17. Ubogie państwo

317 50 26
                                    

-Hłe hłe, taki trening to dla mnie bułka z masłem! Bo jak wiadomo, to ja tu robię największe postępy!- wykrzyczał Naruto, będący cały w skowronkach z powodu iż dostał pochwałę od swojego nauczyciela.

-Nie gadać tyle... Tylko wbiegać na drzewo i do roboty!- popędził nas sensei.

-*Okej... Skoncentruj się Suz... Najpierw pieczęć... A co jeśli mi się nie uda?! Eee tam... Jak coś to moi przyjaciele będą mieli ze mnie beke. Ciekawie co tam nowego w internetach...? SKONCENTRUJ SIE MÓWIĘ!!!*

Chwila ciszy i...

-Na przód!!!- każde nas ruszyło biegiem na wybrane do ćwiczeń przez siebie drzewo.

Wtedy właśnie przypomniałam sobie, że nie skoncetrowałam chakry... No co? Pieczęć zrobiłam!

*Jeb*

-Ałałałałała!!!! Moja głowa!!!

Na szczęście nie byłam jedyną osobą, która po paru krokach zaliczyła glebę... Naruto również upadł. Ale problem jest taki, że on się pośliznął, a nie zapomniał... Sasuke po paru krokach również nie utrzymał równowagi, jednak on wykonał podwójne salto i wylądował na nogach...

-Sakura!!!

-Hihihi...- zarechotała różowo-włosa kunoichi.

-Wow! Sakura! Tak za pierwszym razem?!

-Tak jak już wspomniałem, dogłębne poznanie chakry... Umiejętność kontroli i utrzymywania, to rzecz trudna, ale bardzo ważna... Czyli można powiedzieć, że najbliżej tytułu hokage jest Sakura... A nie jeden bardzo pewny siebie jegomość...- zwrócił się do Naruto- Do tego okazuje się, że klan Uchiha to nic wielkiego...-teraz do Sasuke.

-Panie Kakashi! Niech pan tak nie mówi!!!!- oburzyła się Sakura, która jak zawsze stała w obronie swojego ,,księcia z bajki"

-*Okej Suzan... Teraz pokażesz na co cię stać! Pieczęć, chakra w stopach... No to jazda!!!*- wbiegłam na drzewo... Wbiegłam... Po prostu wbiegłam!
Nie oglądałam się za siebie, nie patrzyłam w dół... Po prostu... Bie-głam!!

-Hohoho... Suzan też już niedługo przegoni hokage...

[Time skip]

Siedziałam pod drzewem ledwo dychając... Ałałała!!! Mój łeb!!!- wydarł się Naruto, który jeszcze przed chwilą runął o ziemię głową w dół.

Chłopaki zdają się nie robić żadnych postępów od dłuższego czasu... Naprawdę chciałabym udzielić im jakiejś rady, ale... Ja sama nie wiem jak to robię... Nie myślę o niczym... Tylko koncentruje się na drzewie. A może to o to chodzi? Kto to wie...

[Time skip Dwa dni później, południe...]

-Aaam... Ale nudy!- Powiedziałam do równie zmęczonej Sakury.

Wczoraj sensei powiedział, że skoro trening idzie nam najlepiej, to mamy czas wolny. Z początku cieszyłyśmy się z tego powodu, jednak z czasem... W kraju fal nie ma za bardzo co robić. Spacery już nam się przejadły... Wyszło na to, że znamy tu już połowę okolicy. Widząc to Kakashi dał nam zadanie. Mieliśmy ochraniać Tazune... Jednak nic się nie działo... Żaden ,,Szmato" czy tam ,,Gato" nie raczył nawet zaglądnąć tu, aby sprawdzić jak się prawy mają... Budowa mostu przebiegała szybko, spokojnie i bez jakichkolwiek niespodzianek.

-Widzę, że wam się nudzi...- zwrócił się do nas nasz klient.

-Co się stało z tym blondynkiem i jego zblazowanym kumplem?

-Trenują.- odpowiedziałyśmy równocześnie.

-A wy nie musicie?

-My jesteśmy bardzo zdolne, więc pan Kakashi zlecił nam pana ochronę!

-Tazuna, masz może chwilkę?- zwrócił się do staruszka jakiś mężczyzna pomagający przy budowie mostu.

-O co chodzi Giichi?

-Wiesz... Rozmyślałem trochę o budowie tego mostu... I doszedłem do wniosku, że chyba dam sobie spokój...

-Dla...Dlaczego?! Nawet ty... I to tak nagle...!

-Słuchaj Tazuna, znamy się jak stare konie. Chcę ci pomóc, ale jak będziemy przeginać, to Gato dobierze się nam do tyłków! A jeśli ty zginiesz, to już w ogóle wszystko straci sens! Dajmy sobie z tym wszystkim spokój... Z tym mostem też...

-Nie ma mowy. Ten most jest naszym mostem... Wierzyliśmy, że dzięki niemu ożywi się handel z naszym ubogim w surowce krajem. To dla zwalczenia biedy postanowilismy go wybudować.- oznajmił starzec

-Ale chyba nie ma sensu oddawać za niego życia?!

-Już południe, na dzisiaj możemy skończyć. Giichi... Nie musisz jutro przychodzić do pracy.

[Time skip]

Gdzieś około godziny 15:40, wraz z panem Tazuną ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Szliśmy przez miasto... Strasznie ono biedne...

-Ludzie łapcie złodzieja!!- wydzierali się jeden po drugim.

Weszliśmy do sklepu po składniki na obiad. A tam... Puste półki... Strasznie żal mi tych ludzi... Po wyjściu ze sklepu pewien mężczyzna wypatrzyłam sobie torebkę Sakury i próbował ją ukraść, jednak dziewczyna się wzdrygnęła i kopnęła go w twarz krzycząc:

-Zboczeniec!!!!

-Dlaczego to miasto tak wygląda?- zapytałam w końcu Tazune, tym samym przerywając ponurą ciszę.

-Wygląda tak odkąd bywa tu Gato... Wszystkich dorosłych odleciał strach... I dlatego potrzebujemy tego mostu... Jako symbolu odwagi... Potrzebny jest by przywrócić w mieszkańcach tego kraju poczucie niezłomności, by przestali wmawiać sobie, iż opór jest niemożliwy. Gdybyśmy tylko mieli ten most... Miasto wróciłoby do swej dawnej postaci... Ludzie też...

-Na pewno wróci... Ma pan moje słowo!- krzyknęłam.

Never Surrender! {Naruto x Oc}  //Wznowienie po poprawieniu rozdzialow//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz