Stiles odwiózł mnie do domu, kiedy tylko znalazłam się w moim pokoju zaczęłam czytać książkę. To zawsze pomagało mi oderwać myśli od rzeczywistości, ale tym razem zbyt dużo rzeczy zajmowało moją głowę. Myślałam o tym, że nie rozmawiałam dziś ze Scottem i brakuje mi spędzania czasu z nim, myślałam o moich uczuciach do Stilesa, myślałam o Dereku, którego nie znałam długo, ale i tak się o niego martwiłam, myślałam o Liamie, który mógł dzisiaj zginąć. W ten sposób przeczytałam pięć stron i kompletnie nie wiedziałam co czytam. Rzuciłam książką o ścianę i opadłam na łóżko. Nie chciałam znów płakać, ostatnio płakałam więcej niż w całym swoim życiu, ale wszystkie sytuacje mnie przytłoczyły. Nie potrafiłam poradzić sobie z własnymi emocjami. Wyszłam z mojego pokoju i wpadłam do pokoju Scotta, kiedy chłopcy mnie zobaczyli wepchali jakąś torbę pod łóżko, nie chciałam pytać, miałam już wystarczająco dużo problemów.
- Stiles mógłbyś zawieźć mnie do Lydii? – zapytałam robiąc oczy szczeniaczka.
- Czy mógłbym odmówić tym oczom? – zapytał i się zaśmiał – tak oczywiście - oznajmił. Kiedy mieliśmy już wychodzić poczuła, że coś jest nie tak i spojrzałam na Scotta, który czytał wiadomość w telefonie.
- Wszystko dobrze? - zapytałam.
- Derek znalazł stado Satomi, ale są martwi - oznajmił Scott.
- Wszyscy? – zapytałam zdziwiona.
- Ci których znaleźli. Derek jest w szpitalu z Braeden, pojadę do niego, a wy odpocznijcie – powiedział alfa i ruszył w stronę drzwi, ale go zatrzymałam.
- Bądź ostrożny, jesteś na szczycie listy, nie chcę aby stało ci się coś złego - powiedziałam patrząc na niego poważnie, o czym przyciągnęłam go do uścisku - nie mogę stracić kolejne rodziny - wyszeptałam.
- Nie stracisz - powiedział pewnie, odsuwając się - obiecuję - po tych słowach pocałował mnie w czoło i wyszedł z domu, ja zrobiłam to samo i ruszyłam w stronę jeepa.
***
Kilka minut później stałam przed drzwiami Lydii, zapukałam kilka razy, aż w końcu otworzyła mi dziewczyna w piżamie.
- Potrzebuję dziewczęcej rozmowy i rady – wyjaśniłam.
- Dobrze trafiłaś – powiedziała rudowłosa i zaprosiła mnie do środka.
Po chwili siedziałyśmy w jej pokoju, żadna z nas nic nie mówiła, aż Lydia zapytała
- Przyszłaś żeby siedzieć czy rozmawiać?
- Porozmawiać, tylko nawet nie wiem jak mam to powiedzieć – oznajmiłam.
- Zacznij od początku – poradziła.
- Okej, ale musisz mi obiecać, że nikomu nie powiesz i nie przerwiesz, aż nie skończę – dziewczyna przytaknęła, a ja zaczęłam jej opowiadać o tym co czułam kiedy byłam ze Stilinskim, o tym że nie wiedziałam co to oznacza, miałam nadzieję, że banshee mi pomoże. Gdy skończyłam spojrzałam na Lydię, która na twarzy miał szczery uśmiech.
- Dlaczego się tak uśmiechasz? – zapytałam.
- Bo definitywnie podkochujesz się w Stilesie – oznajmiła moja przyjaciółka – nie jesteś w nim zakochana, jeszcze, ale lubisz go bardziej niż innych chłopaków – wyjaśniła.
- Do tego zdążyłam dojść sama Sherlocku – powiedziałam sarkastycznie – liczyłam, że powiesz mi co mam robić, bo ja nie mam zbyt dużego doświadczenia
- Po prostu bądź sobą, wydaje mi się, że Stiles też lubi cię bardziej niż przyjaciółkę, jeszcze nigdy tak szybko nikomu nie zaufał – powiedziała.
CZYTASZ
Destiny//Stiles Stilinski
FanfictionMoja siostra zawsze powtarzała mi, że moja moc to dar, ja uważam ją za przekleństwo bo to przez nią straciłam wszystko. Straciłam rodzinę, dom, bezpieczeństwo. Powiedziano mi, że będę szczęśliwa. Powiedziano mi, że wszystko się ułoży. Powied...