Kilkanaście minut po telefonie od Scotta siedziałam już w aucie mojej przyjaciółki, jadąc leśną drogą. Zobaczyłam na niej Scotta z latarką. Lydia zatrzymała samochód i wysiadłyśmy, szybko podchodząc do chłopaka.
- O co chodzi? – zapytała banshee parząc na Alfę.
- Poszedłem spać w domu i obudziłem się w lesie. Jakąś milę i myślę, że to nie jest przypadkowe. Byłem tu już kiedyś . Na początku drugiej klasy, przed kwalifikacjami. Pamiętam to dobrze, bo tylko o tym wtedy mogłem myśleć.
- Co tutaj robiłeś? – zapytałam idąc za Scottem, który ruszył w nieznanym mi kierunku.
- Szukałem ciała – odpowiedział.
- To dość makabryczne – podsumowała Lydia.
- Co mogłem robić tu sam? – zadał pytanie McCall.
- Chciałabym ci pomóc, ale nie znałam cię wtedy – oznajmiła nasza rudowłosa przyjaciółka.
- Ja czym bardziej - dodałam cicho.
- Deaton mówi, że moja podświadomość próbuje mi coś przekazać. Potrzebuję waszej pomocy, aby to zrozumieć – wyjaśnił chłopak.
- Może usłyszałeś coś i przyszedłeś z ciekawości
- Ale jak? Nie oglądałem wiadomości i nie miałem radia policyjnego – poinformował nas.
- Daj mi swoją dłoń – powiedziałam, a Scott obrócił się w moją stronę – powinnam być w stanie to z ciebie wydobyć, chyba że to robota jeźdźców, ale wtedy przynajmniej będziemy mieli pewność co do tego
- Myślałem, że twoja moc szwankuje
- Wydaje mi się, że to nie ona jest problemem, a po prostu to, że blokuje ją inna silniejsza moc - oznajmiłam łapiąc chłopaka za rękę i próbując przebić się do wspomnień z tamtej nocy. Od razu poczułam ból głowy i ucisk w klatce piersiowej. Mocniej zacisnęłam dłoń na ręce Scotta i z wielką kumulacją energii wbiłam się do jego wspomnień, ale tak szybko jak do nich weszłam tak szybko zostałam z nich wyrzucona. Jedyne co zobaczyłam to luki, braki wspomnień. Upadłam na ziemię boleśnie uderzając o nią plecami. Zdenerwowana zacisnęłam pięści po czym otworzyła oczy, oślepiło mnie światło z latarki Scotta.
- Co się stało?- zapytał.
- To samo co wcześniej na korytarzu – powiedziałam, choć żadne z nich tego nie widziało - miałam rację co do jeźdźców, moja moc nie jest w stanie przebić ich bariery. Scott masz braki we wspomnieniach i jestem pewna, że to ich sprawka
McCall westchnął, rozglądając się po lesie, po chwili znów spojrzał na mnie i podał mi rękę. Wstałam z jego pomocą i otrzepałam spodnie.
- Jeśli ty nie możesz nam pomóc, wróćmy do punktu wyjścia. Po prostu pomyślmy logicznie i znajdźmy odpowiedź na pytanie: dlaczego Scott był tu sam tamtej nocy? – powiedziała spokojnie Lydia, na co przytaknęłam, a McCall znów ruszył przed siebie.
- Okej, więc wracając nie mogłeś usłyszeć tego w wiadomościach, może usłyszałeś jak wzywali twoją mamę? – zaproponowała dziewczyna.
- Nie było jej wtedy w domu, a ja mieszkam daleko stad jak się tu dostałem? – zapytał, stając i obracając się do nas
- Przyjechałeś?
- Nie miałem auta
- Przybiegłeś
- Niemożliwe. Miałem astmę – oznajmił, a ja uniosłam brwi.
- Chowałem się, ale oni wiedzieli, że tu byłem
CZYTASZ
Destiny//Stiles Stilinski
FanfictionMoja siostra zawsze powtarzała mi, że moja moc to dar, ja uważam ją za przekleństwo bo to przez nią straciłam wszystko. Straciłam rodzinę, dom, bezpieczeństwo. Powiedziano mi, że będę szczęśliwa. Powiedziano mi, że wszystko się ułoży. Powied...