-Von, szybko! - takie słowa właśnie mnie obudziły
Od czasu, kiedy Shivam opowiadał mi o „sądnym dniu" minęło trochę czasu, ale nie pomyślałbym, że stanie się to teraz.
Kiedy ja smacznie spałem, wszyscy przygotowywali się do walki.
Spojrzałem pośpiesznie za okno. Niebo, które jak pamiętam zawsze było przygaszone rozbłysło czerwonym kolorem. Na dziedzińcu nie było ani jednej żywej duszy.
-A co ze służbą? - zapytałem
-Wszyscy są bezpieczni, chodź – ciągnął mnie za sobą do wyjścia.
-Ale gdzie? - nie opierałem się
Nic nie powiedział.
Chwycił mnie mocno i wzbił się wysoko. Minęliśmy wojsko, które przygotowywało się do boju.
Leciał przed siebie. Byliśmy tak daleko, że już zapewne minęliśmy granice Pustki. Niebo delikatnie rozjaśniało, jednakże zasłonięte były przez ciemne chmury.
Znaleźliśmy się w świecie ludzi, a raczej coś, co go przypominało.
Wszyscy chodzili wychudzeni, marni i słabi. Jedni umierali na ulicach, drudzy kradli, trzeci chowali się, a piąci klękali ze złożonymi rękami.
Przeniosłem wzrok wyżej. Dokładnie w to samo miejsce, gdzie Shivam.
Wysoko ujrzałem sylwetki, które otoczone były chmurami.
Zmarszczyłem brwi.
-To już... - wydukałem
-Zerwano siedem pieczęci – odparł Shiavm
-Czyli wszystko nastąpi za chwilę – mruknąłem
Wysoko zza obłoków wyłonił się cherubin. Miał w rękach naczynie, które przechylił. Wysypał się z niego żar. Trochę niżej jedna z siedmiu sylwetek poruszyła się.
Nagle rozbrzmiało trąbienie. Bardziej przerażające, niż wszystko, co może nam się wydawać najstraszniejsze.
Z nieba zaczęły spadać grad, ogień i krew. Spaliła się cała zieleń. Drzewa stały w ogniu i stopniowo znikały z powierzchni Ziemi. Ludzie zaczęli lamentować. Spojrzałem na władce Pustki. On zrobił to samo.
-Nie martw się, na razie nas nie widzą – dodał i uśmiechnął się delikatnie
Przysunął mnie do siebie.
Nie mogłem patrzeć, jak piękna natura ginie w oczach.
Chwilę później znikło wszystko, co kiedyś zdobiło Ziemię.
Rozległo się kolejny straszny dźwięk. Drugi anioł zatrąbił.
Ogień spadł na morza i oceany, które później stały się krwią.
Wyginęły wszystkie morskie zwierzęta, a statki płonęły.
Na widok tego wszystkiego łzy same napływały do oczu. Cuda, jakie zostały nam dane przeszły do historii. Nic już po nich nie pozostało.
I zatrąbił trzeci z siedmiu cherubinów. Ukazała się sylwetka anioła. Kierowała się w naszą stronę.
Nic się nie działo. Panowała tak zwana cisza przed burzą.
Boskie stworzenie przyjęło ciemne kolory. Stanął przed nami.
Shivam oraz nieznajomy przywitali się. Musieli się znać.