URODZINY VON'A (Dodatek)

858 62 51
                                    

Krzątałem się po pokoju w kółko od jakiejś dobrej chwili. Zupełnie nie miałem pomysłu co mógłbym dać upadłemu aniołowi, który obchodzi dzisiaj swoje urodziny.

Byłem kiepski w takich rzezach, jak składanie życzeń, dawanie prezentów.... To zedcydowanie nie była moja mocna strona.

Co mógłbym mu dać?

Złoto? Nie.

Pieniądze? Nie.

Srebro? Też nie.

Chyba nie o to chodzi. Taki prezent powinien być dany od serca, którego dawno już nie miałem.

Nie miałem kogo się poradzić. Nie, czekaj. Wróć.

Był taki jeden osobnik – Berves. Przecież jest jego starym kumplem.

Wykorzystam okazję póki nie ma Vona w pobliżu.

Kazałem chłopakowi udać się do Hakaela, aby zastępca wytłumaczył mu kilka rzeczy.

Szybko wyszedłem z pokoju i śmigałem w dół po schodach z prędkością światła, a raczej... ciemności.

Wyczułem obecność sprzątacza, który powinien znajdować się w pobliżu.

Stojąc na skrzyżowaniu sześciu korytarzy, skręciłem w ten, który znajdował się najbliżej mojej prawej ręki. Dawałem duże kroki przed siebie. W końcu, znalazłem go.

Spokojnie zamiatał kamienną posadzkę, nucąc coś pod nosem i wykonując zamaszyste ruchy biodrami.

Zaszedłem go od tyłu i wciągnąłem do najbliżej komnaty, jaka była po drodze. Zakluczyłem drzwi i kazałem usiąść na fotel.

-Hej, hej, hej! Tylko mi nic nie rób! Nie gustuje w takich zbysiorach, jak ty! - bronił się rękami i nogami i... miotłą

-Kijem bym cię nie dotknął – mruknąłem i wyrwałem mu szczotkę do podłogi

-No to słucham, co ode mnie byś chciał, szefuniu – podkreślił

-Znasz Vona od dziecka, nie? - przeszedłem do konkretów

-No tak – potwierdził

-A więc powinieneś wiedzieć co lubi, a czego nie, prawda? - dodałem

-No niby tak – powtarzał się

-No to teraz mi powiedz, co wiesz na ten temat – powiedziałem poważnie z grobową miną

Chłopak spojrzał na mnie pytająco. Po chwili zaświtało mu, o co mi chodzi.

-Taka informacja kosztuje – uśmiechnął się podstępnie

-Mam zawołać Hakaela? - zagroziłem

-Dobra, dobra. Wyluzuj! Nie wzywaj posiłków, chłopie. Ja chcę jeszcze mieć wszystkie pióra na skrzydłach – mruknął

-Mów – przerwałem

-A więc... - zamilknął – nie wiem

-Jak to nie wiesz? - zerwałem się – To jest poważna sprawa

-Łoo... widzę, że szykuje się coś poważniejszego – puścił oczko

-Gadaj – burknąłem i ponownie usiadłem

-Ogólnie? - założył ręce na klatkę piersiową – Spodoba mu się wszystko, cokolwiek mu dasz, bo to ty – podkreślił i pokazał na mnie palcem – Daj mu siebie – wytknął język

-Mnie? - zmarszczyłem brwi

-No chyba nie mnie. Nie muszę ci przecież tłumaczyć, jak to się robi – podsumował

The Devil in IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz