Głośno wylądowałem przed drzwiami Tegela. Wszedłem, nie... wbiegłem do środka.
-Daj mi lek na Vachorę! - powiedziałem
-Co? Po co? - odpowiedział akshi
-Von zachorował – tłumaczyłem, po czym ostrożnie położyłem go na łóżko
-Muszę go zrobić, bo nie mam – odparł
-Szybko – mruknąłem
Lekarz momentalnie zabrał się za tworzenie mikstury. W pośpiechu wrzucał kolejne składniki, a ja z niecierpliwością stałem przy upadłym aniele.
Nagle usłyszałem głos łamania, wraz z tym dźwiękiem poczułem ból w obu skrzydłach.
Obróciłem się. Tegel odłamał mi dwa całkiem spore kawałki.
-Sorki, ale muszę. Chyba, że chcesz dać jeszcze coś innego – wypowiedział
-Bierz, jak trzeba – mruknąłem
Kilka chwil później lek był gotowy.
Zabrałem go ze sobą i niezdolny do lotu zmieniłem położenie, zabierając przy tym schorowanego Vona.
Podałem mu lekarstwo i położyłem do łóżka. Według mojej wiedzy powinien teraz leżeć i odpoczywać. Mikstura ma za zadanie wyeliminować wirusa, który siedzi w jego ciele. Teraz pozostało mi czekać. Przeżyje albo i nie.
Wziąłem karteczkę i stos listów z biurka i udałem się do Hakaela.
-Szefuniu! Co z tobą? Wyglądasz jak siedem nieszczęść! Jeszcze gorzej niż po walce! - odezwał się sprzątacz
Olałem go i szedłem przed siebie. Zapukałem na drzwi i wszedłem do środka.
-Panie! - podniósł się Hakael
-Nic mi nie jest – pokazałem gestem, że wszystko w porządku
-Ale... coś się stało Vonowi? - wiedział o co chodzi
-Jest chory na Vachorę – mruknąłem
Nastała cisza. Hakael doskonale wiedział, jakie są skutki tej choroby i co może ze sobą nieść.
-Da radę, wyjdzie z tego – usiadł na fotel
-Oby – mruknąłem
-Co chciałeś ode mnie? - zapytał
-Mam kilka propozycji dla naszego przybysza. Chcę je z tobą omówić – zająłem miejsce naprzeciwko niego
Długo dyskutowaliśmy, co pasowałoby do byłego władcy Raju. Finalnie stwierdziliśmy, iż doskonale nada się na pomocnika Xoira w wybieraniu kar dla wyklętych demonów i upadłych aniołów.
Wydał już wiele wyroków i idealnie powinien się w tym odnaleźć w tym fachu.
Wręczyłem stos wiadomości, które napisałem do mieszkańców Pustki. Poprosiłem Hakaela, aby wręczył to odpowiedniej osobie, by mogła to roznieść.
Zabrał ode mnie stertę i przygotował mi coś do picia.
Omawialiśmy obecną sytuację w Złym Mieście i z armią, którą udało się nam złapać podczas bitwy.
Zdecydowaliśmy, iż słabych i posłusznych aniołów wyślemy do Przeklętego, aby ich przyjął. Reszta miała znaleźć się w Dolinie Wyklętych na wieczną pracę.
Dla spasionego anioła, który wyrządził mi krzywdę wiele tysięcy lat temu miałem coś specjalnie przygotowane. Sam osobiście dopilnuję, żeby mój plan wypalił.