- Wyjątkowo do siebie nie pasujecie - usłyszałem i przewróciłem oczami.
- Daj mi spokój - warknąłem, przywracając kolejną stronę czytanej przeze mnie książki.
Za każdym razem gdy wspominałem coś o moim związku, słyszałem coś podobnego. Jakby każdy starał się wybić mi to z głowy. Dlatego przestałem zupełnie o tym mówić, mając nadzieję, że w końcu przestaną.
Sam dobrze wiedziałem, jak bardzo różnimy się z Agą. Nie umiemy się dogadać, ciągle się kłócimy. Zdawałem sobie też sprawę, że zupełnie jej nie kocham, a jednak mimo to wciąż tkwiłem w tym udawanym związku.
Miałem do tego kilka powodów.
Po pierwsze, było mi tak niezwykle wygodnie. Rodzice byli zadowoleni, że kogoś mam. Po drugie, Aga nie kontrolowała mnie na każdym kroku. Żyliśmy własnymi sprawami, czasami się spotykając. Po trzecie, przyzwyczaiłem się. A po czwarte, była moim zabezpieczeniem.
Zabezpieczeniem przed ujawnieniem światu najbardziej znienawidzonej przeze mnie informacji na mój temat. Dzięki niej nikt nie mógł się o tym dowiedzieć.
Jednak koledzy z kadry zaczęli coraz bardziej ingerować w moje życie i dowiedzieli się, że nasz związek nie jest tak udany, na jaki wygląda. Doszli do wniosku, że muszą mi pomóc. Że powinienem znaleźć kogoś, kogo będę naprawdę kochał.
Oczywiście nie wiedzieli nic o mojej orientacji, toteż na każdej imprezie przedstawiany byłem wielu ładnym paniom. Niestety żadna z nich nie mogła mnie zainteresować. Gdy powiedziałem, że sobie tego nie życzę, Dawid dziwnie na mnie spojrzał i zdałem sobie sprawę, że się domyśla.
Siedziałem przy stoliku na kolejnej nudnej imprezie, na którą mnie wyciągnęli. Sączyłem w spokoju colę, póki ktoś nie przysiadł się do mnie.
- Chyba nie bawisz się zbyt dobrze - usłyszałem i podniosłem wzrok na przybysza, który śmiał zakłócić moje rozmyślania.
Napotkałem uśmiechniętą twarz i niebieskie oczy, świdrujące moją osobę.
- Nie przepadam za takimi imprezami - powiedziałem.
- To tak, jak ja.
Znów spojrzałem na siedzącego obok mnie Hayböcka. Dziwiłem się, że był sam i w dodatku usiadł obok mnie
- Gdzie podziałeś swoich przyjaciół? - zapytałem. Miałem na myśli szczególnie jednego - Krafta, z którym praktycznie się nie rozstawał.
- Postanowili uczcić urodziny Fettnera. A ja chyba jestem jedynym, który nie lubi alkoholu - kiwnąłem głową.
Czułem się dziwnie, siedząc tak obok niego. Szczególnie, ponieważ praktycznie niegdy ze sobą nie rozmawialiśmy. Zamieniliśmy czasami kilka słów związanych z 'pracą' i na tym się skończyło. A teraz siedział tu, gapił się na mnie i rozmawiał, jakbyśmy byli dobrymi znajomymi.
Po chwili jednak to uczucie minęło. Michael potrafił prowadzić niezwykle ciekawą rozmowę, ponieważ po kwadransie usiedliśmy już dużo bliżej siebie i w najlepsze wymienialiśmy się spostrzeżeniami dotyczącymi różnych książek.
Okazało się, że Hayböck, tak jak ja, uwielbia literaturę klasyczną.
Więc siedzieliśmy, stykając się ramionami, co zauważyłem dopiero po czasie, rozmawiając o Szekspirze, Jane Austin, Dante, Homerze, Sapkowskim, a kończąc nawet na Rowling i jej "Harrym Potterze".
Byłem w szoku, gdy powiedział mi, że uważa Pottera jako słabą książeczkę dla dzieci. Według mnie, nie była to seria najwyższych lotów, ale jednak miała coś w sobie. Ten spór został głównym punktem naszej rozmowy, po czym obaj roześmialiśmy się.
Michael, jak się okazało, bardzo dobrze znał wszystkie moje ulubione książki. Bez problemu poruszaliśmy kolejne tematy, zagłębiając się w rozmowie.
Niestety, w końcu musieliśmy wrócić do hotelu.
Kolejnego dnia żałowałem, że nie wziąłem od niego nawet numeru telefonu. Czekała mnie jednak niespodzianka.
- Maciek, mam coś dla ciebie - powiedział Dawid, kładąc przede mną kawałek kartki, zapisany ciągiem dziewięciu cyfr. Uśmiechnął się głupio i zniknął za drzwiami łazienki.
Wziąłem do ręki kartkę i odwróciłem.
"Gdybyś miał ochotę pogadać, niekoniecznie o książkach, czekam. ~M.H."
Uśmiechnąłem się mimo woli. Doszedłem do wniosku, że Dawid i tak o wszystkim wie, w dodatku musiał mnie wczoraj obserwować. Wystukałem numer w telefonie i nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- Tak? - usłyszałem głos mojego wczorajszego towarzysza.
- Cześć Michael.
- Maciej.
- Pomyślałem sobie, że... Moglibyśmy się spotkać? - zapytałem. Zdałem sobie sprawę, jak dziwnie musi brzmieć mój głos. Stresowałem się.
Właściwie nawet tego nie przemyślałem. Skąd Dawid wziął ten numer? Dlaczego Michael mi go dał? I dlaczego tak bardzo chciałbym go znów zobaczyć?
- Z przyjemnością. Masz ochotę na kawę? - uśmiechnąłem się i dziękowałem Bogu, że Hayböck nie widzi moich czerwonych policzków. Zgodziłem się i byliśmy umówieni. Nie sądziłem, że będę się po tym tak czuł.
Miałem wrażenie, jakbym był nastolatkiem, czekającym na swoją pierwszą randkę. A przecież to zwykle, koleżeńskie spotkanie z osobą, z którą świetnie mi się rozmawiało.
Wyszedłem z pokoju i udałem się do kawiarni, w której czekał już na mnie uśmiechnięty Austriak.
Nagle wszystko stało się dla mnie zupełnie jasne. Zdałem sobie sprawę, jak głupio się zachowywałem i jakim tchórzem byłem.
- Cześć, Maciej - powiedział blondyn, przeciągając litery mojego imienia.
- Cześć.
Usiadłem obok niego. Nie miałem pojęcia, jak mam zacząć teraz rozmowę, ale uprzedził mnie Michael.
- Cieszę się, że w końcu jesteśmy na randce. Podobasz mi się od dawna - oznajmił, a ja podniosłem swoją zaczerwienioną twarz. Uśmiechnął się. Patrząc w jego oczy, nie mogłem zrobić nic innego, niż odwzajemnić uśmiech.
- Ja też.Dwa tygodnie później siedziałem na kanapie w swoim mieszkaniu, a Michael obejmował mnie ramieniem. Pocałowałem go w policzek, na co uśmiechnął się. Spojrzał w moje oczy i pocałował mnie w usta.
- I tak uważam, że Potter jest słaby.
- Czyżby? - zaśmialiśmy się. Michael objął mnie, a ja wtuliłem się w jego szyję.
W moim życiu ostatnio zaszło wiele zmian, ale nie żałowałem niczego. W końcu miałem chłopaka, do którego naprawdę coś czułem.
I z którym w końcu byłem szczęśliwy.
CZYTASZ
OneShots
FanfictionKrotsze i dłuższe opowiadania, powstałe podczas bezsennych nocy. ski jumping | football Okładkę wykonała @monixela ❤️