XXXV

1K 148 5
                                    

Lauren westchnęła wchodząc do mojego pokoju i siadając na łóżku w którym leżałam i czytałam książkę którą poleciła mi Clarke. Widziała, że nie reaguje na jej prowokacje, powtórzyła to. Od niechcenia uniosłam wzrok znad książki którą własnie czytałam stwierdzając, że zielonooka szybko nie zrezygnuje. 

-Coś się stało?- zapytałam. Lauren jedynie obdarzyła mnie krótkim spojrzeniem po czym wróciła do skubania skórek. Po tym geście można stwierdzić, że jest czymś zdenerwowana. Zapadła chwilowa cisza. 

-Ignoruje mnie.- te dwa słowa wypłynęły z jej ust szeptem. 

Kolejny raz zapadła cisza. Chciałabym się zapytać kto. Jednak wiedziałam, że przyszła tu po to aby się wygadać, więc prędzej czy później sama mi powie.

-Kurwa, Camila mnie ignoruje, a ja nie wiem dlaczego.- Nie myliłam się. Niemal skoczyła z łóżka i w frustracji ciągnęła się za włosy żeby wyładować chodź część złości która w zbierała się w niej.

-Hej, hej, hej. Spokojnie próbowałaś z nią porozmawiać?- także wstałam, odkładając książkę na szafkę nocną.

-Nie wpadłam na to.- powiedziała sarkastycznie, a raczej krzyknęła-Jasne, że próbowałam. Zawsze wmawia mi, że pracuje albo ma spotkanie. A to nie prawda!- krzyknęła. Otworzyłam usta chcąc coś powiedzieć jednak mnie wyprzedziła.-Zanim cokolwiek powiesz, tak sprawdziłam to. Dwa razy!-  

-Lexa, ja nawet nie wiem co jej do cholery zrobiłam!- ukryła twarz w dłoniach.- Tak długo się starałam abym mogła nazwać ją s-swoją dziewczyną. Tyle wycierpiałam starając się o jej względy, a-a ona się ode mnie odsuwa.- mówi płaczliwym tonem, przeczesując kolejny raz w ciągu minuty swoje czarne, gęste włosy. Jej zielone oczy są zaszklone. Widać, że dopiero teraz daje upust emocjom, pozwalam się jej wyładować kiedy uderza pięścią w ścianę, czego od razu pożałowała krzywiąc się z bólu i wydając cichy jęk.

-Nie zadręczaj się. Przejdzie jej, ma tylko gorszy okres.- podeszłam do niej z zamiarem przytulenia. Odtrąciła mnie i podeszła do okna, gapiąc się w przestrzeń przed sobą. Jej twarz wyrażała smutek. Cienie pod oczami wskazywały o tym, że nie sypia dobrze.

-Skoro ma cięższy okres nie uważasz, że własnie teraz powinna potrzebować mnie najbardziej?- sarknęła.- Tymczasem olewa mnie już przez dwa piepszone tygodnie!- 

Kolejny raz zapadła cisza. Nie wiedziałam co powiedzieć. Dotychczasowa studnia mądrości wyschła wraz ze zderzeniem się z tak poważnym problemem. To nie jest coś o co łatwo przełamać kiedy potrzeba zaangażowania obu stron. 

-Lexa... A, co jeśli ona mnie nie kocha?- zapłakała i osunęła się po ścianie.- Co jeśli byłam tylko rozrywką? Jedną z wielu które miała?- płakała. Oto jak silna, niezależna, wzbudzająca lęk kobieta złamała się przez inną. 

-Nawet tak nie myśl.- dosiadłam się do niej, objęłam ją ramieniem którego o dziwno nie strąciła.- Kocha Cię najbardziej na świecie. Widać to po tym jak na ciebie patrzy, po sposobie w jaki się do ciebie odnosi, jak się o ciebie troszczy. Może ty tego tak nie odbierasz, jednak to widać. Emanuje od niej szczęściem kiedy jesteście razem... Nie myśl tak nigdy więcej. Jestem pewna, że to chodzi o coś innego.- siedziałyśmy pod ścianą przez dłuższą chwilę, obie pogrążone w myślach. 

Mimo spędzenia dużej ilości czasu w towarzystwie czarnowłosej, dalej dziwią mnie jej gwałtowne zmiany nastrojów. 

-Zastanów się. Może jest coś co mogłabyś zrobić, czym byś ją uraziła?- przerwałam dziwną ciszę która zapadła w pomieszczeniu. 

-Nie przypominam sobie nic takiego... Cóż nic nie zrobiłam. Naprawdę nic nie zrobiłam. Po tej jebanej misji wszystko zaczęło się piepszyć.- wyprostowała się i spojrzała w moje oczy.-Myślisz, że to może mieć jakiś związek z tym?- w jej oczach coś błysnęło. To były te iskierki które pojawiają się kiedy jest zła. 

-Wątpię. Musi być to coś innego.- 

Z tego co słyszałam nieraz nocą  Camila nie mogła narzekać na ubogie życie łóżkowe. To odpada w stu procentach. Nagle mnie olśniło.

-Kiedy ostatni raz ją gdzieś zabrałaś? Jakaś randka w drogiej restauracji? Wiesz Camila jest taką kobietą która lubi takie rzeczy.- 

Lauren zerwała się na równe nogi.

-Jesteś genialna, dziewczyno!- krzyknęła. -Musze wymyślić coś, czego długo nie zapomni!- wybiegła z mojego pokoju, trzaskając drzwiami.

Pokręciłam jedynie głową i uśmiechnęłam się wracając do mojej lektury. 

###
A

/N: Kto czyta klika gwiazdke ❤

DEAD POINTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz