-Pojmujesz już wszystko? Albo chociaż mniej więcej? - zapytałem
-Nie wiem jak ci to powiedzieć, ale... - zaczął niepewnie – mam wrażenie, jakbym już to wszystko wiedział – dokończył
-Chyba już pojawiła ci się twoja umiejętność, którą zyskujesz, kiedy trafiasz do Pustki – odpowiedziałem
Każdy demon, akshi i upadły anioł mają jakieś umiejętności. Mój gatunek ma je już od urodzenia i wiedzą o nich, drudzy dowiadują się o nich w czasie dorastania, a u trzecich z czasem pojawiają się, gdy tu trafiają.
U Von'a ten proces przebiegł całkiem szybko. Jest tu zaledwie kilka „dni", a już widać początki jego nabytych zdolności.
Wyglądem też powoli się zmieniał. Jego skóra na twarzy miała już kolor śliwkowy z dwoma ciemnymi pasami, które krzyżowały się w centrum jego buzi. Oczy stawały się czarne, z cienkimi jasnymi źrenicami ustawionymi w pionie. Uszy wydłużały się i zmieniały kształt na bardziej „ostre", jak moje. Pigment z jego włosów szybko schodził. Ciekawiło mnie na jaki kolor się zmienią.
Chłopak skarżył się na ostry ból głowy. Było to oczywiste, wyrastały mu rogi. Dotykając go w głowę, można było wyczuć dwa guzy.
Podobnie cały proces przechodził Hakael tylko, że w przyśpieszonym tempie. Niby wszystko dzieje się szybciej, ale wcale nie jest to dobre dla tej osoby, gdyś jest to po prostu bolesne. Ostre rogi zaczynają przebijać twoją skórę. Jakieś inne, obce części ciała zaczynają ci wyrastać...
-Swoją drogą... - zamyśliłem się – nie mam dla ciebie zbyt dobrej wiadomości – powiedziałem, odwracając się w stronę półki z książkami, gdzie odstawiłem materiały
-To znaczy? - głośno przełknął ślinę
-Cóż, ci tam z góry – podniosłem racicę w górę – potrzebują w dokumentach, jak kto się przemienia – odpowiedziałem
-Ale... przecież oni nic nie wiedzą, co dzieję się z nami tutaj – odparł zaskoczony
-Wie tylko władca, nie wiem po co mu to jest, no ale zawsze tak było – rzuciłem obojętnie
Nie odpowiedział. Tępo patrzał na biurko, za którym siedział. Będąc ze mną, wydawał się być spięty.
-Co... co będę musiał zrobić? - wydukał
-Nic specjalnego. Musisz się rozebrać i pokazać, tylko tyle – układałem księgi
-Tylko? Komu? Gdzie? Jak? Nie... - spanikował. Dosyć śmiesznie wyglądał, kiedy się czegoś bał
-Musisz, pamiętasz, co powiedziałem. Masz się słuchać moich rozkazów... - warknąłem poważnie i odwróciłem się
-Komu... mam się... pokazać – cały dygotał. Nie wiedziałem, czego się obawiał... Każdy przez to przechodzi
-Są dwie... nie, trzy opcje – nabrałem powietrza – Nasz lekarz Tegel, ja ewentualnie Hakael. Kogo wybierasz? - zapytałem
Widziałem, że się waha. Niestety, ale nie miał dużego wyboru
-Nie martw się, każdy musi pokazać się komuś z nas – starałem podnieść go na duchu – a więc?
-...y – mruknął cicho
-Słucham? - nadstawiłem uszu
-Ty... - powtórzył
Uśmiechnąłem się pod nosem i kazałem mu iść za mną. Wziąłem ze sobą papiery, które muszę wypełnić i zeszliśmy w dół do gabinetu Tegela.