73 Ronaldo x Rodriguez

515 48 0
                                    

Dla xbutterflygirlx

Małe ogłoszenie na końcu


Przeciągnąłem się leniwie i otworzyłem oczy. Pomieszczenie kąpało się w promieniach ciepłego słońca, wpadających przez odsłonięte zasłony.
Wstałem i udałem się do kuchni, gdzie spodziewałem się zobaczyć moje małe dziecko.

Mimo że James miał już dwadzieścia pięć lat, to wciąż zachowywał się na jedenaście.

Ale i tak go kochałem. Uwielbiałem się nim opiekować, troszczyć o niego. Był takim moim małym misiem, słoneczkiem, które rozjaśnia dzień.

- Dzień dobry, kochanie - powiedział, widząc mnie w drzwiach. Przygotowywał śniadanie, które pachniało po prostu wybornie.

- Dzień dobry - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się. James podszedł do mnie i pocałował w usta. Zdecydowanie uwielbiałem takie poranki.

Po południu pojechaliśmy na trening. Już tam spoglądałem w stronę mojego chłopaka i wydawał mi się jakiś dziwny. Nie zdziwiłem się, gdy wróciliśmy i ten od razu położył się na kanapie, przykrywając kocem po czubek nosa.

Zmierzyłem mu temperaturę i okazało się, że jest podwyższona.

- Cris, źle się czuję.

- Bo jesteś chory. Zaraz zrobię ci herbatki. - Pokiwał głową i znów przykrył się kocem. Poszedłem do kuchni, żeby przygotować uzdrawiający napój i wziąć dla Rodrigueza kilka lekarstw. Usłyszałem pierwsze kichnięcie i zabrałem ze sobą także chusteczki.

- Cris.. Boli mnie głowa - westchnął i usiadł na kanapie, zabierając mi z rąk chustki, po czym od razu jedną zużył. Podałem mu leki i herbatę i usiadłem obok.

Wtulił się w moje ramię, skamląc, że się źle czuje. Zupełnie jak małe dziecko.

A jednak nie przeszkadzało mi to. Kochałem go ponad życie.

- Połóż się i spróbuj zasnąć, poczujesz się lepiej.

- Nie umiem tak zasnąć. Chodź ze mną do łóżka - Powiedział i pociągnął mnie za rękę do naszej sypialni. Rozebrał się ze spodni i wsunął się pod kołdrę.

Przeniosłem jego herbatę i chusteczki i położyłem się obok.

Przez kilka minut jęczał cicho, że go boli to i tamto, ale w końcu zasnął.

Patrzyłem w jego spokojną twarz i zaczerwieniony nos. Nie mogłem uwierzyć, że moim szczęściem jest ten mały zakatarzony chłopczyk.

Pocałowałem go w czoło.

- Dziękuję, Chris - wymruczał.

- Kocham cię, James. Śpij. - Przytuliłem się do niego. Uśmiechnąłem się, bo mogłem trzymać w ramionach mój cały świat.



Uwaga.

To mój ostatni shot, na jakiś czas.

Mam teraz masę obowiązków, szkołę, pracę, prawo jazdy i wiele innych rzeczy.

Dlatego muszę zrobić sobie małą przerwę.

Mam nadzieję, że zrozumiecie :)

Do napisania, kochani!

P.S. Płaczę, że moja Borussia odpadła. Ale po tych wydarzeniach... dla mnie i tak wygrali <3

OneShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz