Po tym jak Corey porwał Masona część z nas pojechała do mojego domu, a reszta ruszyła na poszukiwanie przyjaciela Liama.
Scott był ranny więc Kira z nim została, Stiles sprawdził jak miewa się jego przyjaciel po czym podszedł do mnie i Braeden. Musiał już po naszych minach widzieć, że coś jest nie tak, bo zapytał
- Co? Co znowu zrobiłem? – spojrzałam na ciemnoskórą dziewczynę obok mnie, a ona tylko lekko przytaknęła.
- Moja ciotka chce mnie zabić, wszyscy to wiemy – Stiles przytaknął potwierdzając moje słowa – martwię się, że może chcieć też skrzywdzić ciebie – oznajmiłam.
- To trochę niepokojące – odezwał się chłopak – powinienem mieć coś do obrony, na przykład pistolet – zauważył, a ja spojrzałam na Braeden unosząc jedną brew.
- Nie dam ci broni – powiedział dziewczyna patrząc na naszą dwójkę.
- Ty masz broń. Ciotka Des, która chce ją zabić i prawdopodobnie mnie, też ją ma. Ja też powinienem mieć – powiedział mój chłopak patrząc na mnie i moją towarzyszkę.
Spojrzałam na Braeden, a ta zrezygnowana odwróciła wzrok i wyjęła pistolet, po czym wyciągnęła niego magazynek i rzuciła zestresowanemu Stilinskiemu. Chłopak przerzucił chaotycznie broń z jednej do drugiej dłoni, a następnie pistolet wylądował na podłodze. przymknęłam oczy głęboko oddychając. Stiles i broń to nie było zbyt dobre połączenie. Mój chłopak spojrzał na mnie i powiedział
- Może jednak nie powinienem mieć broni – na co cicho się zaśmiałam.
- Wygląda na to, że jesteś zdany na moją obronę – oznajmiłam klepiąc go po ramieniu z uśmiechem.
***
Następnego ranka nadal nie mieliśmy żadnych wieści co do Masona.
- Mój tata wystawił nakaz poszukiwania – poinformował Stiles wszystkich, którzy siedzieli teraz w kuchni mojej i McCalla czyli: Kirę, Lydię, Liama i mnie.
- Dla szesnastolatka o wzroście 175 cm? – zapytała Azjatka.
- Trzy metrowego wściekłego wilkołaka – odpowiedział Stiles.
- Może to jednak nie on – powiedział Liam z nadzieja, a wszyscy spojrzeliśmy smutno w jego kierunku. Wiedzieliśmy, że to on.
- Hayden szuka w szkole – oznajmił Liam spuszczając wzrok.
- Ja mogę sprawdzić las – zaproponowałam, kiedy Scott pojawił się w pomieszczeniu.
- Moja mam sprawdzi wszystkie szpitale w okolicy – spojrzeliśmy w jego kierunku, zaskoczeni jego obecnością - Znajdziemy go - powiedział pewnie Alfa, co wywołało uśmiech na mojej twarzy.
- A co wtedy? - zapytał beta.
- Wymyślimy jak go ocalić – odpowiedziałam ściągając na siebie uwagę, a McCall potwierdził moje słowa.
- Okej, gdzie jeszcze możemy szukać? – zapytała Lydia, wyraźnie gotowa na nowe zadanie.
- Zapytajmy Corey – oznajmił Scott i sięgnął ręka w powietrz, a już po chwili trzymał zaciśniętą pięść na koszulce Corey 'a, który pojawił się znikąd.
- Poczekaj to nie moja wina – bronił się szpieg - zabrali go, nie mogłem nic zrobić.
- Kto?
- Doktorzy staruchu
- Po prostu wspaniale – wyszeptałam pod nosem.
***
Byłam ze Stilesem i Lydią na posterunku, kiedy Scott i Liam próbowali uzyskać pomoc Theo, co niezbyt mi się podobał, ale nie mieliśmy już innych opcji.
- Żadnych wieści od Scotta i Liama – oznajmił Stilinski wchodząc do gabinetu swojego ojca, gdzie stałam z moja rudowłosą przyjaciółką.
- To na pewno dobry pomysł? – zapytała banshee.
- Nie, nikt tak nie uważa – odpowiedział szybko Stiles.
- Ale mimo to ufacie Theo? - zapytał szeryf.
- Nie ufamy. Wykorzystujemy go – zapewnił mój chłopak.
- Gorzej jeśli to on wykorzystuje nas, znowu – zauważyłam.
- To na pewno – potwierdził, a po chwili zmienił temat – Staramy się zabezpieczyć każde miejsce, w którym Mason może się pokazać. Braeden jest w domu Scotta
- Melissa jest w szpitalu – przypomniałam.
- Hayden i Corey w szkole - dodała Lydia.
- Ktoś musi go znaleźć – oznajmił ojciec Stilesa
- Miejmy nadzieję, że znajdą Mason, a nie bestię – powiedziała Lydia.
***
Przez kolejne kilka godzin siedzieliśmy na posterunku, kontaktowaliśmy się ze wszystkimi i zbieraliśmy informacje, ale na razie nic nie znaleźliśmy. Usiadłam na kanapie obok Lydia wypuszczając powietrz przez usta z głośnym świstem.
- Nigdy go nie znajdziemy – powiedziałam zrezygnowana, a rudowłosa spojrzał na mnie i oznajmiła
- Uda się, jak zawsze
- Nie jestem tego taka pewne – powiedziałam, chowając twarz w dłoniach.
- Des, jesteś pewna że wszystko czym się martwisz to Mason? – zapytała moja przyjaciółka, kładąc mi dłoń na ramieniu. Podniosłam na nią wzrok i odpowiedziałam
- Wiem, że tylko nim powinnam się przejmować , ale sprawa z moją ciotką nie daje mi spokoju. Czuję jakby w każdej chwili trzymała mnie na muszce, a co gorsza boję się, że skrzywdzi Stilesa – oznajmiłam patrząc Lydii w oczy – nie chcę, aby coś mu się stało przez mnie – dodałam.
- Destiny Stiles od zawsze był jedynym człowiekiem w stadzie i nadal żyje, uwierz m tego chłopaka nie tak łatwo się pozbyć. Nic mu nie będzie – obiecała Lydia, a wtedy Stilinski dobił do framugi, próbując wejść do pokoju. Na co wybuchłam śmiechem, a Lydia zakryła twarz dłońmi, także się śmiejąc – No może prawie nic.
- Bardzo śmieszne – powiedział sarkastycznie Stiles na co pokazałam mu język po czym smutno się uśmiechnęłam
***
Po kolejnych kilkunastu minutach postanowiłam zadzwonić do Braeden, spróbowałam sześć razy, ale dziewczyna nie odebrała. Zmartwiona sprawdziłam swoje uzbrojenie i ruszyłam w kierunku drzwi wyjściowych z posterunku.
- A ty gdzie idziesz? – zapytał mnie Stiles, łapiąc za moją dłoń.
- Do domu, Braeden nie odbiera, sprawdzę co z nią – wyjaśniłam.
- Nie powinnaś iść sam, pójdę z tobą – oznajmił chłopak.
- Stiles jesteś potrzebny tutaj, a ja sobie poradzę – zapewniłam go kładą mu dłonie po obu stronach twarzy, a następie go pocałowałam – Obiecuję – powiedziałam odsuwając się od niego.
- Jestem potrzeby mojej dziewczynie - sprzeciwił się chłopak, patrząc w moje oczy, spuściłam wzrok i powiedziałam
- Teraz priorytetem jest Mason. Stiles musimy go odnaleźć- chłopak spojrzał na Lydię, która rozmawiał zawzięcie z kimś przez telefon, próbując się czegoś dowiedzieć po czym wrócił wzrokiem do mnie i odpowiedział
- Okej, ale zadzwoń jak będziesz na miejscu i miej cały czas włączony telefon – poprosił na co przytaknęłam i już miałam wyjść, ale odwróciłam się jeszcze do chłopaka i powiedziałam
- Kocham cię – na co on odpowiedział tym samym. Nie wiedzieć czemu miałam dziwne przeczucie, że ten dzień nie skończy się dobrze i musiałam mu powiedzieć te dwa magiczne słowa.
CZYTASZ
Destiny//Stiles Stilinski
FanfictionMoja siostra zawsze powtarzała mi, że moja moc to dar, ja uważam ją za przekleństwo bo to przez nią straciłam wszystko. Straciłam rodzinę, dom, bezpieczeństwo. Powiedziano mi, że będę szczęśliwa. Powiedziano mi, że wszystko się ułoży. Powied...