77 Weigl x Kimmich

474 60 12
                                    

Miałem nadzieję, że w końcu mnie dostrzeże.
Zobaczy, że mogę być kimś więcej niż przyjacielem.
Do tej pory mi to wystarczało. Byłem idealnym przyjacielem.
Miał mnie na każde zawołanie. Na każdy telefon.

Ale zakochałem się w nim.
Nie wiem nawet kiedy.

I z utęsknieniem czekałem na zgrupowanie reprezentacji, żebym mógł go w końcu znów zobaczyć.

Ale i to nie będzie mi dane.

Kończy się spotkanie mojej drużyny i od razu dowiaduję się, że w tym czasie w swoim meczu dostał kontuzji.

Nie mogę w to uwierzyć.
Na portalach społecznościowych widzę jego zdjęcia, na których płacze, a moje serce łamie się na kawałki.

Od razu do niego dzwonię.

Jego głos jest prawie takie sam jak zawsze. Czuję w nim jednak smutek.
Mówi mi, że czeka go kilka miesięcy przerwy.

Mam ochotę się rozpłakać. Tak bardzo mi przykro.

On jednak mówi, że to nic takiego. Że wróci silniejszy.
Ja też w to wierzę.
Wierzę, że później będzie nawet jeszcze lepszy.

- Będzie dobrze, Julian. Trzymaj się.

- Wiem, Josh. Szkoda, że cię tu nie ma.

Rozłączam się, ale nie mogę przestać o nim myśleć.
I o jego słowach.

A potem szybko pakuję walizkę i jestem w Dortmundzie.
Dzwonię do jego drzwi.
Otwiera, opierając się na kulach, z nogą w gipsie.

Widzę, że jest bardzo zaskoczony, ale potem uśmiecha się szeroko i przytula mnie.

Zamykam drzwi i wchodzę do środka.

- Nie wierzę, że tu przyjechałeś - mówi.

- Musiałem - odpowiadam i patrzę mu w oczy. Mam wrażenie, że zachowuje się jakoś inaczej.

- Wcale nie. A jednak to zrobiłeś.

- Po prostu od tego są przyjaciele. - Siadam na kanapie obok niego. Patrzę na jego gips.
Czuję, że patrzy na moją twarz.
Podnoszę wzrok i tonę w jego oczach.

Nie potrafię się powstrzymać i przybliżam się delikatnie. W mojej głowie świecą się już czerwone lampki, ale nie mogę zapanować nad własnym ciałem.

I całuję go.
Delikatnie i powoli.

A Weigl mnie nie odpycha.

Przyciąga mnie do siebie i oddaje pocałunek.

- Naprawdę się cieszę, że tu jesteś, Josh - mówi, a ja myślę, że przyjazd do Dortmundu był najlepszą decyzją mojego życia.
I całuję go po raz kolejny.


Jakoś długo mnie tu nie było.
Taki tam shot.
Może komuś przypadnie do gustu.

OneShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz