-Cóż, widzę że nie mamy wyjścia. Odstawimy pana tam, gdzie miał pan dojść, będziemy pana ochraniac!- wyjąkał na jednym wdechu Kakashi-sensei
-*Kakashi ty półgłówku! Jak mogłeś skazać nas na ,,wieczne" przebywanie w obecności tego dziadzia-chama?!!*
-Suzan-chan, wszystko dobrze? Mam wrażenie, że chcesz nas zabić...- Z moich czarnych myśli wyrwał mnie Naruto.
-Spieprzaj.-Powiedziałam tonem tak chłodnym, że blondyna aż przeszły dreszcze.
-Su-sumimasen.- wyjąkał szybko i zniknął tak szybko jak przyszedł.
[Time skip już obok mostu w Kraju fal]
-Już widać kraj fal...
-Tazuna... wygląda na to, że jak dotąd nikt nas nie zauważył... Na wszelki wypadek wpłynę tunelem wychodzącym na namorzyny, żebyśmy zeszli na brzeg niezauważeni-oznajmił gościu, który zamiast włączyć silnik, wiosłował... Czy to go nie męczy? Serio?
-Dzięki- odpowiedział Tazuna.
Płynęliśmy pod długim ceglanym mostem. Płynąc tak, myślałam, że on nie ma końca, jednak kiedy tylko zobaczyłam białe światełko, które błyszczało pare metrów przede mną, zaczęłam wiwatować szarpiąc przy tym blondyna, którego jeszcze chwilę temu spławiłam BO MIAŁAM ZŁY HUMOR. A kiedy mam zły humor..., lepiej nie wchodzić mi w drogę...
-Eee... A co to za drzewa na środku jeziora?- zapytałam dziadzia ,,hamskiego".
-Namorzyny.-odpowiedział nie spuszczając wzroku z roślin.
Gdy dopłyneliśmy do brzegu, zeszlismy na suchy ląd..., a raczej drewno..., ze skrzypiącej łódki, na skrzypiące molo. Hehe.
-Ja się pożegnam tutaj. Powodzenia... I uważajcie na siebie.
-Wiem. Dzięki za wszystko.
Lol. Teraz facet od łódki włączył silniczek. Czyżby się już nie obawiał, że go zobaczą? Fuck logic.
-No dobra! Teraz muszę cały i zdrowy dotrzeć do domu...
-*Gościu... Znowu zaczynasz?*
Idąc zauważyłam, że Naruto co chwilę zerka na Ukesia... Dziwne... Z tego co wiem, to się niezbyt lubią... A kij z tym, odwrociłam wzrok, tak że patrzyłam przed siebie. Nie trwało to długo, gdyż chłopak ADHD wywrzeszczał na cały regulator:
-Tam jest!!!- wszyscy pisk i cisza... -Ach te myszy...
-[Cenzura] Naruto! [Cezura] [Cenzura] Grażyna zawał!!!!!!!!!!!!!!- wywrzeszczałam mu do ucha. Sensei na to tylko pokiwał głową widocznie z niezadowoleniem.
-Naruto, człowieku może byś tak przestał rozrzucać te shurikeny, bo to cholernie niebezpieczne!
-Ej szczniaku, daj sobie na wytrzymanie! Ludzi nie strasz!- krzyczał dziadzio Tazuna.
-Tam jesteś?!-i znowu rzucił ostrym narzędziem w krzaki. Miałam do niego podejść, ale Sakura była pierwsza.
-Przestań mówię!!!- i blondyn dostał solidnie po głowie.
-Kiedy na prawdę ktoś w tych krzakach na nas czyha! Suzan-chan, powiedz że mi wierzysz!
-Jasne, jasne. Weź nie kłam.
-Nie kłamie!
-Nie drzyj się, idioto! Bo zwierzęta wystraszysz!- i znowu dostał po łbie od różowo-włosej.
-Sensei!! Czy to królik?! Naruto zabiłeś go, pacanie jeden!
-Po pierwsze to nie królik, tylko zając, a po drugie on żyje...
-Nie pouczaj mnie dziadziu! Naruto masz go przeprosić!- i w tym momencie chłopak znalazł się obok nieprzytomnego zwierzaka i zaczął go przytulać tylko pogarszając sytuacje...
-Wszyscy padnij!!!- wykrzyczał na cały głos nasz nauczyciel.
-?!
Nad nami przeleciało ogromne ostrze, a że nie trafiło do celu, to wbiło się w pień pobliskiego drzewa. Na ten ogromny miecz wskoczył wysoki mężczyzna z... bandażem na twarzy.
No proszę, kogo my tu mamy... Nukenin* z osady Kiri-gakure... Zabuza Momochi, kto by przypuszczał- zaczął sensei. Lecz nie było dane mu dokończyć, gdyż Naruto wystartował aby zaatakować przeciwnika.- Stój! Nie wtrącam się! Odsuncie się wszyscy! Ten tutaj to zupełnie inny poziom niż ci poprzedni... Jeśli on jest przeciwnikiem... To może być ciężko...- powiedział i zsunał ochraniacz ze swojego lewego oka. Była na nim blizna, widocznie oberwał jakimś sztyletem. A jego źrenice były czerwone z trzema czarnymi łezkami pośrodku
-Rozpoznaje w tobie Kakashiego, właściciela sharingana, ale przyszedłem po tego starego...- przemówił Zabuza.
-Chrońcie pana Tazune- zwrócił się do nas sensei- Nie wtrącać się do naszej walki! W tym momencie na tym polega nasza praca zespołowa... Zabuza... Najpierw... Powalczysz ze mną.
-Hoho... Nie myślałem, że zobaczę legendarnego sharingana tak szybko... Czuję się zaszczycony...
-Ej , o czym on gada, o co chodzi?!
-Przymknij się Naruto- powiedziałam i zakryłam mu buzie ręką.
-Sharingan...-zaczął Sasuke- Innymi słowy siła wzroku, której używa wykonujący techniki wzrokowe i dzięki której potrafi on momentalnie rozpoznać zastosowane genjustu, taijustu czy ninjustu przeciwnika, po czym wprowadzić odpowiednią kontrę. Sharingan to jeden z rodzajów źrenic, w które wyposażenie są wojownicy stosujący techniki wzrokowe. Ale nie tylko to potrafią takie oczy...
-Hehe dokładnie. Jest w nich coś jeszcze gorszego. Coś o wiele bardziej strasznego. Tym czymś jest zdolność do dokładnego kopiowania technik przeciwnika. Kiedy byłem jeszcze w oddziale ANBU Kiri-gakure, zawsze nosiłem przy sobie spis poszukiwanych zazywany ,,zeszytem bingo" i była tam wzmianka o tobie, wyobraź sobie... Wiesz co dokładnie tam napisali? ,,Kakashi, kopiujący ninja, który skopiował ponad tysiąc technik... No dobra koniec pogawędek... Muszę czym prędzej usunąć brodacza. Chociaż najpierw trzeba będzie... Pokonać ciebie Kakashi...
CZYTASZ
Never Surrender! {Naruto x Oc} //Wznowienie po poprawieniu rozdzialow//
FanfictionFragm. Książki: ,,Ile jest wart ludzkie życie? Czy jest "coś"... Bądź "ktoś"... Kto zaplanował mi je w całości? Czy człowiek nie ma prawa do wyboru? A nawet jeżeli myśli, że ma... To jest to jedynie złudzenie? Jesteśmy tylko marionetkami... Zabawka...