Moje życie nigdy nie było kolorowe. Zdarzały się wzloty i upadki. Kiedy chciałam się odciąć od przeszłości ona wracała. Zrezygnowałam z gangu na co naciskała Clarke. Niedługo potem cały się rozpadł i słuch po dziewczynach zaginął. Rok później Lauren skontaktowała się ze mną i spotkałyśmy się w szóstkę. Ja, Clarke, Camila, Lauren i ich dwójka dzieci. Śliczne ciemnowłose dziewczynki o zielonych i brązowych, wielkich oczkach. Clarke nie mogła się nacieszyć dziećmi. Wiedziałam, że chcę mieć dziecko, jednak ja nie byłam co do tego przekonana.
Nasza sytuacja materialna była dobra. Otworzyłam studio tatuażu, a Clarke po długich namowach wróciła do zawodu pielęgniarki. Nie byłam co do tego przekonana, ze względu na chorobę, którą na szczęście przezwyciężyła. Kiedy wracała z oddziału, zmęczona, ale jedna szczęśliwa, że mogła komuś pomóc. Kochałam to w niej. Ta chęć bezinteresownej pomocy. To było piękne.
Minął kolejny rok. Jesienią pojawiło się nasze maleństwo. Był to chłopczyk o imieniu Tyler. Czas po porodzie był ciężki ale patrzenie jak mały rośnie, jaki jest szczęśliwy i co najważniejsze uśmiech jego mamy. To było najcudowniejsze co mnie w życiu spotkało. Los wynagrodził mi każde cierpienie jakiego doświadczyłam w młodości.
Siedziałyśmy z Clarke na drewnianej huśtawce, w naszym ogrodzie obserwując jak Tyler bawi się w piaskownicy. Był piękny dzień, obserwowałam jak obrączka połyskuje na palcu mojej ukochanej. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko jest moje. Nie mogłam się powstrzymać i złożyłam pocałunek na jej ustach.
-Fu!- krzyknął chłopiec który zauważył nasze czułości.
-Mówiłam ci nie przy dziecku!- skarciła mnie.- Wieczorem jak zaśnie.- złożyła szybkiego całusa za moim uchem.
Tak wyglądało moje życie. Było słodko-gorzkie, ale to uczyniło je wyjątkowym.
###
Zapraszam do czytania Darkside. 😇

CZYTASZ
DEAD POINT
FanfictionZ pierwszego martewgo punktu wyciągnęła mnie krótkotrwała jasność po czym wpędziła w jeszcze strasznejszą ciemność którą rozproszył anioł dzięki któremu ciemność już nie nastała.