Przed naszą misją nachodziły mnie wątpliwości. Co jeśli ten człowiek jest niewinny? Co jeśli ktoś się dowie o naszym planie i pozbawimy życia niewłaściwą osobę?Co jeśli ten mężczyzna ma rodzinę i jest kochającym ojcem?
Przeglądałam się w lustrze, podziwiając moją sukienkę oraz makijaż wykonany przez Dinah. Nie mogę powiedzieć, że wyglądam źle. Dziewczyny twierdzą, że wyglądam gorąco. No cóż ja uważam, że wyglądam dobrze ale nie gorąco.
Poprawiam ostatni raz sukienkę i postanawiam zejść na dół gdzie czekają na mnie już dziewczyny. Każda z nich ubrana jest w swoją sukienkę i szczerze mówiąc wyglądają zniewalająco. Nie dostrzegam pośród nich Ally.
-Za ile będziesz? - do moich uszu dochodzi podniesiony głos Camili kiedy wychodzi z jadalni. Jest ubrana w granatowy kombinezon do tego czerwone szpilki, a włosy zaplecione w warkocza zarzuconego na prawe ramie.-Jak to za dwadzieścia minut?! Masz być za dziesięć minut i ani chwili dłużej!- krzyczy rzucając telefon na kanapę.- Co za niekompetencja! Nienawidzę tego. Jeżeli przez tego kretyna spóźnimy się po odbiór samochodów, straci życie!- momentalnie podbiega do niej Dinah klepiąc po plecach.
-Nie denerwuj się tak. Wszystko pójdzie zgodnie z planem. Nie ma mowy o niepowodzeniu.- powiedziała blondynka. Camila coś wymamrotała pod nosem kiedy znów jej telefon zaczął dzwonić. Sprawdzając kto dzwoni, odebrała i wyszła z pokoju.
-Denerwujesz się?- usłyszałam za plecami głos Lauren. W odpowiedzi dostała tylko ciszę.
-Też się denerwowałam przed swoim pierwszym tak dużym zleceniem. Wszystko będzie w porządku, w końcu plan układała Camila, a ona się nie myli.- posłała mi słodki uśmiech i odeszła w stronę pomieszczenie w którym znajdowała się brunetka.
Jestem ciekawa co robi Clarke. Nie odpisała mi na ostatnią wiadomość. Zawsze odpisuje w przeciągu piętnastu minut więc to do niej nie podobne. No ale cóż każdy ma swoje obowiązki.
-Dobra dziewczyny! Auto już czeka. Chodźmy.- krzyknęła Camila. Ociągając się ruszyłam w stronę wyjścia.
Na podjeździe stały zaparkowane dwa czarne Suv'y z przyciemnianymi szybami i kierowcami czekającymi tylko na swoich pasażerów. Podążałam za Lauren natomiast ta szła za Camilą. Zajęłam miejsce z tyłu samochodu i pogrążyłam się w myślach nie słuchając o czym brunetka rozmawia z szoferem.
Patrząc przez szybę zastanawiałam się co bym robiła w tej chwili gdybym nie spotkała na swojej drodze Camili i Lauren albo Clarke. Snując domysły pewnie już dawno umarłabym z głodu albo zimna. Podczas przebywania z nimi doświadczyłam tego ciepła rodzinnego którego mi zabrakło w dzieciństwie. Otoczyły mnie opieką jakiej mój ojciec nie umiał mi podarować, za co jestem im dozgonnie wdzięczna. Myśląc o Clarke w głowie tworzy mi się obraz uśmiechniętej blondynki przez który od razu jest mi ciepło na sercu. Ta dziewczyna jest idealna pod każdym względem, piękna, wyrozumiała i skrywająca tajemnice którą za wszelką cenę chcę rozszyfrować. Poznanie Griffin stało się moim celem którego skutkami ubocznymi są uczucia które coraz szybciej się pojawiają względem niej. Uwielbiam patrzyć na to jak przemawiają przez nią emocje podczas opowiadania historii z czasów jej studiów, jak gestykuluje rękoma albo jak zmienia się jej mimika twarzy. Mimowolnie się uśmiecham gdy widzę iskierki szczęścia w jej oczach.
Miłość jest wtedy kiedy szczęście kogoś innego jest ważniejsze niż twoje własne? Czyli właśnie się zakochałam?
Drzwi z mojej strony się otworzyły przez co wypadłam z auta.
-Księżniczka potrzebuje specjalnego zaproszenia?- roześmiała się Lauren.
Poprawiłam sukienkę i rozejrzałam się. Pamiętając radę czarnowłosej starałam się dostrzegać szczegóły w każdym miejscu w jakim się znajdowałam, tutaj nie było nic szczególnego. Kilka latarni na środku asfaltowego parkingu oprócz trzech aut które na nas czekały. Wyglądał jak opuszczony parking przy lotnisku bądź jakimś torze wyścigowym.
-Ale ja chcę to czerwone!- krzyknęła Dinah.
-Boże, jak z dziećmi.- westchnęła Camila.- Dobra macie czerwone.- powiedziała brunetka i rzuciła w jej stronę kluczyki do wy kłóconego przez blondynkę samochodu. Hansen zręcznie złapała przedmiot i przybliżyła go do twarzy Normani.
-Widzisz Mani, jednak ja prowadzę.- uśmiechnęła się Dinah, zarzuciła włosami i w podskokach udała się do przydzielonego samochodu.
-Pilnuj jej tylko. Pamiętaj, że jesteś za nią odpowiedzialna.- mruknęła Camila.
-Tak, wiem.- odpowiedziała jej Lauren i złożyła szybkiego całusa na jej ustach.-Chodź Lexie, na nas pora.- odwróciła się w stronę czarnego sportowego auta obkręcając kluczyki na palcu.
Lauren wyjechała z parkingu z piskiem opon. Auto miało kremową karoserie co bardzo do niego pasowało. Lubiłam jeździć autem ale to nie jest niestety to samo co na motorze.
-Zapomniałabym.- Lauren wepchnęła w moją dłoń mały przedmiot.-To jest słuchawka, musisz ją założyć. Będziemy się tak komunikować z Camilą i Ally.- powiedziała nie odrywając wzroku od jezdni.
Chwilę później stałyśmy przed oświetlonym kasynem, uprzednio oddając auto pracownikowi aby je zaparkował.
-Zabawę czas zacząć.- szepnęłam.
-Otóż to.- uśmiechnęła się Lauren i chwyciła mnie za rękę wspinając się po schodach do wielkich drewnianych drzwi.
###
Jak się podoba okładka?😪
![](https://img.wattpad.com/cover/109503300-288-k695205.jpg)
CZYTASZ
DEAD POINT
FanfictionZ pierwszego martewgo punktu wyciągnęła mnie krótkotrwała jasność po czym wpędziła w jeszcze strasznejszą ciemność którą rozproszył anioł dzięki któremu ciemność już nie nastała.