Lauren westchnęła wchodząc do mojego pokoju i siadając na łóżku w którym leżałam i czytałam książkę którą poleciła mi Clarke. Widziała, że nie reaguje na jej prowokacje, powtórzyła to. Od niechcenia uniosłam wzrok znad książki którą własnie czytałam stwierdzając, że zielonooka szybko nie zrezygnuje.
-Coś się stało?- zapytałam. Lauren jedynie obdarzyła mnie krótkim spojrzeniem po czym wróciła do skubania skórek. Po tym geście można stwierdzić, że jest czymś zdenerwowana. Zapadła chwilowa cisza.
-Ignoruje mnie.- te dwa słowa wypłynęły z jej ust szeptem.
Kolejny raz zapadła cisza. Chciałabym się zapytać kto. Jednak wiedziałam, że przyszła tu po to aby się wygadać, więc prędzej czy później sama mi powie.
-Kurwa, Camila mnie ignoruje, a ja nie wiem dlaczego.- Nie myliłam się. Niemal skoczyła z łóżka i w frustracji ciągnęła się za włosy żeby wyładować chodź część złości która w zbierała się w niej.
-Hej, hej, hej. Spokojnie próbowałaś z nią porozmawiać?- także wstałam, odkładając książkę na szafkę nocną.
-Nie wpadłam na to.- powiedziała sarkastycznie, a raczej krzyknęła-Jasne, że próbowałam. Zawsze wmawia mi, że pracuje albo ma spotkanie. A to nie prawda!- krzyknęła. Otworzyłam usta chcąc coś powiedzieć jednak mnie wyprzedziła.-Zanim cokolwiek powiesz, tak sprawdziłam to. Dwa razy!-
-Lexa, ja nawet nie wiem co jej do cholery zrobiłam!- ukryła twarz w dłoniach.- Tak długo się starałam abym mogła nazwać ją s-swoją dziewczyną. Tyle wycierpiałam starając się o jej względy, a-a ona się ode mnie odsuwa.- mówi płaczliwym tonem, przeczesując kolejny raz w ciągu minuty swoje czarne, gęste włosy. Jej zielone oczy są zaszklone. Widać, że dopiero teraz daje upust emocjom, pozwalam się jej wyładować kiedy uderza pięścią w ścianę, czego od razu pożałowała krzywiąc się z bólu i wydając cichy jęk.
-Nie zadręczaj się. Przejdzie jej, ma tylko gorszy okres.- podeszłam do niej z zamiarem przytulenia. Odtrąciła mnie i podeszła do okna, gapiąc się w przestrzeń przed sobą. Jej twarz wyrażała smutek. Cienie pod oczami wskazywały o tym, że nie sypia dobrze.
-Skoro ma cięższy okres nie uważasz, że własnie teraz powinna potrzebować mnie najbardziej?- sarknęła.- Tymczasem olewa mnie już przez dwa piepszone tygodnie!-
Kolejny raz zapadła cisza. Nie wiedziałam co powiedzieć. Dotychczasowa studnia mądrości wyschła wraz ze zderzeniem się z tak poważnym problemem. To nie jest coś o co łatwo przełamać kiedy potrzeba zaangażowania obu stron.
-Lexa... A, co jeśli ona mnie nie kocha?- zapłakała i osunęła się po ścianie.- Co jeśli byłam tylko rozrywką? Jedną z wielu które miała?- płakała. Oto jak silna, niezależna, wzbudzająca lęk kobieta złamała się przez inną.
-Nawet tak nie myśl.- dosiadłam się do niej, objęłam ją ramieniem którego o dziwno nie strąciła.- Kocha Cię najbardziej na świecie. Widać to po tym jak na ciebie patrzy, po sposobie w jaki się do ciebie odnosi, jak się o ciebie troszczy. Może ty tego tak nie odbierasz, jednak to widać. Emanuje od niej szczęściem kiedy jesteście razem... Nie myśl tak nigdy więcej. Jestem pewna, że to chodzi o coś innego.- siedziałyśmy pod ścianą przez dłuższą chwilę, obie pogrążone w myślach.
Mimo spędzenia dużej ilości czasu w towarzystwie czarnowłosej, dalej dziwią mnie jej gwałtowne zmiany nastrojów.
-Zastanów się. Może jest coś co mogłabyś zrobić, czym byś ją uraziła?- przerwałam dziwną ciszę która zapadła w pomieszczeniu.
-Nie przypominam sobie nic takiego... Cóż nic nie zrobiłam. Naprawdę nic nie zrobiłam. Po tej jebanej misji wszystko zaczęło się piepszyć.- wyprostowała się i spojrzała w moje oczy.-Myślisz, że to może mieć jakiś związek z tym?- w jej oczach coś błysnęło. To były te iskierki które pojawiają się kiedy jest zła.
-Wątpię. Musi być to coś innego.-
Z tego co słyszałam nieraz nocą Camila nie mogła narzekać na ubogie życie łóżkowe. To odpada w stu procentach. Nagle mnie olśniło.
-Kiedy ostatni raz ją gdzieś zabrałaś? Jakaś randka w drogiej restauracji? Wiesz Camila jest taką kobietą która lubi takie rzeczy.-
Lauren zerwała się na równe nogi.
-Jesteś genialna, dziewczyno!- krzyknęła. -Musze wymyślić coś, czego długo nie zapomni!- wybiegła z mojego pokoju, trzaskając drzwiami.
Pokręciłam jedynie głową i uśmiechnęłam się wracając do mojej lektury.
###
A/N: Kto czyta klika gwiazdke ❤

CZYTASZ
DEAD POINT
Fiksi PenggemarZ pierwszego martewgo punktu wyciągnęła mnie krótkotrwała jasność po czym wpędziła w jeszcze strasznejszą ciemność którą rozproszył anioł dzięki któremu ciemność już nie nastała.