Finalnie skończyło się tak, że na słowa chłopaka, które wypowiadał przez sen „Shivam" położyłem się do łóżka. Wygodnie zająłem miejsce obok niego i udałem się w błogi sen.
Pora wrócić do świata ludzi...
Burza nie ustawała. Crux znajdowało się w centrum tej nawałnicy.
Erast – w świecie demonów Von – leżał w łóżku i praktycznie się nie ruszał. Ja natomiast siedziałem na parapecie i oglądałem widoki za oknem. W końcu po chwili podszedłem do chłopaka
-Hej wszystko w porządku? - chwyciłem jego ramię i potrząsnąłem nim
-Ech...? - spojrzał się na mnie nieobecnym wzrokiem – wszystko... okej – mruknął, obracając się w moją stronę. Cała jego twarz była czerwona
-Chyba masz gorączkę – przyłożyłem rękę do czoła chłopaka
-To... to nic takiego – odpowiedział, ciężko dysząc
-Poczekaj chwilę, może mam coś w szafce – dałem kroki przed siebie w kierunku łazienki.
Oho, chyba odchorowuje swoją przemianę w ludzkim świecie. Świetnie, będę musiał się nim zająć jeszcze tutaj.
Wygrzebałem jakieś leki przeciwbólowe, jednak nie przeciwzapalne. Trudno muszę się pofatygować do apteki.
Ze zmoczonych ręczników zrobiłem okłady i przekazałem je chłopakowi. Nie pozwalałem mu wstawać dopóki nie wrócę. Najlepiej byłoby, gdyby dalej szedł spać.
-W tej pogodzie? Nie musisz iść – przeniósł na mnie mętny wzrok – To nic takiego
-Nic się nie stanie, trochę zmoknę i tyle. Chyba nie chcesz wylądować w szpitalu? - ubierałem swój długi płaszcz
-Nie... - mruknął
-Zaraz wracam – chwyciłem klamkę i zamknąłem za sobą drzwi
Zszedłem po cichu na dół i wyszedłem z domu. Bocznymi uliczkami dotarłem do najbliższej apteki. Tam zakupiłem wszystkie potrzebę leki i szybko wróciłem z powrotem. Oprócz mokrego płaszcza, to nic mi nie było. Całkiem miło przechadzało się, kiedy panowała burza.
Przeskakując co dwie, trzy schody trafiłem do mieszkania.
Drzwi charakterystycznie zaskrzypiały. Rozebrałem się z mokrego ubrania i powiesiłem je w toalecie nad wanną. Wróciłem do Erasta
-Obudź się – usiadłem obok niego ze szklanką wody i lekarstwami
-Mh? - otworzył jedno oko
-Weź to, powinieneś poczuć się lepiej – chłopak podniósł się i oparł o mnie, tak aby nie zakrztusić się wodą
-Um... mogę... - zaczął – położyć się z tobą? - chwycił mnie za koszulę, którą miałem na sobie
Wahałem się czy się zgodzić, czy nie...
Położyłem się koło niego, twarzą w jego stronę. Podłożyłem rękę pod swoją głowę i spoglądałem się na Von'a. Delikatnie uśmiechał się i kurczowo trzymał się mojej koszuli.
-Wydajesz się być szczęśliwy – powiedziałem
-Ostatnio... spotkałem tą ważną osobę, którą ci mówiłem – mówił – Jestem w stanie widywać się z nią codziennie i bardzo mnie to cieszy – skończył opierając czoło o moją klatkę piersiową – Wiesz... przypominasz mi trochę tą osobę