Chwilowy zastępca

1K 86 55
                                    

-S...Shivam... - zaczepił mnie Von – Co się teraz z tobą stanie?

-Nie wiem, zobaczymy czy wrócę żywy – odpowiedziałem opierając głowę na wierzchnich stronach rąk

Przeniosłem wzrok na chłopaka. W jego oczach był strach... niewyobrażalny strach.

Proszę nie opuszczaj mnie" usłyszałem

Podniosłem kącik ust. Czemu nie powiesz mi tego w prost?

Gwałtownie wstałem i kierowałem się ku wyjściu. Musiałem zostać sam.

Zatrzymałem się przy łóżku, na którym siedział chłopak. Potargałem jego włosy i wyszedłem.

Dawałem kroki prosto przed siebie i analizowałem skutek każdego ruchu, który wykonałbym.

Cholerni aniołowie. Eksperymentują swoimi czarami i potrafią przekazać je żołnierzom. Zwykły anioł, gdyby zrobił taki najazd... momentalnie zamieniłby się w upadłego. A tak, za pomocą swoich sztuczek mogą być spokojni, że nic im się nie stanie.

Wkurzyli mnie...

Chyba idę poćwiczyć... dawno nie walczyłem... Prawdopodobnie od czasu, gdy straciłem oko.

Dotknąłem przepaski. Wciąż pamiętam to zdarzenie.

Ostrożnie wzbiłem się ponad ziemie i pofrunąłem do sali. Tylko ja miałem do niej dostęp.

Nareszcie dotarłem. Włożyłem do dziurki metalowy klucz i nim przekręciłem. Drzwi otworzyły się nieznośnie skrzypiąc. Powinienem naoliwić zawiasy.

Stałem w dużym pomieszczeniu o czarno-białej podłodze, która przypominała szachownicę. Znajdowały się tam miecze, łuki, topory i inne zabawki.

Wziąłem pierwsze narzędzie do ręki. Zmierzyłem je wzrokiem i przystąpiłem do walki z kukłą. Podźgałem ją w kilka miejsc.

Znudziło mnie to.

Jednak nie chcę mi się przygotowywać do tej bitwy. Pójdę na żywioł.

Ciężko usiadłem na ławce, która stała na drugim końcu pokoju. Oparłem ręce o kolana, a twarz o dłonie, zasłaniając sobie buzię.

Myślałem...

Jednak nie mogłem oddać władzy Hakaelowi. Niby mam do niego zaufanie, ale...

Powinienem mówić o zaufaniu do niego w czasie przeszłym.

Raz zdarzyło mu się nadużyć mojej dobroci. Upadły anioł doskonale zdaje sobie sprawę, że o tym pamiętam.

Wiem, iż bardzo tego żałuje, jednak... nie mogę ryzykować.

Nagle, ktoś otworzył drzwi. Jeszcze jego mi tu brakowało.

-O Shivamek ma chwilę załamania? Dołek? Deprecha? - Berves stanął w progu

-Myślę – spojrzałem na niego groźnym wzrokiem

-Nie myśl tak, bo... - przerwał i szedł w moim kierunku, po czym usiadł obok mnie – nie masz komu oddać władzy, co? - powiedział poważnie, zupełnie nie w jego stylu

-Żebyś wiedział – oparłem się o ścianę i głośno wzdychnąłem

-Von... mówił mi o tobie – uśmiechnął się i wpatrywał się w sufit – fajnie było tak pogadać ze starym przyjacielem. – mruknął – Jest nieźle w ciebie wpatrzony – szturchnął mnie końcówką mopa, który trzymał w ręku

-Wiem o tym – odpowiedziałem

-Uważaj, co robisz – podniósł się – ja mogę zająć twoje miejsce w tym czasie – dodał wesoło, zmieniając ton

The Devil in IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz