Minęło kilka dobrych wieczorów od przyjścia wyroczni.
Za kilka chwil miałem pojawić się na dole, gdzie czeka na mnie służba, rodzina oraz inne ważne osobistości z innych krain. Wszyscy z niecierpliwością oczekiwali na moje przyjście.
-Pora iść – dałem krok przed siebie
Nie żebym się denerwował, tylko po prostu nie przepadałem za jakimiś wielkimi wydarzeniami, gdzie są tłumy.
Otworzyłem drzwi do sali, w której panowała śmiertelna cisza.
Przekroczyłem próg i bez oglądania przeszedłem do mównicy.
-Echem – odchrząknąłem – No więc, nastał ten czas, w którym i ja muszę wstąpić w związek małżeński – zaśmiałem się – pomińmy to zbędne gadanie i przejdźmy w końcu do rzeczy. Hakael cho no tu – pokazałem palcem, aby przyszedł
Wszyscy na sali mieli te same ubrania, jakie wybraliśmy dla małżonka. Robiło się tak, ponieważ niby było wiadome, kto nim został, jednak nigdy nie podawało się imienia wybranka. Zaproszono także część moich byłych „partnerów".
Pomocnik podszedł do mnie. Szepnąłem, aby jako zarządca miasta oraz mój pomocnik poprowadził całą tą szopkę.
Zgodził się.
Odsunąłem się na bok.
Sala przypominała kościół, tyle że bez ołtarza i takich zbędnych rzeczy.
-Ja Hakael, upadły anioł, zarządca Złego Miasta, pomocnik króla mam zaszczyt przeprowadzić tą ceremonie. Proszę o pojawienie się małżonka – wszyscy spoglądali się na siebie
Pstryknąłem palcami. Przede mną pojawił się sam Von.
Tak, to on był tym wybrankiem.
Chyba lepiej trafić nie mogłem... .
Zdezorientowany rozglądał się, a na sali zaszumiało szeptami.
-Stój prosto – powiedziałem cicho
Stanął na baczność.
-A teraz do przysięgi – dodał Hakael, wszyscy powstali
-Ja dwudziesty król Pustki znany jako Shivam oświadczam, że powierzę ci wszystkie sekrety, o jakich mam pojęcie, będę wiernie trwał u twego boku i zawsze będziesz mógł na mnie liczyć – powiedziałem jednym tchem
-Vonie, czy zgadasz się? - dodał Hakael
Chłopak pokiwał głową na „tak".
-Jako władca całego obszaru mianuję cię na drugiego króla Pustki. W związku z czym będziesz musiał objąć część moich obowiązków – rzuciłem poważnie
Obróciłem się i chwyciłem koronę koronacyjną od Hakaela. Złote obręcze od drugiej strony była wyłożona czarnym materiałem. Na około widniały błyszczące się kamienie.
-Zegnij się – szepnąłem do chłopaka
Następnie nałożyłem mu wieniec na czuprynę.
Chłopak dumnie się wyprostował. Głośno westchnąłem. Chciałem mieć to wszystko już za sobą.
-Bervesie podejdź – mruknął Hakael
Sprzątacz podszedł do nas skocznym krokiem. W rękach miał długą grubą igłę.
Von wytrzeszczył oczy.
Pokazałem chłopakowi, gdzie ma usiąść. Odebrałem od Bervesa przyrząd i zacząłem przekłuwać końcówki rogów upadłego.