Przez trzy dni nie wychodziłam z pokoju. Moje zachowanie nie zostało nie zauważone. Co jakiś czas przychodziła Camila albo Lauren sprawdzić czy ze mną wszystko dobrze, czy żyje i nic sobie nie zrobiłam albo czy jestem gotowa na rozmowę z którąś z nich. Nawet Dinah przyszła pod moje drzwi.
Normani przez ten czas nie pokazała się w willi. Widać, że to co jej zrobiłam było dla niej ciężkie i musiała rozważyć czy mi wybaczyć. Sama bym musiała dokładnie przemyśleć co zrobić w takiej sytuacji. Gdybym się wtedy nie pojawiła w jej życiu teraz byłaby gdzieś na ringu dumnie reprezentując nasz kraj, na jej półce stałby nie jeden puchar z federacji. Jednak wydarzyło się coś całkiem innego. Mnie życie doświadczyło na wiele różnych sposobów przez co nie zauważałam jak krzywdzę innych.
Mam okropne wyrzuty sumienia.
Dziwie się, ze dziewczyny się ode mnie nie odsunęły. Skrzywdziłam ich przyjaciółkę. One natomiast mnie wspierają chodź ich do siebie nie dopuszczam. Wolę zmierzyć się sama z wyrzutami sumienia. Są one w stu procentach słuszne.
Od trzech dni nie odezwała się do mnie także Clarke. Pisałam do niej i dzwoniłam. Niestety nic. Zero jakiegokolwiek odzewu. Czy to była moja kara za wystawienie jej? Zdecydowanie. Niestety zdarzyła się ona w niewłaściwym momencie. Sytuacja z Normani i dołożyła się do tego Clarke. Moja głowa pęka od natłoku myśli, a sumienie nie daje spać.
Jedyną osobą która wie o mojej relacji z niebieskooką to Dinah. Chyba powinnam się jej poradzić w tej sprawie. Nie obrażając jej ale wygląda na kobietę która potrafi zawładnąć czyimś sercem w ciągu kilku dni.
Właściwie jaka relacja łączy mnie z Clarke? Żadna. Poza dwoma spotkaniami i jednej normalnej rozmowy, nie wydarzyło się nic. Chociaż nie wiem, dziewczyna twierdzi, ze mi ufa mimo, że mierzyłam do niej z broni. W prawdzie nic bym jej nie zrobiła chodź to nie usprawiedliwia moich czynów w żaden sposób.
Podeszłam do drzwi, przystawiłam do nich ucho aby się upewnić, ze nikogo nie ma na korytarzu. Wyszłam zamykając za sobą drzwi. Byłam u blondynki w pokoju dwa razy więc wiem które drzwi prowadzą do jej pokoju. Szybko przemierzyłam korytarz i znalazłam się w jej pokoju. Jak na ironie nie było jej w nim. Nie miałam okazji zapoznać się z wystrojem. Był prawie taki sam jak mój pokój tylko nie miał telewizora i jedną ścianę przyozdabiały zdjęcia. Takie urządzenie wnętrza świadczy o tym, że tylko się zatrzymuje u Camili. W przeciwieństwie do Lauren która zmieniła wszystko w wystroju. Jestem pewna, że gdybym weszła do każdego pokoju po kolei wyglądał by tak jak mój.
W oczekiwaniu na blondynkę zaczęłam oglądać fotografie które znajdowały się na ścianie. Wiele z nich przedstawiało samą Dinah w najróżniejszych miejscach, inne za to były z przyjaciółmi z imprez lub w plenerze. Kilkanaście przedstawiało ją i Camilę z czego wnioskuje, że znają się długo i są ze sobą blisko.
Teraz ogarnęła mnie fala wątpliwości. Czy na pewno dobrze robię przychodząc po radę do niej? Czy na pewno zostanie to między nami? Nie chce żeby Camila czy Lauren wiedziały o Clarke. Chociaż pewnego czasu nachodziły mnie myśli aby powiedzieć czarnowłosej. W końcu 'wiszę jej tajemnice'. Prawda jest taka, że od razu odrzucałam tą myśl, jak najdalej tylko można. Nie jestem pewna tylko powodu. Ufam jej bardziej niż komukolwiek, stała się moją pierwszą przyjaciółką, jest dla mnie niebywale ważna ale nie umiem jej po prostu tego powiedzieć.
-Lexa? Co ty tu robisz?- w pokoju rozległ się głos Dinah.
-Ym.. Ja.. Chciałabym porozmawiać.- podrapałam się po karku. Ten nawyk przejełam od zielonookiej.
-W porządku.- usiadła na łóżku.-Więc z czym masz problem?-
-Pamiętasz mówiłam Ci o dziewczynie...-
-Tak, pamiętam. Clarke?-
-Yhym.. Nie wiem co mam zrobić...- spuściłam głowę.- byłyśmy umówione na spotkanie ale nie przyszłam.-
-Lex, nie pojawienie się na pierwszej randce to duży błąd.- zaśmiała się, spiorunowałam ją wzrokiem-ale na poważnie, moim zdaniem powinnaś jechać do niej i się jej pokazać. Nic nie mów. Nie obraź się ale wyglądasz koszmarnie, więc rany i siniaki będą najlepszym wytłumaczeniem.-uśmiechnęła się do mnie.
-Dziękuje, nie mam głowy do takich spraw.- rzuciłam się w jej ramiona. Ona nawet nie drgnęła. Ile ta kobieta ma siły...
-Do cioci Dinah możesz przyjść zawsze. Ale tak nawiasem to radze się wykąpać i przebrać.- zaśmiała się.
Wychodząc pokazałam jej środkowy palec, przez drzwi mogło się słyszeć donośny śmiech blondynki dumnej z tego, że mi dowaliła. Nie mam jej tego za złe. Wiem jak źle wyglądam.
Wróciłam do pokoju, wzięłam długi prysznic oraz się przebrałam w kostium na motor. Z kaskiem w dłoni przemierzałam dom ignorując nawoływania Lauren.
Siedząc na motorze i jadąc przed siebie zdałam sobie sprawę, że nie wiem gdzie mieszka. Brawa dla mnie, wycieczka do ni kąt.
Nagle mnie olśniło. Informacje od Titusa!
###
CZYTASZ
DEAD POINT
أدب الهواةZ pierwszego martewgo punktu wyciągnęła mnie krótkotrwała jasność po czym wpędziła w jeszcze strasznejszą ciemność którą rozproszył anioł dzięki któremu ciemność już nie nastała.