29 Forfang x Tande

659 72 10
                                    

Nie mogłem patrzeć na twoje blizny.
Nie rozumiałem, dlaczego to sobie robisz.

Rozmawiałem z tobą setki razy, ale wciąż mnie nie słuchałeś.

To stało się twoim uzależnieniem.
A ja nie umiałem ci pomóc.

Tak bardzo cierpiałem, gdy wchodziłem do łazienki i po raz kolejny wyrywałem ci z rąk zakrwawioną żyletkę.

Płakałem razem z tobą.

Wycierałem krew i zakładałem opatrunek.

Bo co innego mogłem zrobić?

Nie umiałem pomóc ci w żaden inny sposób.

Mogłem jedynie być przy tobie.
Ścierać twoje łzy.
Pilnować, żebyś coś zjadł.
Myć cię.
Bandażować twoje rany.
Chować ostre przedmioty.

Czasami były jednak chwile, kiedy byłeś dawnym sobą.

Siadałeś wtedy ze mną na kanapie i oglądaliśmy telewizję.

Przytulałeś mnie.

Całowałeś moje usta, policzki, szyję.

To były momenty, w których nie nienawidziłeś siebie aż tak bardzo.

Momenty bardzo rzadkie, ale niezwykle dla mnie cenne.

To właśnie dla tych momentów żyłem.
Pomagałem ci.

Kochałem cię, ale ty nie chciałeś tej miłości.

Dawałeś mi czasami jej namiastkę, nic więcej.

A ja wciąż byłem przy tobie.
Bo nie mogłem inaczej.

Nie wyobrażałem sobie, że mógłbym cię zostawić.

Nawet jeśli zacząłeś ciąć się jeszcze mocniej i głębiej.

Nawet jeśli nasze dobre momenty zdarzały się zaledwie raz na kilka miesięcy.

Kochałem cię.

Do ostatniej chwili, kiedy postanowiłeś odebrać sobie życie.

Kochałem cię.

I w końcu uratowałem.

Nie pozwoliłem połknąć ci wszystkich tabletek.
Sprowokowałem wymioty.
I odratowałem.

Bo naprawdę cię kochałem.

I wtedy zrozumiałeś.

A nasze dobre momenty stały się codziennością.



:')

OneShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz