc – Zarycz!

Scott ocknął się, wciągnął powietrze do płuc ze świstem, a jego oczy zaświeciły na czerwony kolor i zrobił to o co go poprosiłam - zaryczał. Moje usta opuściło westchnienie ulgi, tak samo jak Masona.

Destiny//Stiles StilinskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz