Przed oczami ujrzałem sporych rozmiarów wejście, które tak jak mówiłem było okryte różnymi skórami gadów. Drzwi, które znajdowały się pod spodem przymocowane były pod skosem do kamieni. Głazy tworzyły „korytarz", który stopniowo schodził w dół i znikał w ziemi.
Po drugiej stronie mieściła się, tak jakby „osobna kraina". Czyściciele podlegali mi, jednak mają tam swojego szefa, którym właśnie jest Nohagaal.
Kazałem zaczekać służbie, a sam z Hakaelem czekałem, aż wrota same się otworzą.
Skrzyp.
Kraina czyścicieli stała już dla nas otworem. Daliśmy kroki przed siebie, po czym drzwi za nami zamknęły się z wielkim hukiem.
Usłyszałem szept, który roznosił się po przejściu.
„Proszę za mną"
Poczułem chłód na ręku. To był czyściciel. Co prawda było zupełnie ciemno, jednak ja go widziałem.
Chwyciłem Hakaela za rękę i bezpiecznie zeszedłem z nim po schodach. Nie chciałem, aby coś mu się stało. Upadły anioł nie widział zbyt dobrze w takich ciemnościach. Jego wzrok wciąż się nie wyostrzył.
Nagle znaleźliśmy się w półmroku, takim samym jak w Pustce. Wokół nas przechodziło wielu czyścicieli. Nie spali, nie jedli, nie pili, nie mieli czasu wolnego. Śmiało można powiedzieć, że ciągle harowali. Czyściciele to dusze samobójców, tak więc za karę są skazani na wieczną pracę.
Wszędzie słyszałem różnego rodzaju szepty, ale nie zwracałem na nie zbyt dużej uwagi.
Jedna z dusz zaprowadziła nas do Nohagaala. Mieszkał w jedynym budynku, który się tam znajdował.
Podziękowałem i zapukałem.
Drzwi otworzył sam demon. Poruszył ustami, z których nie wydobył się żaden głos.
„Zapraszam" usłyszałem w głowie
Wraz z Hakaelem szliśmy w przód. W tym domu nie można było się zgubić, więc od razu przeszliśmy do gabinetu legendarnego „króla".
Staliśmy w czarnym pomieszczeniu z jednym oknem, które znajdowało się naprzeciwko wejścia. W środku mieściło się także biurko, trzy fotele i masa regałów z księgami.
Zajęliśmy miejsca. Chwilę później dołączył do nas Nohagaal.
Spojrzałem na niego. Był wysokim, przeraźliwie chudym i ugiętym stworzeniem. Jego ciało to głównie czarna skóra naciągnięta na kości, które wyraźnie mu wystają. Głównie z kręgosłupa, żeber, bioder i ramion.
Jedynym, co go wyróżnia to biała twarz, para ostrych rogów, czarne, puste, trójkątne oczy i nos oraz ostre zęby. Posiadał czerwone wzory na miejscu brwi, na czole, nad nosem, pod „gałkami ocznymi" oraz na brodzie.
Jego lico wyglądało, jak z porcelany... albo kości.
Posiadał skrzydła, które nawet ich nie przypominały. Można było je porównać do skrzydeł nietoperza, lecz bez błony. Jednakże demon potrafi latać i to bardzo dobrze.
Palce starca zakończone są ostro, tak samo jak stopy. Wydają się być podobne do gałęzi.
Od krzyży w dół zwisa mu długi ogon, który ciągnie się po ziemi.
Nohagaal wychodzi z tej krainy i to nawet często. Zawsze można spotkać g w okolicach miasta z lampionem w ręku. Rzadziej dosiada Ahera. Nie mam pojęcia po co to robi...