Schodząc rano do salonu zastałam coś czego się nie spodziewałam. Ten widok utwierdził mnie tylko w tym, że mój plan się powiódł. Jenak myślałam, że po miłosnych wyznaniach skończą raczej w łóżku któreś z nich tak jak w tych romansidłach. Jednak rozczarowałam się. Spały przytulone na kanapie, dlatego zrobiłam im zdjęcie i wysłałam do Lauren.
9:34 Ja: Słodko.
Po tym wycofałam się do pokoju. Minęło dziesięć minut i otrzymałam odpowiedź.
9:44 Lauren: Piepsz się. Btw zejdź na śniadanie. :*
9:44 Ja: Nie mam z kim, natomiast ty teraz tak. Nie musisz dziękować.;)
Ile sił w nogach biegłam na dół. Jestem tak ciekawa co jest między nimi po wieczornej rozmowie. Która mam nadzieje się odbyła. Wparowałam do kuchni. Dziwne, żadnej rozmowy? Nawet wyłączony telewizor? Coś tu nie gra. Kategorycznie.
Lauren stała przy kuchence obracając naleśnika, natomiast brunetka siedziała na barowym krześle w jednej ręce trzymała kubek najprawdopodobniej z kawą a w drugiej telefon.
-Um... Hej?- przywitałam się żeby zwrócić na siebie uwagę.
-Hej, jak się spało?- usłyszałam ciche przywitanie ze strony Camili. Faktycznie musi być coś nie tak. Nawet nie popatrzyła na mnie. A Lauren? Żyje w swoim świecie. Ciekawe o czym myśli skoro nie zauważyła mojej obecności i nie poczęstowała jakąś kąśliwą uwagą jak to miała w zwyczaju.
-Dobrze, a Tobie?- obserwowałam brązowooką. Uśmiechnęła się, próbowała to ukryć za kubkiem z kawą.
-Ej, ej co tan uśmiech znaczy? Czy ja o czymś nie wiem?- no raczej, że nie wiem.
-Em.. Myślę ,że Lauren Ci odpowie.- obserwowałam jak twarz brunetki pokrywa się rumieńcem. Pewnie na myśli o tym, ze przez większość nocy jej twarz znajdowała się w zaszczytnym miejscu między piersiami Lauren.
-Co mam jej tu opowiadać. Lepiej pokaże.- odezwała się czarnowłosa podając na stół talerz pełen naleśników. Spięłam się no bo co takiego może mi pokazać w związku z ich wspólnie spędzoną nocą.
-Lauren... - zaczęła Camila.
-Jak to jest coś w stylu, 'chodź pokaże Ci kotki w piwnicy' to sobie oszczędź.- wzięłam pierwszego naleśnika. Brunetka zrobiła to samo. Zauważyłam, że dużo je. Nie wypominam jej tego, nigdy w życiu. Po prostu to mnie dziwi, że ma tak idealną figurę.
-Nie, nie. Po prostu to koniec naszego sypiania razem.- Camila zakrztusiła się tym co miała w ustach, zaczęła kaszleć. Poderwałam się z krzesła żeby poklepać ją po plecach.
-Co to ma kurwa znaczyć?!- powiedziała kiedy się uspokoiła. Brązowooka rzadko przeklina wiec to oznaka jej zdenerwowania. My z Lauren spojrzałyśmy na siebie. Wspomniały mi się wszystkie w spólne poranki po alkoholowych nocach. Roześmiałam się na te kilka wspomnień.
-Wytłumaczy mi któraś z czego się śmiejecie? Huh?- drążyła brunetka ewidentnie rozzłoszczona tą sytuacją.
-Lauren ma na myśli te wszystkie dziwne pozycje w których śpimy.-śmiałam się dalej. Popatrzyłam na Cabello. Dziewczyna była czerwona nie tylko na policzkach ale także na szyi. Zdałam sobie sprawę z tego co powiedziałam.
-To nie tak!- powiedziałam nieco głośniej. Czarnowłosa niemalże leżała na podłodze. Ta, typowa Lauren, zamiast mi pomóc śmieje się z mojego idiotyzmu. Mi się pogrążać wolno.-Chodzi o to, że czasem zdarza nam się mieć wieczór z alkoholem. Dużą jego ilością. I my.. no.. śpimy w jednym łóżku. Nie dotknęłabym jej w taki sposób nigdy w życiu!- twarz Camili złagodniała. uff...
-W porządku. Nie można było powiedzieć od razu?- zaśmiała się, zapewne z mojego debilnego zachowania.
-Yhym.- przytaknęłam.- Lauren to co chciałaś mi pokazać?- niepewnie zapytałam, byleby tylko zmienić temat.
Podeszła do mnie wycierając łzy z kącików oczu. Odchyliła swój t-shirt moim oczom ukazała się ogromna malinka tuż pod lewym obojczykiem. Patrzyłam to na nią to na Camilę. Na twarzy brunetki widniał uśmieszek zadowolenia.
-Chcesz mi powiedzieć, że Camila jest królową wampirów?- zaśmiałam się.
-Ty jesteś naprawdę taka tępa czy tylko udajesz?- powiedziała nieco poirytowana Lauren. Przyznaje się, lubię ją wkurzać.
-Tępa, Ralph.- doskonale wiedziałam o co chodzi. Troszkę ją prowokuje.
Lauren pociągnęła Camilę z rękę aby wstała, złapała ja za pośladki i podniosła. Brunetka oplotła nogami talię Lauren. Całowały się przez trzy minuty. Oparłam głowę na ręce przyglądając się mojemu dziełu. Jestem z siebie zajebiście dumna.
Taki widok nie jednemu by się spodobał. Chłopaki ustawili by się w kolejce z lornetką w ręce tak dla pewności aby nie przegapić żadnego szczegółu.
-Dziewczyny.. Ale wiecie, że jakbym chciała pooglądać napalone kobiety włączyłabym 'Shopping queen'?- zaśmiałam się. Ja i moje nie śmieszne żarty. Mam podobne poczucie humoru co Camila, śmieszą nas te same słabe żarty.
Kiedy się od siebie oderwały zajęły miejsca przy blacie, kończąc śniadanie.
-Jest jeszcze jedna sprawa o której musisz wiedzieć.- powiedziała Camila.
-Ja dziecka bawić nie będę!-
-Ja pierdole, z czego mają być dzieci?! Z tego co wiem z liceum to dwie kobiety nie mogą mieć dziecka.- powiedziała Lauren.
-Chodzi o to, że...- nie było dane jej dokończyć bo przerwał brązowookiej hałas dobiegający z korytarza. We trzy spojrzałyśmy w stronę dźwięku. Do salonu weszła opalona blondynka.
-Ciocia Dinah Jane, wróciła suki!- rozbrzmiał nieznany mi głos należący do kobiety.
###
A/N: Tak bardzo kocham gwiazdki, więc możecie obdarować sporą ich ilością.😏
CZYTASZ
DEAD POINT
ФанфикZ pierwszego martewgo punktu wyciągnęła mnie krótkotrwała jasność po czym wpędziła w jeszcze strasznejszą ciemność którą rozproszył anioł dzięki któremu ciemność już nie nastała.