33 Tande x Stöckl (Part 2)

625 60 7
                                    

Zostawił mnie samego.
Ten, którego naprawdę pokochałem, choć nie powinienem.
Może naprawdę tak byłoby lepiej?
Może rzeczywiście takie związki nie mają przyszłości?

Co ja sobie myślałem?

I jeszcze rodzice... Przecież nie odezwą się do mnie do końca życia.
Tak bardzo czekali na moją przyszłą żonę, wnuki.
Czasami było mi przykro, że nie mogę im tego dać.

Teraz nie jest.

Jedynym, o kim jestem w stanie myśleć, jest Alexander.

Podnoszę się z podłogi i idę pod prysznic. Mam zamiar zrobić to, o co mnie prosił.
Mam zamiar żyć dalej, korzystać, bawić się.
Chciałem udawać, że to ja jestem tym złym, pewnym siebie chłopakiem, który zrywa z innymi.
Tak naprawdę to on zerwał ze mną.
W końcu byłem gówniarzem, na którego nawet nie powinien spojrzeć.
Jego podopiecznym, uczniem, jakkolwiek to nazwać.
A jednak zakochałem się w nim, będąc prawie pewnym, że to odwzajemnia.
Prawda okazała się nieco bardziej bolesna, niż zakładałem to na początku.

Zakazana miłość.

Jakie oklepane stwierdzenie.

Mam jednak świadomość, że nie byłoby to przyjemne, gdyby o wszystkim dowiedziały się media.
Oczami wyobraźni widziałem już te wszystkie nagłówki, mówiące jak to trener wykorzystał zawodnika, albo odwrotnie, albo jeszcze coś innego.

Później zdałem sobie sprawę, że zupełnie nic by mnie to nie obchodziło.
Czy to naprawdę takie ważne?
Czy właśnie tego bał się Stöckl?

A może po prostu było mu ze mną źle?

- Co, kurwa, zrobiłeś nie tak, Tande? - szepczę i nalewam sobie whiskey do szklanki.
Jest okropna, ale przełykam trunek. Ma gorzki smak, niczym zerwanie Alexa.

Czuję się fatalnie i nic nie mogę na to poradzić.
Wybieram jego numer, złudnie licząc na to, że odbierze.
Oczywiście telefon nie odpowiada.
Mam wrażenie, że to wszytko było jednym, wielkim kłamstwem, w które wplątałem się na własne życzenie.

Po kilku dniach wciąż nie wiem, co mam ze sobą zrobić.

Po raz tysięczny układam w głowie słowa, które mógłbym złożyć w odpowiednią rozmowę z Alexem.
Wiem, że nie ma to żadnego sensu.
Wiem, że nie wróci.

Chciałbym jednak wiedzieć, dlaczego tak zdecydował. Dlaczego z nas zrezygnował?

Piszę kolejnego smsa.

Ze zdziwieniem słyszę dźwięk przychodzącej odpowiedzi.

Otwórz drzwi.

Zrywam się z kanapy, szybko zbieram puste butelki i papiery, w pośpiechu zmieniam koszulkę.

Z ciężkim oddechem otwieram drzwi. Widzę jego twarz.

Potem rzuca się w moje objęcia, opłata mnie ramionami w pasie i całuje zupełnie tak jak lubię.
Tak jak za pierwszym razem.

- Przepraszam, Daniel.

Szepcze.
Całuję go powoli, delikatnie, jakby to miał być nasz ostatni pocałunek.
Wpalatam palce w jego włosy i przyciągam go do siebie.
Tęskniłem za nim.

- Kocham cię, Alex.

- Ja ciebie też, Daniel.

Te cztery słowa stały się sensem mojego życia.
Mówił mi to codziennie, ale ja wciąż nie miałem dość. Lubiłem budzić się przy nim, całować go.

Nie wszyscy jednak rozumieli naszą miłość.
Wiele razy wystawiona była na ciężkie próby.
Najbardziej - przez moich rodziców.
Ale daliśmy radę.
Pokonaliśmy przeciwności, media, skandale, nietolerancję.

Zostawiliśmy to za sobą i cieszyliśmy się.
Bo miałem jego, a on miał mnie.
Wobec tej miłości, nie liczyły się lata, wiek, różnice.

Odsunąłem się na chwilę i figlarnie popatrzyłem mu w oczy.

Zobaczyłem w nich błysk i uśmiechnąłem się szeroko.

- Mam pewien problem do rozwiązania, trenerze.


Zepsułam jak zawsze :')

OneShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz