Rozdział 2

3.4K 151 10
                                    


Znajdowałam się z Eichen House, przed sobą zobaczyłam Lydię. Dziewczyna leżała nieruchomo na łóżku, chciałam do niej podejść, ale nie mogłam się ruszyć. W pomieszczeniu pojawił się jakiś mężczyzna, nie mogłam dostrzec jego twarzy. Usiadł na stołku obok łóżka Lydii, wziął do ręki jakieś narzędzie, po czym przyłożył je do głowy banshee. Dopiero teraz zorientowałam się co chciał zrobić. Włączył urządzenie i zaczął wiercić dziurę w głowie mojej przyjaciółki. Chciałam coś zrobić, ale czułam jakby jakieś niewidzialne łańcuchy oplatały moje ręce i nogi. Dziewczyna zaczęła krzyczeć, po chwili dźwięk ustał, a rudowłosa usiadła na łóżku, jej wzrok był pusty, spojrzała na mnie i powiedziała

- Moi przyjaciele, oni wszyscy umrą poczułam, że to był prawda.

Obudziłam się z krzykiem i łzami spływającymi po policzkach, Stiles który leżał obok mnie od razu się podniósł i przyciągnął mnie do siebie.

- Już dobrze, jestem tu – wyszeptał do mojego ucha, tuląc mnie do siebie. Po chwili w drzwiach pojawił się Scott i podbiegł do mojego łóżka.

- Co się stał? – zapytał.

- To tylko zły sen – odpowiedziałam szeptem.

- Na pewno? – zapytał mój przyrodni brat.

- Na pewno – zapewniłam cicho.

- Dobrze, jeśli coś będzie nie tak, zawołaj mnie – powiedział na co przytaknęłam, a chłopak opuścił mój pokój. Położyłam głowę na klatce piersiowej Stilesa i wsłuchiwałam się w bicie jego serca. Chłopak włożył rękę w moje włosy i zaczął się nimi bawić.

- Chcesz o tym pogadać? – zapytał – ostatnio jak obudziłem się z takim krzykiem byłem opętany przez demona

- Nie, to tylko głupi koszmar – odpowiedziałam.

- Okej – powiedział Stiles i pocałował czubek mojej głowy – dobranoc

- Dobranoc – odpowiedziałam, wtulając się bardziej w chłopaka i zamykając oczy.

***
Rano obudził mnie głos Stilesa.

- Destiny wstawaj – powiedział – próbuję cię obudzić od dziesięć minut

- Daj mi spać – odpowiedziałam.

- Dobrze, spróbuję inaczej - powiedział chłopak, podwinął moją bluzkę na brzuch i złożył na nim pocałunek, na co od razu otworzyłam oczy – o teraz się obudziłaś – oznajmił z chytrym uśmiechem i złożył kolejny pocałunek na moim brzuch, tym razem wyżej, na co się lekko zaśmiałam, bo jego pocałunki były tak delikatne, że aż mnie łaskotały. Stiles tak powtarzał czynność, aż nie dotarł do samej góry brzucha, a potem przerzucił się na moją szyję, na której każdy pocałunek sprawiał mi wielką przyjemność – Teraz przynajmniej mam sposób jak cię obudzić, śpiochu – wyszeptał w moją szyję, oderwał się od niej i pocałował mnie, tym razem w usta, co od razu odwzajemniłam.

- Taką pobudkę to ja lubię – powiedziałam i znów przyciągnęłam go do siebie. Kiedy się całowaliśmy czułam się wyjątkowa, kochana i po prostu byłam szczęśliwa i miałam nadzieję, że on czuł to samo.

***

Przed szkołą pojechaliśmy ze Stilesem na posterunek, aby porozmawiać z szeryfem.

- Wyjechali kiedy Theo miał dziesięć lat - powiedział Stiles do swojego ojca, wchodząc do jego biura - wcześniej jego siostra miała wypadek

Destiny//Stiles StilinskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz