Chodziłam w kółko po małym mieszkanku Clarke, gdy ta układała w swojej głowie, to co chce mi powiedzieć. Denerwowałam się jak cholera. Trzy dni po tym jak blondynka się przebadała otrzymała wyniki. Obawiałam się co w nich jest. Przecież nie codziennie twoja dziewczyna pluje krwią!
Kurwa jaka dziewczyna?! Ona nie jest moją dziewczyną. Nie wiem co mnie frustruje bardziej, wyniki czy to, że mimo, że się kochamy to coś stoi na przeszkodzie, a ja nie wiem co. Co może być tak okropnego, że nie chciała?
-Lexa- z rozmyślania wyrwał mnie głos Clarke.- Kochanie proszę, uspokój się.- patrzyłam na nią, nie wiedząc co mam zrobić, czy powiedzieć. Czemu to było takie trudne? Czemu przedłużała tą chwilę bardziej niż powinna?
-Powiesz mi?- powiedziałam, zanim pomyślałam. Słowa wyrwały się z moich ust i zaatakowały bezbronną blondynkę. Z drugiej strony nie taką bezbronną bo dysponowała wiedzą której ja nie miałam.
-Lexa.- westchnęła.-To nie takie proste.-
-To już słyszałam. Teraz chcę usłyszeć prawdę.- odparłam ostro. Może trochę za ostro.
Nie poradzę na to nic, że cały czas wymiguje się od odpowiedzi, co mnie niezmiernie denerwuje.
-Clarke.- kucnęłam przy niej.- Możesz mi powiedzieć wszystko. Dobrze wiesz o tym, że nie odrzucę cię dlatego, że jesteś chora.- położyłam dłoń na jej prawym policzku, delikatnie go głaszcząc.- Proszę. Nie uważasz, że zasługuje żeby znać prawdę?-
Po jej policzku spłynęła łza. Cholera, jest poważniej niż myślałam.
-B-bo ja jestem chora.- wyszeptała. Pomimo niewielkiej odległości ledwo ją usłyszałam, a może się przesłyszałam? Nie to nie możliwe. Zamarłam. Moja Clarke jest chora. Przecież teraz technika poszła do przodu i są te wszystkie lekarstwa, maszyny czy cokolwiek.
-Jak bardzo?- usiadłam obok niej.
Ona jedynie rozpłakała się bardziej i wtuliła we mnie. Czułam jej łzy na odkrytym ramieniu. Chcąc aby się uspokoiła, położyłam dłoń na jej plecach i przyciągnęłam bliżej siebie. Czas mijał, a jej łkanie nie ustępowało. Chociaż nie wiem konkretnie co jej dolega, to wiem, że jest to coś poważnego, inaczej nie wpadłaby w taką histerię.
-L-lexa to jest rak.- wyszeptała do mojego ucha i z powrotem zaczęła płakać.
Co? Jak? Dlaczego ona? Boże nie, tylko nie ona. Chwilowo wpatrywałam się w ścianę, zastanawiając czym jeszcze może mnie zaskoczyć dzisiejszy dzień. Miałam ochotę płakać, krzyczeć i rozwalić wszystko co wpadło by mi do ręki. Jednak pod żadnym pozorem nie mogę pokazać słabości. Muszę być silna kiedy Clarke się podłamała.
-Clarke skarbie, przejdziemy przez to. Damy sobie radę. Proszę spójrz na mnie.-tak jak jej poleciłam odsunęła się odrobinę tak bym mogła patrzeć na jej załzawione oczy i rumiane policzki od płaczu. Chwyciłam jej policzki w obie dłonie.- Nie dam Ci się załamać. Obiecuję, że nie zostaniesz z tym sama. Będę traktować cię jak księżniczkę i będę na każde twoje zawołanie, dobrze? Proszę nie płacz.- ucałowałam ją w nos.
-Ja, ja.- podciągnęła nosem.- Nie płacze dlatego, że jestem chora. Wiem o tym od miesiąca.- rozszerzyłam oczy w niedowierzaniu, kiedy chciałam coś powiedzieć położyła palec na mich ustach.- Daj mi skończyć. Nie powiedziałam ci, bo myślałam, że ode mnie odejdziesz.-
-Dałam ci powody byś tak myślała? Uważam, że nie. Popraw mnie jeśli się mylę.- ucichłam na chwilę by wysłuchać ewentualnych nawiązań do takich sytuacji, których nie dostałam.- Tak myślałam. Pomogę ci jak umiem najlepiej. Camila ma na pewno jakieś znajomości wśród lekarzy, w końcu jest jedną z większych szych w mieście.- zamilkłam na chwilę, zastanawiając się czy to dobry pomysł o to pytać. Zaryzykuję.- Powiedz mi coś. Czy to dlatego nie zgodziłaś się być moją dziewczyną?- niebieskooka pokiwała głową na tak jednak odezwała się szybciej niż ja.
-Nie chciałam ci tego zrobić bo jak umrę to cię zranię.-
-Po pierwsze, ranisz mnie bardziej gdy jestem świadoma tego co do ciebie czuje, a ty do mnie, nie będąc razem. Będę z tobą do końca! Zrozum, nic mnie nie powstrzyma. Tylko chce mieć ten przywilej i nazwać cię swoją dziewczyną. Po drugie, nie ma żadnego umierania. Na pewno nie teraz. Nawet tak nie myśl. Zabraniam ci, rozumiesz?- dziewczyna się tylko uśmiechnęła. -To jak mamy to wyjaśnione, zapytam jeszcze raz.- uklęknęłam przed nią jak do oświadczyn.- Czy Clarke Griffin, uczyni mi ten zaszczyt i zostanie moją dziewczyną?-
-A co jeśli..- zaczęła.
-Nie ma jeśli, jest tak lub nie. Jaką opcję wybierasz?-
-Tak.- chwyciła mnie za koszulkę i przyciągnęła do siebie. Zamknęła nasze usta w pocałunku. Po chwili blondynka zwisała nade mną, a jej dłonie błądziły gdzieś pod moją koszulką.
***
Przez niezasłonięte okno dobijały się pierwsze promienie słońca. Nie spałam całą noc rozmyślając nad tym co się wczoraj stało. Z jednej strony to był najszczęśliwszy dzień mojego życia bo mam dziewczynę idealną i w końcu mogę ją nazwać swoją. Z drugiej najgorszy bo właśnie się dowiedziałam, że moja miłość ma raka. Spojrzałam na Clarke która spała, rozłożona na całej swojej połowie łóżka.
Jak mogłam nie zauważyć tego, że jest coś nie tak? Przecież widać, że schudła i jej ulubione ubrania zaczynają na niej wisieć, ma krótsze włosy, ścięła prawie wszystkie różowe włosy, jest bledsza niż normalnie, a przede wszystkim jej ciepłe dłonie stały się zimne.
Teraz muszę się postarać i być taką dziewczyną, jaką sobie wymarzyła.
###
Ma może ktoś polecić jakiś dobry serial?
CZYTASZ
DEAD POINT
FanfictionZ pierwszego martewgo punktu wyciągnęła mnie krótkotrwała jasność po czym wpędziła w jeszcze strasznejszą ciemność którą rozproszył anioł dzięki któremu ciemność już nie nastała.