Rozdział 30

1.6K 100 19
                                    


Szybko podbiegłam do Stilinskiego, na około niego powstała duża kałuża krwi, a chłopak był ledwo przytomny. Musiałam coś zrobić nie mogłam go stracić. Wiele raz nienawidziłam swojego daru, ale miałam nadzieję, że tym razem może się przydać.

- Wszystko będzie dobrze, uratuję cię – zapewniłam , choć nie wiedziałam jak to zrobić, ale byłam pewna że miałam zdolność uzdrawiania i w tym momencie musiałam jej użyć, podeszłam do ciotki, podniosłam ją z podłogi i zapytałam

- Jak użyć mojej mocy, aby go uratować? Gadaj albo następnym razem nóż wyląduje w twoim gardle – wychrypiałam .

- Po co chcesz go ratować, z tobą u boku umrze wcześniej czy później – powiedziała spokojnie.

- Co masz na myśli? – zapytałam zdenerwowana.

- Jest ci bardzo bliski, co równa się śmiertelnemu niebezpieczeństwu jeśli ludzi, którzy cię ścigają – nie dałam jej dokończyć.

- Już nie ścigają – wtrąciłam.

- Tak uważasz, twoja moc jest jedyna w swoim rodzaju, ściga cię więcej osób niż ci się wydaje. Nie tylko ja czy ludzie, którzy zamordowali twoją rodzinę, jest ich wiele wiele więcej i wszyscy chcą twojej mocy. Widzę jak głęboką masz z nim więź, to sprawi, że on zginie wcześniej czy później, ale raczej wcześniej. Chłopak zginie przez ciebie, więc nie trudź się ratowaniem go

- Kłamiesz - powiedziałam i przycisnęłam nóż bliżej jej gardła, z moich oczu popłynęły łzy. Nagle kobieta złapała mnie za rękę i powiedziała

- Popatrz na to – po mrugnięciu znalazłam się w domu pogrzebowym, zaczęłam się rozglądać, wszędzie widziałam moich przyjaciół ubranych na czarno, nagle zobaczyłam samą siebie w czarnej sukience, byłam przytulona do boku Scotta, moje i jego oczy były spuchnięte od płaczu i oboje na coś patrzeliśmy, kiedy podeszłam bliżej zdałam sobie sprawę co to było, a raczej kto. Przed drugą mną i Scottem stała trumna, w której leżało ciało Stilesa, kiedy to zobaczyłam nogi się pode mną ugięły, podeszłam bliżej Scotta i 'mnie' po czym usłyszałam co mówiłam

- To wszystko moja wina

- Nie mów tak – powiedział Alfa

- Ale to prawda – powiedziałam druga ja patrząc mi w oczy, a wtedy poczułam wszystkie jej emocje, gniew, smutek, uczucie pustki, a przede wszystkim ogromne poczucie winy i żal.

Po chwili znów byłam w domu, trzymając nóż przy szyi mojej ciotki.

- Co to było? – zapytałam zszokowana.

- To co kiedyś się wydarzy – wyjaśniła.

- Niby skąd masz taką pewność? – zapytałam wściekle, spoglądając na Stilesa, który leżał obok nas ledwo oddychając. Musiałam mu pomóc jak najszybciej.

- Bo chłopak cię kocha, a tacy zawsze umierają

- Ale ty nie masz mocy, nie możesz wiedzieć co stanie się w przyszłości! – wykrzyczałam.

- To prawda, ale jego śmierć jest bardzo prawdopodobna, więc po co go teraz ratować, będąc twoim chłopakiem nie będzie bezpieczny, sprowadzisz na niego śmierć – zatrzymała się na chwilę – Istotom takim jak ty nie jest przeznaczone bycie szczęśliwym – dodała.

- Powiedz mi jak go uratować albo cię zabiję – krzyknęłam i zbliżyłam nóż tak mocno, że przecięłam lekko skórę kobiety, byłam bardzo zdesperowana.

- Dobrze powiem ci, umysł to twoja moc, po prostu to sobie wyobraź! – krzyknęła trzęsącym się głosem, widząc, że naprawdę jestem zdolna ją zabić.

- No jasne to takie proste - powiedziałam do siebie pod nosem - Dziękuję za pomoc, a teraz dobranoc - dodałam już głośnie. Po czym podeszłam do Stilesa i położyłam dłonie na plamie krwi na jego brzuchu, zamknęłam oczy i zaczęłam wyobrażać sobie, że jego rana znika, po chwili spojrzałam na miejsce w które został postrzelony, ale nie było ani śladu po kuli, nawet zadrapania.

- Wszystko już dobrze – wyszeptałam - teraz będziesz bezpieczny

***

Piętnaście minut temu spod mojego domu odjechała karetka z wciąż nie przytomnym Stilesem, od lekarza dowiedziałam się, że jedzie tylko na kontrolę, ponieważ nie ma żadnych poważniejszych ran. Przez cały czas od odjazdu karetki myślałam o słowach mojej ciotki i zdałam sobie sprawę, że były prawdą, każdy kogo kochałam umierał, a Stilinskiego darzyłam jeszcze bardziej mocnym i wyjątkowym uczuciem niż kogokolwiek wcześnie. Co powodowało większe niebezpieczeństwo, oczywiście nie byłam w stanie odsunąć się od wszystkich bliskich mi osób, ale mogłam zmniejszyć zagrożenie Stilesa, a na to był tylko jeden sposób.

***

Następnego dnia Stiles pojawił się w moim domu, od razu na wejściu mnie przytulił, po czym zaprowadziłam go do mojego pokoju.

- Musimy porozmawiać - powiedziałam poważnie.

- Tak? – zapytał chłopak i położył się na moim łóżku, ja nadal stałam.

- Coś zmieniło się miedzy nami - powiedziałam, a Stilinski gwałtownie się podniósł i podszedł do mnie.

- Co masz na myśli? – zapytał wyraźnie zmartwiony.

- Nie czuję już tego samego co wcześniej, już cię nie kocham – te słowa złamały moje serce i musiałam bardzo się starać, aby się nie rozpłakać, ale wiedziałam, że robię to dla niego, nawet jeśli on tego nigdy nie zrozumie. Ja w tamtym momencie nadal byłam sparaliżowana uczuciami dziewczyny, która był mną w wizji mojej ciotki i wiedziałam że nie chcę ich sama poczuć, aby temu zapobiec byłam w stanie zrobić wszystko.

- Nawet tak nie mów – podniósł głos - przecież widzę, że kłamiesz, a teraz mów co się stało

- To prawda, nie chcę już z tobą być, chcę wrócić do bycia przyjaciółmi – każde kolejne słowo coraz bardziej rozrywało moje serce, ale nie chciałam się zatrzymywać, nie mogłam. Podjęłam decyzję i musiałam się jej trzymać – nasz związek nigdy nie miał sensu

- Destiny, o czym ty mówisz? – zapytał i wziął moją twarz w swoje dłonie - ja cię kocham i wiem, że ty czujesz to samo – powiedział, a ja zobaczyłam łzy w jego oczach – powiedz coś – wyszeptał.

- Chcę być przyjaciółmi – powiedziałam łamiącym się głosem – nic więcej

- Dobrze – powiedział zdenerwowany. Stiles nie umiał się ze mną kłócić, a może wierzył że jeśli tak po protu się zgodzi to powiem mu prawdę, niestety nie miał racji – niech tak będzie, ale wiec, że ja się nie poddam i dowiem się co naprawdę chodzi, obiecuję ci to – widziałam w jego oczach złość i determinację, ale po chwili ustąpiły czemuś innemu, miłości – zawsze będę cię kochał – powiedział po czym pocałował mnie w czoło i wyszedł, a raczej wybiegł z mojego pokoju. Od razu zamknęłam za nim drzwi i powoli zsunęłam się po nich na podłogę, szlochając. Zaraz po jego wyjściu pożałowałam swojej decyzji, miałam ochotę wybiec za nim i wszytko mu wyjaśnić, ale nie miałam odwagi, może bałam się tego, że to on mógłby mnie odrzucić gdyby dowiedział się jakim jestem niebezpieczeństwem, lecz teraz to nie miał znaczenia było już za późno, straciłam go. I pomimo tego ile bólu mi to sprawiło przed oczami miałam siebie z wizji ciotki i wiedziałam, że nie chcę się stać tą osobą, nie chcę czuć tego co ona, a co najważniejsze nie chcę tak jak ona być odpowiedzialna za śmierć kolejnej osoby, którą kocham.



A/N

W ten oto sposób kończymy sezon piąty. Dziękuję wam za każdą gwiazdkę i komentarz w tym opowiadaniu i za to że je czytacie.

Dajcie mi znać czy jesteście zainteresowani kontentacją przygody Des w szóstym sezonie. Jeśli tak to na pewno się ona tu pojawi, ale dopiero na początku wakacji.

Napiszcie co sądzicie o zakończeniu i ogólnie o opowiadaniu, całuski!

Destiny//Stiles StilinskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz