Znajdowałem się w Pustce. Miałem pewien plan odnośnie naszego cherubinka, którego imienia jeszcze nie znałem. Chciałem, aby wbrew jego woli pokazał mi się w swojej prawdziwej formie. Istniała taka możliwość, że w świecie ludzi możliwym jest pokazanie się, jednak ta osoba musiała tego chcieć.
W celu zdobycia niezbędnego płynu do tego czynu udałem się do pałacowego lekarza, jak i maga. Generalnie mogłem zrobić to sam, ale po co skoro może zrobić to nasz leniwy lekarzyna. Wszystko co robił to spanie i obijanie się, po czym szedł do domu. Oczywiście, kiedy był potrzebny to zawsze mogłem na niego liczyć.
Zapukałem do gabinetu, jednak zero odzewu. Postanowiłem wejść tam sam i zobaczyć, czy w ogóle jeszcze jest. Otworzyłem ciężkie drzwi i rozejrzałem się wokoło. Normalnie wydawałby się, że nikogo tam nie ma, jednakże dzięki mojemu niezwykłemu wzrokowi zauważyłem go. Siedział zamknięty w szafie i smacznie sobie spał. Bezszelestnie podszedłem do mebla i otworzyłem go. Delikatnie wyciągnąłem mężczyznę i położyłem na kozetkę, która znajdowała się niedaleko.
Doskonale znałem jego czułe miejsca. Cóż nie ma się co dziwić, skoro przez pewien czas świadczył mi cielesne usługi. W Pustce normalnym było, że mężczyźni robili to z kobietami, jak i osobnikami tej samej płci. Tak samo był z płcią żeńską. Można było mieć jednego partnera lub partnerkę bądź niezliczoną ich ilość. Tam na górze jest to nie do pomyślenia.
Po tym jak odpiąłem jego fartuch i dotykaniu go jakiś czas w końcu się obudził. Kiedy tylko zobaczył, że wiszę nad nim zrobił wielkie oczy i zakrył się odzieniem
-Myślałem, że już z tym skończyliśmy - powiedział, odsuwając mnie
-Musiałem cię jakoś obudzić - odpowiedziałem - Wiesz, że za takie coś powinienem wsadzić się do lochów? - zapytałem poważnie
-Wiem, wiem, gadaj czego chcesz? - odwrócił się plecami jednocześnie szukając czegoś w szafie, w której wcześniej spał
-Zrobiłbyś dla mnie eliksir Motalur? - poprosiłem, siadając na kozetkę
-Nie wiem - rzucił sucho
-Wiem, że potrafisz - wstałem i chwyciłem go za pas - Tegel - szepnąłem do ucha jego imię
-No dobra, dobra! Zrobię go, ale wtedy dasz mi spokój. Już nie jestem tak zdesperowany, żeby to z tobą robić - krzyknął, po czym odepchnął mnie. Uśmiechnąłem się pod nosem i przytaknąłem - W takim razie musisz iść ze mną - dodał
Zgodziłem się i sumiennie szedłem ślad w ślad za mężczyzną. Bawiło mnie droczenie się z nim. Obserwowałem każdy jego ruch, wiedząc, że nienawidzi tego. Czekała nas spora droga, ponieważ musieliśmy dostać się do okolic Przeklętych Lasów, przed którymi mieszkał. Znajdują się około 20 minut za obrzeżami miasta, którym znajduje się pałac. Nie wiadomo jak daleko sięgają. Niezbadane są także granice, do których sięga Pustka. Dzieli się ona na jakieś części, jednak nasi "badacze" wciąż odkrywają nowe tereny.
Tegel pochodził właśnie z Przeklętych Lasów, gdzie mieszkał przez długi czas ze sowimi rodzicami. Ogólnie nie jest czystej krwi demonem, tylko akshi'em. Jest to pół-anioł pół-demon. Takie krzyżówki jednak zostają w pustce i nie mają możliwości wejścia na teren Raju. Nie różnią się niczym nadzwyczajnym od innych demonów.
Mężczyzna wyróżniał się sowimi białymi, jak śnieg włosami. Spod nich wyrastało średniej długości poroże, pod którymi widoczne były uszy. Prawe było opadłe, drugie zaś sterczało. Na twarzy nie było widać ani ust, ani nosa, ponieważ zasłaniała je maseczka, której nie zdejmował. Oczu również nie było widać i mało kto wiedział jak one wyglądają. Tłumaczył mi wcześniej, że po prostu ich nie lubi i zasłania je okrągłymi ciemnymi okularami.