96 Kot x Schlierenzauer

497 53 2
                                    

Maciej był świetnym przyjacielem i bardzo dobrym skoczkiem.
W Pucharze Świata radził siebie coraz lepiej i byłem z niego bardzo dumny.
Cieszyłem się z jego każdego kolejnego podium.
Szczególnie dlatego, że mogłem wtedy bez żadnego problemu podejść do niego i go przytulić, gratulując wyniku.
Miało to dla mnie znacznie, ponieważ od jakiegoś czasu byłem w nim beznadziejnie zakochany.
W najlepszym przyjacielu.
W facecie, który miał dziewczynę i na milion procent nigdy nie zainteresuje się mną w ten sposób.
Wiedziałem, że byłem w beznadziejnej  sytuacji.
Próbowałem się z tego wyleczyć. Przestać myśleć o nim w ten sposób. Ale nie mogłem przestać patrzeć na jego cudowny uśmiech, wspaniałe, wysportowane ciało. Najgorsze było to, że Maćkowi w żaden sposób nie przeszkadzało np. przebieranie się w mojej obecności.
Ale gdy patrzyłem na jego bez koszulki, od razu moje serce przyspieszało.
Byłem wręcz w szoku, że Maciek nigdy nie zauważył mojego podniecenia.

Ale musiałem to wszystko przejść. Nie chciałem stracić takiego przyjaciela, jakim był Kot, przez taką głupotę.
Musiałem się zadowolić tym, co miałem.
A mogłem z nim rozmawiać, śmiać się, żartować, bawić.
Wraz z dalszym poznawaniem, coraz lepiej się dogadywaliśmy.
Któregoś razu Maciek zaproponował, żebyśmy spędzili razem wakacje.
Oczywiście nie sami.
Miał zabrać ekipę, no i swoją dziewczynę.
Na początku nie byłem zbyt zachwycony, ale zgodziłem się. W końcu to dodatkowy czas spędzony razem. Możliwość jego poobserwowania. Nasycenia chociaż wzroku jego cudownym widokiem.

To nie było nasze pierwsze spotkanie poza zawodami. Często chodziliśmy razem na jakieś zakupy, kawę, obiad, czy imprezy.
Maciek dobrze znał już moje mieszkanie, a ja byłem kilka razy i niego w Polsce.

Teraz mieliśmy jechać do Norwegii. Nie wiem, czemu wybrał akurat zimowe miejsce. Myślałem, że będzie wolał jakieś ciepłe wyspy, żeby odpocząć trochę od naszego codziennego widoku podczas pracy.

Później przekonałem się, że to nie był wcale taki zły pomysł.

Później pierwsze, a co dla mnie najważniejsze, dziewczyna Maćka zrezygnowała z tego wyjazdu. Wolała pojechać z przyjaciółkami do Grecji.
Ale od początku Maciek zachowywał się jakoś dziwnie. Nie chciał mi powiedzieć, kto jeszcze z nami jedzie, mówił coś tylko o osobach, na których mu zależy. Później okazało się, że będziemy lecieć osobno.
Zgodziłem się, bo każdemu z nas łatwiej będzie wybrać się z własnego kraju.

Na miejsce mieliśmy dotrzeć mniej więcej o podobnych porach, jednak byłem pierwszy. Pojechałem do zarezerwowanego hotelu i zameldowałem nas.
Mieliśmy wynająć apartament dla około sześciu osób, ale na miejscu dowiedziałem się, że mamy taki dla dwóch. W dodatku małżeński.
Byłem zmęczony, dlatego postawiłem poczekać na Maćka i resztę do wyjaśnienia tej pomyłki.

Kolejny zaskoczenie przeżyłem, gdy Maciek zadzwonił do mnie, że już jest na miejscu. Podałem mu numer pokoju i czekałem na nich, zastanawiając się, dlaczego mówił tylko o sobie, przecież miało nas być pięcioro.

Gdy otworzyłem drzwi, ujrzałem jednak tylko jego.
Uśmiechającego się od ucha do ucha.

— Hej — powiedział, wchodząc do środka z własną walizką i zamykając za sobą drzwi.

— Czy my nie mieliśmy... Gdzie.. Jest reszta? — zapytałem zbity z tropu. Maciek był zupełnie rozbawiony moim zdziwieniem i niedomyślnością.

— Powiedziałem, że będą wszyscy moi najbliżsi znajomi, na których mi zależy. I są — powiedział, uśmiechając się. Wciąż stał przede mną.

— Ale...

— Gregor. — Zbliżył się i po prostu mnie pocałował.
Poczułem się, jakbym właśnie odnalazł coś, czego szuka się przez całe życie.
Coś, czego nie dał mi mój żaden tytuł, żadna wygrana.
Coś, czego szukałem przez tyle lat.
Taki rodzaj szczęścia, którego nie da się inaczej zyskać.

Oddałem pocałunek, gdy już dotarło do mnie co się dzieje.
Byłem w szoku, że on to wszystko tak naprawdę ukartował. Wymyślił.

Oderwaliśmy się od siebie.

— Maciek. Ja.. Od tak dawna...

— Wiem o wszystkim. — Spojrzał mi w oczy. — Nie dało się nie zauważyć, gdy cały czas się na mnie gapiłeś. Nawet śmiali się już z nas za każdym razem na górze skoczni.

— Wcale nie! — przerwałem mu, ale przyłożył mi palec do ust.

— Chcę ci powiedzieć, że.. Ze ja też jestem w tobie zakochany. Do szaleństwa. Chciałem Ci zrobić niespodziankę i dlatego to wszystko...— przerwałem mu, wpijając się w jego usta.
Tak długo na to czekałem. Tak bardo chciałem, żeby to wszystko było prawdziwe. Tyle razy wyobrażałem sobie właśnie podobną chwilę.

A teraz wplatał palce w moje włosy i całowaliśmy się do utraty tchu.
Maciej rozejrzał się po pokoju i popochnął mnie na wielkie łóżko. Zdjął swoją kurtkę i bluzę.
To samo zrobił z moimi ubraniami.
Całował moje usta, twarz i szyję.
Pozbyliśmy się reszty dzielących nas części ubrań i zatraciłem się w nim całkowicie.
Maciek naznaczał moje ciało pocałunkami. Sprawiał, że moje ciało drżało.
Doszedłem z jego imieniem na ustach.

Później leżeliśmy w zmiętej pościeli, normując swoje oddechy.
Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Miałem swojego ukochanego w ramionach. Całowałem jego czoło, włosy, głowę. On palcem znaczył kółeczka na mojej klatce piersiowej.
Patrzyłem na jego cudowną twarz, która teraz była tylko moja.

— Kocham cię, Maciej — wyszeptałem, całując go po raz kolejny.
— Ja ciebie też, Gregor. — Uśmiechnął się i po raz kolejny tego dnia, jak i wielu kolejnych, sprawił, że zapomniałem o całym świecie.



Jakieś stare coś znalazłam.

OneShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz