Rozdział 8

5.1K 242 17
                                    



Następnego dnia moją pierwszą lekcją była algebra, którą miałam ze Stilesem i Lydią.

- Nie chcę tu być - wyjęczałam siadając w ławce.

- Przejrzałaś moje notatki? - zapytała Lydia, kiedy Stilinski wszedł do klasy.

- Jeszcze nie, nie miałam czasu - odpowiedziałam.

- Jeśli chcesz mogę ci pomóc dzisiaj po szkole - wtrącił Stiles - tylko najpierw jest trening Lacrosse.

- Nie szkodzi i tak miałam z Kirą iść popatrzeć jak sobie radzicie - odpowiedziałam, a po chwili zaczęła się lekcja.

***

Po zajęciach ruszyłyśmy z Kirą w stronę boiska do Lacrosse

- Co jest pomiędzy tobą, a Scottem? - zapytałam ponieważ męczyła mnie ciekawość.

- W sumie to nie wiem - odpowiedziała - dzisiaj pocałował mnie znienacka i nie wiem co to miało znaczyć

- Pocałował cię?! - krzyknęłam zszokowana.

- Tak jakby, cmoknął - powiedziała - sama nie wiem, faceci czasami są dziwni

- Ta, prawda - zgodziłam się, choć nie miałam zbyt wielkiego doświadczenia w związkach. Po chwili dotarłyśmy na trybuny przy boisku i zajęłyśmy miejsca. Chłopaki teraz mieli rozgrzewkę. Następnie rzucali do bramki. Stiles był pierwszy, jego piłka trafiła prosto tyle, że nie do siatki tylko w kij bramkarza. Następny był jakiś świeżak z pierwszej klasy, rzucił, piłka wylądowała w bramce i trener krzyknął

- Tak! - Stiles i Scott wyglądali na zmartwionych umiejętnościami tego chłopca. Kolejny rzucał Scott, a jego piłka przeleciała tuż obok słupka bramki.

- Ooo - wyjęczałam - czy kapitan nie powinien być najlepszy? - zapytałam sam siebie. Potem rzucali inni chłopcy, Stiles i Scott rzucali jeszcze kilka razy, ale żaden z nich nie trafił. Następnie trener kazał moim przyjaciołom ustawić się do obrony. Pierwszych kilku zawodników pokonali bez problemu, aż przyszedł czas na tego młodego blondynka. Zgrabnie ominął Alfę i Stilinskiego, trafiając do bramki. Kiedy zobaczyłam jak się cieszy z wygranej nie wytrzymałam i krzyknęłam

- To było szczęście! Powtórka!

- Kochanie tu nie ma czasu na powtórki, to trening! - krzyknął trener.

- 10 dolców na Scotta i Stilesa - wypaliłam.

- Przyjmuję ten zakład - odpowiedział trener wskazując mnie palcem - Liam, wracaj - krzyknął, a chłopcy znów ustawili się do obrony. Młodszy uczeń ruszył do ataku, udało mu się ominąć Stilinskiego, ale Scott nie dał za wygraną i przerzucił Liama, tak nazwał go trener, przez ramię, aż usłyszałam nieprzyjemny dźwięk łamanej kości. Chłopcy szybko podnieśli młodego i powiedzieli coś o ty, że zabiorą go do pielęgniarki, a trener ze złością rozkazał reszcie robić okrążenia. Po chwili dostałam esemesa od Stilesa, że zabierają zranionego chłopaka do szpitala, napisałam, że jeśli zdąży niech wpadnie pouczyć mnie algebry. Odpisał, że będzie za godzinę.

***

Od godziny siedziałam w pokoju i szukałam informacji o mojrach i mneme. Przez te wszystkie sytuacje nawet nie miałam czasu tego sprawdzić. Dowiedziałam się tylko, że są to boginie. Mojra jest boginią losu, a mneme wspomnień co zgadza się z moją mocą. Musiałam znaleźć inne źródło informacji. Postanowiłam porozmawiać jutro ze Scottem, on mógł znać kogoś kto mi pomoże.

- Już jestem - usłyszałam Stilesa na dole. On naprawdę miał klucze do domu Scotta i często ich używał, po chwili ujrzałam chłopak w drzwiach mojego pokoju i się do niego uśmiechnęłam. Stilinski usiadł obok mnie na łóżku i zaczął wyciągać notatki.

Destiny//Stiles StilinskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz