IV

1.3K 127 0
                                    

-M-muszę to przemyśleć- powiedziałam. To dużo dla mnie znaczy. Ale pytanie brzmi 'Czy tego chce?'

Siedziałam w jej gabinecie rozważając wszystkie za i przeciw. Może to pochopne, ale chce zapomnieć o tym co się działo. Wyrwać umysł ze złych wspomnień i zastąpić je tymi pozytywnymi. Teraz mam do tego odpowiednią okazje. Konsekwencjami będę przejmować się później. Nie ma czasu na wątpliwości.

-Zgadzam się- przerwałam cisze.

-Naprawdę?- zapytała brązowooka.

-Tak- uśmiechnęłam się.

-Wow, szczerze to myślałam, że się nie zgodzisz. Obiecuję, że nie pożałujesz tej decyzji.- wstała i porwała mnie do uścisku.

-Proszę Pani- wyrwałam się z jej ramion.

Brunetka skrzywiła się, dlatego że, zwróciłam się do niej 'Pani'.

-Przestań się tak do mnie zwracać. Nie jestem taka stara żeby mówić do mnie pani. Mów mi Camila. Nie zapominaj jesteśmy rodziną.- skarciła mnie, jednak w dalszym ciągu na jej twarzy gościł uśmiech.

-Dobrze- poczułam ciepło na policzkach.-Mogę o coś spytać?-

-Pytaj śmiało, Lexa.- usiadła z powrotem na obrotowym fotelu.

-Lexa?- zapytałam.

-Tak, skrót od Alexandria.-odpowiedziała, formując usta w uśmiech.

-Oh, no tak. Będę musiała się do tego przyzwyczaić.-

-Yeah.-mruknęła brunetka i zaczęła szukać czegoś w komputerze.

-Wracając do pytania, to chciałabym Ci się odwdzięczyć.- nie wiem czy usłyszała moje słowa bo powiedziałam to niemal szeptem.

-Kochanie, nie musisz nic dla mnie robić- roześmiała się, położyła łokcie na biurku i na dłoniach podparła głowę.

-Cóż, źle się z tym czuje, że robisz dla mnie tak dużo, a ja nie daje Ci nic w zamian.-

Uśmiechnęła się tryumfalnie. Do mojej głowy napłynęły słowa Lauren, że Camila ma na mnie plan.

-Mam dwie propozycje.- przytaknęłam jej.

-Tylko, że jedna będzie trudniejsza.- uniosła brew.

-Zrobię to o co mnie poprosisz.- odpowiedziałam.

-Pierwsze i to trudniejsze zadanie.-przerwała żeby spojrzeć w moje oczy- musisz zaprzyjaźnić się z Lauren.- brąz jej oczu przeszywał mnie.

Uniosłam brwi. Kurwa. O nie, tylko nie to. Ona mnie zabije jak powiem do niej choćby słowo. 'Lauren przypierdole Ci jak tylko na mnie spojrzysz' miała stać się moją przyjaciółką? Ta, jasne. Prędzej przyczyni się do mojego opuszenia tego domu. Jak mam dokonać czegoś, co jest fizycznie nie możliwe?

-Nie bój się wcale nie jest taka zła. Można powiedzieć, że jesteście do siebie podobne bardziej niż Ci się wydaje.- powiedziała.

My? Podobne? Nigdy. Ona jest typową Bad girl. A ja? Ja jestem nikim.

-Jak mam to zrobić? Ona jakby mogła wyrzuciłaby mnie stąd.- powiedziałam z irytacją.

-To tylko pozory. Jest naprawdę świetnym człowiekiem. Sama się o tym przekonasz na dzisiejszym treningu.- powiedziała a na jej twarzy zagościł chytry uśmieszek.

Miałam wrażenie, że moje oczy wyskoczą. Ona mnie przecież zabije, a to będzie wyśmienita okazja dla niej. Zauważyłam, że gdy jestem w towarzystwie Camili nie spuszcza ze mnie wzroku. Jakby się bała, że ukradne coś co należy do niej.

-A to drugie zadanie?- zapytałam.

-Musisz pojechać w pewne miejsce i odebrać przesyłkę dla mnie- powiedziała to już poważnie.

-Dobrze.-powiedziałam.

-Dane na temat kurierki dostarczy Ci Cody-

Wstałam i kierowałam się w stronę drzwi.

-Zapomniałabym. Jeszcze jedno- zawołała a ja się odwróciłam.

Otworzyła szafkę która znajdowała się przy biurku i wyciągnęła z niej czarne pudełko. Wstała, podeszła do mnie i przekazała mi. Oglądnęłam przedmiot dookoła i otworzyłam. Moim oczom ukazał się czarny iPhone 6. Otworzyłam buzie ze zdziwienia i spojrzałam na nią.

-Potraktuj to jako zachęcenie do współpracy ze mną. Poza tym musze mieć jak się z Tobą kontaktować.- odwróciła się i zajęła miejsce przy biurku.

Dalej milczałam. Nikt nie robił mi tak drogich prezentów.

-Nie przyjmuje zwrotów. Myślę, że skończyłyśmy- powiedziała i posłała mi ostatni uśmiech tego dnia.

Wyszłam i zamknęłam za sobą drzwi. Wróciłam do pokoju rozmyślając nad tym w co się wpakowałam.

Pół dnia bawiłam się moim prezentem od Camili, aż do pokoju wkroczyła wkurzona Lauren.
###

DEAD POINTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz