-Clarke- jęknęłam.-Pilot znów się popsuł.- wyciągnęłam rękę z urządzeniem w jej kierunku.
-Pokaż.- zabrała go ode mnie, próbując zmienić kanał.-Faktycznie nie działa. Będziesz musiała ręcznie zmieniać kanały.- zaśmiała się.
-Niee-jęknęłam przeciągle.
-Albo jechać do sklepu po nowego.-wzruszyła ramionami.-Nic nie zrobię z tym, że co weźmiesz w ręce to psujesz.-
-Doprawdy?- pociągnęłam ją za rękę sadzając na swoich kolanach. Odrzuciła wadliwy przedmiot na łózko i zarzuciła mi ręce na kark.- Ta jakim cudem jeszcze Ciebie nie popsułam?- uśmiechnęłam się.
-Już dawno to zrobiłaś.- cmoknęłam mnie w nos, wstała i podeszła do kranu w kuchni z czajnikiem w ręku.-Chcesz herbaty?-
-Nie, chce oglądać telewizje z pilotem w reku.- położyłam się bokiem na łóżku podpierając głowę na prawej ręce i podziwiałam ruchy blondynki.
Roześmiała się.
-Clarke, czy bawi Cię mój wszechobecny pech?- zapytałam zdobywając się na najpoważniejszy ton w tej sytuacji.
Blondynka postawiła elektryczny czajnik na podstawce i po chwili dało się usłyszeć charakterystyczny dla niego dźwięk.
-Mnie? Nigdy.- powiedziała zbliżając się do mnie. -Posuń się.-
-Nie.- przemieściłam się na środek łóżka kładąc na plecach.
-To nie.- ułożyła się wygodnie na mnie. Jej plecy stykały się z moimi piersiami.
Leżałyśmy chwilę w ciszy. Bez przeszkód mogłam rozkoszować się jej zapachem i w dodatku posmakować jej włosów.
-Nie za wygodnie księżniczce?- zapytałam kiedy zaczęło mi się ciężej oddychać.
Powoli wsuwałam dłonie pod jej plecy.
-Wyśmienicie tylko wbija mi się w plecy.-
-Co takiego?- uśmiechnęłam się głupkowato kontynuując swój plan.
-Czy ty aby sobie za dużo nie pozwalasz?- natychmiast wstała.
-Niee.- wyszczerzyłam się i podłożyłam ręce pod głowę.
-Alexandrio Woods to była perfidna próba pozbawienia mnie bielizny!-roześmiałam się zapinając swój biustonosz.
-Chodź tu.- rozłożyłam ramiona, blondynka wtuliła się w moją klatkę piersiową.
-Clarke, mogę zadać Ci dość osobiste pytanie?- zapytałam ściszonym głosem.
Chcę wyjaśnić pewną sprawę która nie daje mi spokoju.
-Ym.. oczywiście.-
-Bo..bo wiem, że masz 18 lat. Nie zgadza mi się tu to, że miałaś staż w szpitalu i mówiłaś coś o studiach. I.. głupio mi pytać ale ile masz lat?-
-26. Nie wiem skąd masz te informacje ale są nie prawdziwe. Twój informator jest kiepski.- wzruszyła ramionami.- Nie myślisz chyba, że jestem taka głupia i nie wiem, że zleciłaś komuś zebranie o mnie informacji?-
-Bo..bo ja..- zaczęłam się jąkać nie wiedząc co powiedzieć. Kazałam Titusowi zdobyć o niej informacje, jednak byłam prawie pewna, że się nie zorientuje.
-Niby skąd wiedziałaś gdzie mieszkam? Albo przy pierwszym spotkaniu, skąd wiedziałaś jak się nazywam?-
-Masz racje. Jestem beznadziejna. Nie bądź zła.- chciałam się odsunąć ale mi na to nie pozwoliła.
-Nie jestem, moim zdaniem to urocze. I dobrze, że miałaś niektóre informacje.- cmoknęła mnie w czoło.- Teraz ja mam pytanie.-
-Mhm..- mruknęłam.
-Nie przeszkadza Ci to, że jestem starsza?- zapytała unosząc brwi. Jej wzrok natrafił na mój.
Kiedy jej niebieskie tęczówki spotykają moje zielone, wiem, że w takiej pozycji mogę spędzić godziny. Patrzenie w jej oczy to jak odkrywanie czegoś nowego.
Nic nie odpowiedziałam. Z jednej strony jest mi lżej bo powiedziała, że nie jest zła. Jednak dalej mi głupio. Nie przeszkadza jej to, że znam jej kilka spraw z przeszłości z których raczej nikt nie byłby dumny? Jest bardziej wyrozumiała niż się wydaje. Na zewnątrz zła blondynka z bronią w kieszeni, a w środku urocza, czuła i rozumiejąca dziewczyna, a przy tym wcale nie brzydka. Ma piękną figurę zaokrągloną w tych miejscach których trzeba, oczy w których mieści się cały ocean, a uśmiech potrafi topić największe lody. Kategorycznie Clarke jest moim ideałem. Nikt inny poza nią się nie liczy i liczyć nie będzie.
Czy przeszkadza mi to, że Clarke jest starsza? Absolutnie nie.
-Nie przeszkadza mi to, że jesteś starsza.- uśmiechnęłam się.
Blondynka gładziła mój policzek by chwilę później złączyć nasze usta. Ponownie umieściła głowę na mojej klatce piersiowej. Wsłuchiwałam się w jej oddech i zamknęłam oczy.
Wyobrażałam sobie nas za kilkanaście lat. Siebie z nieco siwymi włosami, a obok mnie dalej piękną Clarke. Siedziałyśmy na drewnianej huśtawce w wielkim ogrodzie wypełnionym przeróżnymi kwiatami których sama doglądałam. W każdej mojej wizji przyszłości blondynka zajmuje miejsce u mojego boku.
-Lexie, nie odpływaj.- zamrugałam kilkukrotnie. - Myślałam, że śpisz.
-Nie, nie. Co mówiłaś?-
-Pytałam czy pojedziemy do sklepu?-
-Ale mam tylko jeden kask...-
-Nic nie szkodzi, pożyczę od sąsiada.- wyplątała się z mojego uścisku i skierowała u stronę drzwi uprzednio ubierając buty.- Za chwilę wracam.- zamknęła za sobą drzwi.
Postanowiłam się ubrać, założyłam moją kurtkę i buty. Byłam gotowa do wyjścia. Przyglądałam się całemu mieszkaniu. Zauważyłam na szafce ramkę położoną fotografią do dołu. Wzięłam ją w ręce. Na fotografii znajdowała się mała Clarke z grzywką w różowej koszulce. Wyglądała przesłodko. Obok niej dwoje starszych osób które trzymała za ręce. Możliwe, że to jej rodzice.
-Lexie, chodź.- odłożyłam ramkę na szafkę, tak jak powinna stać i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Kolejna sprawa o którą chcę ją zapytać. Czemu nigdy nic nie wspominała o swoich rodzicach?
Przede mną stała Clarke z kaskiem w ręku. Zaśmiałam się kiedy zobaczyłam kask, czarny z zielonym irokezem po środku.
-Nie śmiej się tylko chodź.- pociągnęła mnie za rękę w stronę wyjścia.
###
Jeśli ktoś potrafi robić okładki, prosiłabym żeby się ze mną skontaktował tu albo na twitterze: @roller_monster1.
Z góry dziękuję! x

CZYTASZ
DEAD POINT
FanfictionZ pierwszego martewgo punktu wyciągnęła mnie krótkotrwała jasność po czym wpędziła w jeszcze strasznejszą ciemność którą rozproszył anioł dzięki któremu ciemność już nie nastała.