31. Moje oczy

323 50 8
                                    

Przez następny czas, który spędziłam w domu nie robiłam nic ciekawego... Jadłam, piłam sok pomarańczowy, znowu jadłam, rysowałam... A później... Znowu jadłam...

I tak oto zastał wieczór... Z pola można było słyszeć wesołe głosy i smiechy mieszkańców osady Konoha-gakure, którzy siedzieli w barach i mieli już najwyraźniej dość alkoholu...

Spojrzałam na zegar... 18:03... Chyba czas najwyższy wyjść z domu. Nie chciałam być ani za wcześnie, ani za późno... Bo przecież dopiero co pogodziłam się z Naruto... Nie chciałam znowu zrobić mu przykrości...

Zatrzasnęłam za sobą drzwi i pobiegłem w stronę budki Ichiraku ramen...

-Narutooo!-krzyknęłam z niesamowitym bananem na twarzy na widok blondyna siedzącego już przy jednym z krzesełek.

-Yo Suzan-chan!-chłopak odwzajemnił gest i poklepał krzesło obok na znak żebym tam usiadła. Tak też uczyniłam.

Zamówiliśmy po dużej misce ramenu i zaczęliśmy rozmowę. Opowiedziałam mu o mojej misji i o tych wszystkich dziwnych rzeczach, które się wtedy wydarzyły.

-Suzan-chan... Przepraszam, że ci wtedy nie uwierzyłem... Przeze mnie płakałaś...-blondyn spuścił wzrok.

-Tym się nie przejmuj-uśmiechnęłam się-płakałam z własnej głupoty... Jak mogłam zapomnieć o tym, że umówiłam się z t...

-Nawet tak nie mów!-przerwał mi Naruto-To dziadek Sarutobi wszystko poplątał! Nie uważasz, że trzeba się go spytać o co chodzi?!-wykrzyczał, a ja wpatrywałam się w niego z lekkim zaniepokojeniem-Eee... Przepraszam, że podniosłem głos... Ale naprawdę to dziwne...-spojrzał mi w oczy, uśmiechnął się po czym lekko przymrużył powieki-Suzan-chan... Tak się zawsze zastanawiałem... Dlaczego ty nosisz soczewki?-zatkało mnie. Nie lubiłam swoich oczu. Były według mnie totalnie beznadziejne...

-Widzisz...-zaczęłam-Nie lubię swoich oczu.-powiedziałam krótko.

-A...-blondyn zaczął się bardzo jąkać-Mogłabyś... Na przykład... Ale pewnie nie mogę... Ale się spytam... Pokażesz j-jak wyglądają?-złapał się za kark ze zdenerwowania.

-No nie wiem... Ale obiecasz, nie będziesz się ze mnie śmiać...?-złapałam go za obie ręce i spojrzałam w jego błękitne źrenice... Bardzo łatwo się w nich zatracić...-W przeciwieństwie do mnie... Twoje oczy są niezwykłe...-chłopak zarumienił się na różowo-Zgoda... Pokaże ci...-odwróciłam głowę aby ściągnąć soczewki. Zamknęłam oczy i obróciłam się w stronę blondyna-Na pewno tego chcesz?-spytałam. On chwycił mnie za ręce i przytulił krótko.

-Suzan-chan...-wyszeptał mi do ucha. Ja lekko uchyliłam powieki, a po chwili patrzyłam w niego z szeroko otwartymi oczyma.

-Eh... No wiem...-wymruczałam ledwo słyszalnie. Naruto chwycił mnie delikatnie za głowę aby móc się im lepiej przyjrzeć.

-O czym ty mówisz...? One są... Piękne...-wymamrotał cichutko Naruto-Takie kryształy... Dwa czarne klejnoty... Łatwo się w nich zgubić...-chłopak przybliżył się do mnie jeszcze bardziej. Tak, że czułam jego ciepły oddech na swojej twarzy.

-N-naruto...?-na swoje imię chłopak odskoczył na parę centymetrów, tak jakby został wybudzony z jakiegoś transu.

-Hahahah-zaśmiał się nerwowo chłopak drapiąc się po karku-Mówiłem, że łatwo się w nie zapatrzeć...! Ładny dzisiaj wieczór, prawda?-blondyn uśmiechał się nieobecnie do wszystkich przechodnich na ulicy.

-Naruto...? Czy ty zmieniasz temat? A z resztą...-chciałam obrócić się z powrotem aby założyć soczewki, jednak zatrzymał mnie chłopak trzymający mnie za głowę-Naruto...!-warknęłam.

-Wiesz... Mam wrażenie, że gdzieś już kiedyś widziałem identyczne oczy...-podrapał się po brodzie.

-Hahaha!! Serio?!

Ten wieczór był naprawdę udany... Usłyszałam z ust chłopaka miliony komplementów dotyczących moich oczu... Odczuwałam przyjemną satysfakcję z tego, że mu się podobają... Naruto jest wspaniałym przyjacielem...

Never Surrender! {Naruto x Oc}  //Wznowienie po poprawieniu rozdzialow//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz