Rozdział 6

998 74 8
                                    

Kilkanaście minut po telefonie od Scotta siedziałam już w aucie mojej przyjaciółki, jadąc leśną drogą. Zobaczyłam na niej Scotta z latarką. Lydia zatrzymała samochód i wysiadłyśmy, szybko podchodząc do chłopaka.

- O co chodzi? – zapytała banshee parząc na Alfę.

- Poszedłem spać w domu i obudziłem się w lesie. Jakąś milę i myślę, że to nie jest przypadkowe. Byłem tu już kiedyś . Na początku drugiej klasy, przed kwalifikacjami. Pamiętam to dobrze, bo tylko o tym wtedy mogłem myśleć.

- Co tutaj robiłeś? – zapytałam idąc za Scottem, który ruszył w nieznanym mi kierunku.

- Szukałem ciała – odpowiedział.

- To dość makabryczne – podsumowała Lydia.

- Co mogłem robić tu sam? – zadał pytanie McCall.

- Chciałabym ci pomóc, ale nie znałam cię wtedy – oznajmiła nasza rudowłosa przyjaciółka.

- Ja czym bardziej - dodałam cicho.

- Deaton mówi, że moja podświadomość próbuje mi coś przekazać. Potrzebuję waszej pomocy, aby to zrozumieć – wyjaśnił chłopak.

- Może usłyszałeś coś i przyszedłeś z ciekawości

- Ale jak? Nie oglądałem wiadomości i nie miałem radia policyjnego – poinformował nas.

- Daj mi swoją dłoń – powiedziałam, a Scott obrócił się w moją stronę – powinnam być w stanie to z ciebie wydobyć, chyba że to robota jeźdźców, ale wtedy przynajmniej będziemy mieli pewność co do tego

- Myślałem, że twoja moc szwankuje

- Wydaje mi się, że to nie ona jest problemem, a po prostu to, że blokuje ją inna silniejsza moc - oznajmiłam łapiąc chłopaka za rękę i próbując przebić się do wspomnień z tamtej nocy. Od razu poczułam ból głowy i ucisk w klatce piersiowej. Mocniej zacisnęłam dłoń na ręce Scotta i z wielką kumulacją energii wbiłam się do jego wspomnień, ale tak szybko jak do nich weszłam tak szybko zostałam z nich wyrzucona. Jedyne co zobaczyłam to luki, braki wspomnień. Upadłam na ziemię boleśnie uderzając o nią plecami. Zdenerwowana zacisnęłam pięści po czym otworzyła oczy, oślepiło mnie światło z latarki Scotta.

- Co się stało?- zapytał.

- To samo co wcześniej na korytarzu – powiedziałam, choć żadne z nich tego nie widziało - miałam rację co do jeźdźców, moja moc nie jest w stanie przebić ich bariery. Scott masz braki we wspomnieniach i jestem pewna, że to ich sprawka

McCall westchnął, rozglądając się po lesie, po chwili znów spojrzał na mnie i podał mi rękę. Wstałam z jego pomocą i otrzepałam spodnie.

- Jeśli ty nie możesz nam pomóc, wróćmy do punktu wyjścia. Po prostu pomyślmy logicznie i znajdźmy odpowiedź na pytanie: dlaczego Scott był tu sam tamtej nocy? – powiedziała spokojnie Lydia, na co przytaknęłam, a McCall znów ruszył przed siebie.

- Okej, więc wracając nie mogłeś usłyszeć tego w wiadomościach, może usłyszałeś jak wzywali twoją mamę? – zaproponowała dziewczyna.

- Nie było jej wtedy w domu, a ja mieszkam daleko stad jak się tu dostałem? – zapytał, stając i obracając się do nas

- Przyjechałeś?

- Nie miałem auta

- Przybiegłeś

- Niemożliwe. Miałem astmę – oznajmił, a ja uniosłam brwi.

- Chowałem się, ale oni wiedzieli, że tu byłem

Destiny//Stiles StilinskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz